Zasypiam spokojna

Julia Roberts mówi, że na plan wróci może za… kilkanaście lat. Na razie robi serek z mleka sojowego i uprawia ogródek.

Zasypiam spokojna

Miała wszystko, o czym mogą marzyć aktorki: sławę, propozycje pierwszoplanowych ról w kasowych hitach, wielbicieli na całym świecie. I nagle przestała grać, bywać na premierach, przyjęciach, udzielać wywiadów. Zaszyła się wraz z mężem, operatorem filmowym Dannym Moderem i trójką dzieci: bliźniakami Hazel Patricią i Phinnaeusem Walterem (5 lat) oraz najmłodszym Henrym Danielem (2 lata) na farmie w miejscowości Taos w Nowym Meksyku. Uznano, że jedna z największych gwiazd kina skończyła się, przeszła na emeryturę i postanowiła ustąpić pola młodszym koleżankom.

– Jak długo można żyć w sztucznym świecie i uczestniczyć w wyścigu szczurów? – wyjaśnia Julia. – Przez wiele lat nie miałam ani chwili prywatności, każdy mój krok był śledzony przez paparazzich i opisywany w prasie. Kupowałam buty w drogim sklepie – komentowano, że jestem rozrzutna. Pokazywałam się w taniej sukience – wyśmiewano, że mam zły gust. Szłam do restauracji ze znajomym – gazety obwieszczały, że mam romans. Wszędzie towarzyszyli mi ochroniarze. Byłam na skraju depresji…Zazdrościłam kobietom, które miały męża, dzieci i „normalność”.

Największy szum medialny wywołał romans, a potem ślub z Dannym Moderem, którego poznała dziewięć lat temu na planie filmu „The Mexican”. Obydwoje zgodnie twierdzą, że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Ukochany Julii był jednak żonaty, a Vera nie zamierzała zrezygnować ze swoich praw do niewiernego małżonka. Zwierzała się prasie, że Danny lubi łatwe zdobycze i szybko się Julią znudzi.
Zgodziła się na rozwód, gdy zakochana para zaproponowała jej dużą sumę pieniędzy, do dzisiaj nie wiadomo, jaką.

– Ludzie różnie mogą oceniać moje postępowanie – tłumaczył Danny. – Jedyne, co mam na swoje usprawiedliwienie, to to, że pomiędzy Verą a mną wszystko dawno się wypaliło, byliśmy związkiem „na papierze” na długo przed tym, zanim poznałem Julię. Nie zależało mi na romansie, pokochałem Julię i chciałbym być z nią do końca życia.

Długie spacery, rodzinne popołudnia z mężem Dannym Moderem i dziećmi: Hazel, Phinnaeusem i Henrym to sposób życia, dla którego Julia bez żalu porzuciła blask Hollywood.  Już miesiąc po rozwodzie Danny’ego para wzięła ślub i przeniosła się na ranczo do Nowego Meksyku. Dom, w którym mieszkają, leży na odludziu, do najbliższej wsi jest pół godziny jazdy samochodem, do sąsiadów kilkanaście minut szybkiego marszu. Ludzie żyją tam spokojnie, znają się od pokoleń, spotykają na piknikach, odwiedzają, plotkują...
– Dla sąsiadów nie jestem żadną gwiazdą, tylko zwyczajną kobietą, która ma rodzinę, pracuje w ogrodzie, gotuje, sprząta, jeździ po zakupy. Czasami tylko ktoś zażartuje, że gdy grałam w „Pretty Woman”, wyglądałam „jakoś inaczej”. Tłumaczę, że byłam młodsza, a poza tym nad moim wizerunkiem pracował sztab stylistów.

W domu nie maluję się, spinam włosy w kucyk, noszę spodnie, proste podkoszulki, bawełniane sukienki. Nigdy nie byłam klasyczną pięknością, jestem wysoka, chuda, mam szerokie usta. Na dodatek według kryteriów hollywoodzkich zupełnie o siebie nie dbam. Przy trójce małych dzieci nie mam czasu skupiać się na sobie, maluchów nie obchodzi, czy mam zakręcone włosy lub staranny makijaż. Aktorka zajmuje się dziećmi sama, rzadko korzysta z pomocy nianiek.

Pięcioletnie bliźniaki budzą się o świcie i natychmiast dopominają o śniadanie. Dwuletni syn jest żywym srebrem i ani na chwilę nie można go spuścić z oka. Rodzina wspólnie jada wszystkie posiłki, na stole codziennie gości mleko sojowe, przyrządzane na różne sposoby. Aktorka uważa, że jest lepiej przyswajalne przez organizm niż mleko krowie. Julia nie jest zwolenniczką diet, przy komponowaniu posiłków stosuje prostą zasadę: mało mięsa i słodyczy, dużo warzyw i owoców.

Długie spacery, rodzinne popołudnia z mężem Dannym Moderem i dziećmi: Hazel, Phinnaeusem i Henrym to sposób życia, dla którego Julia bez żalu porzuciła blask Hollywood.  – Gdy dostałam Oscara za rolę w filmie „Erin Brockovich”, myślałam, że jest to najpiękniejszy moment w moim życiu. Myliłam się. Najważniejsze były narodziny dzieci. Gdy przytuliłam ich małe ciałka, zajrzałam w oczy, zrozumiałam, że może istnieć miłość bez granic...

Zamartwiam się, gdy chorują, boję się, żeby im się nie przydarzyło coś złego, chciałabym, żeby wyrosły na porządnych ludzi. Gdyby wybrały w przyszłości karierę aktorską, pewnie byłabym niezadowolona. Moje koleżanki płacą za sławę ogromną cenę, poddają się operacjom plastycznym, katują dietami, za wszelką cenę chcą pozostać młode. 42-letnia Julia nie przejmuje się upływem czasu, nie odwiedza siłowni, nie ma osobistego trenera ani specjalnie dobranych ćwiczeń. Codziennie spaceruje z mężem i dziećmi, używa wyłącznie ekologicznych kosmetyków, perfumy z olejków eterycznych robi jej przyjaciółka.

Po pięcioletniej przerwie zagrała w filmie „Gra dla dwojga”, który właśnie wszedł na ekrany kin. Zapowiada, że planuje kolejną długą przerwę i być może widzowie będą ją oglądać za kilkanaście lat… w rolach mam lub babć głównych bohaterek.
– Podczas kręcenia filmu Julia bez przerwy dzwoniła do domu i pytała, „co u nas” – mówi jej mąż. – Bardzo za sobą tęskniliśmy. Moja żona ma najpiękniejszy uśmiech na świecie i twardo stąpa po ziemi. Rozumie, że kariera przemija, a miłość trwa…

Jedna z najlepiej opłacanych aktorek Hollywood po nakręceniu filmu wróciła do domu. Nie przyjęła propozycji kolejnych ról, mimo że jej gaża wynosi kilkanaście milionów dolarów za film. O przeprowadzce z rancza na razie nie myśli, „może kiedyś, gdy dzieci pójdą do szkoły”.
– Odnalazłam swoje miejsce na ziemi. Gdy przytulam się do męża, a dzieci śpią obok, planuję następny dzień. Odwiedzimy wspólnie starszą panią z sąsiedztwa, upiekę ciasto, porysuję z dziećmi… Zasypiam spokojna.


Anna Forecka

Kiedyś najlepiej zarabiająca aktorka Hollywood, dziś pelnoetatowa mama i gospodyni domowa.

Zdrowie według Julii

Julia Roberts zachęca do docenienia właściwości mleka sojowego, uważa, że picie go jest receptą na zachowanie zdrowia i urody. Dzięki niemu przestały dokuczać jej bóle żołądka, poprawił się wygląd cery i włosów.
Mleko sojowe zawiera trochę mniej wapnia oraz witamin D i C niż mleko krowie, jednak ma więcej białka i witamin z grupy B.
Nie zawiera laktozy, jest więc bezpieczne dla osób, które jej nie tolerują.
Julia często przygotowuje je sama.

MLEKO SOJOWE
Weź: • 35 dag soi
Soję zalej wodą i odstaw na noc do napęcznienia. Rano odcedź, przepłucz, wlej 3 szklanki świeżej wody i zmiksuj na kremową masę. W tym czasie w dużym garnku zagotuj 10 szklanek wody (2,5 litra), do wrzątku dodaj zmiksowaną soję i wszystko razem doprowadź do wrzenia. Powstanie wtedy piana, która podnosi się do góry.
Aby opadła, należy wlać troszkę zimnej wody. Powtórz trzy razy.
Wyłącz gaz i przelej mleko do garnka przez sitko wyłożone gęstą gazą.
Otrzymasz 3,5 litra mleka sojowego.

Mleko sojowe Julia wykorzystuje także jako kosmetyk. Raz w tygodniu robi odżywkę na włosy. ­Należy wymieszać pół szklanki mleka sojowego, szklankę wywaru z rumianku oraz łyżkę szamponu dla dzieci (lub innego o naturalnym PH), a potem umyć włosy otrzymaną mieszanką. Do ostatniego płukania można dodać pół szklanki esencji z herbaty wymieszanej z łyżką octu owocowego. Nawilży to włosy, doda im blasku i odżywi skórę głowy.

Czasami Julia wlewa mleko sojowe do kąpieli. Twierdzi, że skóra jest po nim gładka i nawilżona.

reklama
Źródło: Wróżka nr 7/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl