Cień herbacianych róż

Dunka. Bojowniczka polskiego ruchu oporu w Kopenhadze. Z Polską Anna Louise Mogensen związała się nie tylko przez działalność w organizacji. Również przez miłość.

Lone Mogensen urodziła się w 1921 roku w Kluczach pod Olkuszem. Do szkoły chodziła w Krakowie. Pisala wiersze po polsku.Sylwester 1944 roku, kościół św. Ansgara przy Bredgade w Kopenhadze. Mrok wnętrza rozjaśnia światło ośmiu dużych świec palących się przy ołtarzu i biel chryzantem, którymi przystrojono świątynię. Z organów płynie ciche preludium. Muzyka urywa się gwałtownie, gdy ksiądz nieoczekiwanie odprawia organistę. Przed ołtarzem stają 23-letnia Anna Louise Mogensen, ps. Inga Sørensen i 31-letni Lucjan Masłocha, ps. Mały. Ona spóźniła się na ceremonię. On czekał z bukietem ślubnym w ręku. Nie mógł dostać czerwonych róż, kupił żółte. Kilka godzin później Anna powie do znajomej, że wolałaby mieć w bukiecie czerwone róże, bo żółte mogą być złym znakiem.

W kościele nie ma rodziny ani gości. Ksiądz Kjeld Geertz-Hansen wie, kim są państwo młodzi. Teraz przemawia tak cicho, że jego słowa słyszą tylko oni. Mówi, jak ważna jest ich walka, prosi, by walczyli czystą bronią.
Po ceremonii Anna i Lucjan idą na lampkę wina. Wieczorem Anna pisze do matki długi list. To dzięki niemu znane są szczegóły ślubnej ceremonii. „Był bardzo piękny, jasny i mroźny dzień, kiedy pojechaliśmy do miasta, by wziąć ślub. Słońce zachodziło tak, jakby chciało powiedzieć do tego starego smutnego roku piękne – Żegnaj. Mam nadzieję, że ten nowy będzie jaśniejszy”.

Trzy dni później, 3 stycznia 1945 roku w nocy gestapo otacza willę, w której ukrywa się Masłocha. Niemcom towarzyszy duński tłumacz, Arno Hammeken. Dzwonią do drzwi umówionym kodem. Wpadają na piętro, krzyczą. Lucjan otwiera ogień. W willi gaśnie światło, bo jedna z kul trafia w licznik. Do mansardy pierwszy wbiega Hammeken. Strzela do Masłochy, który pada na podłogę. Anna wydaje przeraźliwy krzyk. Hammeken z bliskiej odległości strzela wielokrotnie do dziewczyny. Anna osuwa się martwa na podłogę. Kim była Anna Louise Mogensen i jakie drogi przywiodły ją do wspólnej walki, a wreszcie do ślubu z komendantem polskiej organizacji ruchu oporu w Danii „Felicja”, porucznikiem żeglugi wielkiej Lucjanem Masłochą?

Podlotek z warkoczami

Lone, bo tak nazywano pieszczotliwie małą Annę, urodziła się w Kluczach koło Olkusza. Mogensenowie, wywodzący się ze starego duńskiego rodu, mieli z Polską bardzo szerokie kontakty. Ojciec Knud Peder był inżynierem w fabryce cementu F.L. Smidth w Aalborgu, później dyrektorem cementowni w Olkuszu. W Polsce spędził większość z 25 lat pobytu poza Danią. Tu dorastali jego dwaj synowie Knud i Jørgen, i tu, kiedy chłopcy mieli już 20 i 15 lat, urodziła się wyczekiwana przez Fru Mogensen córka Lone. Cała rodzina biegle władała językiem polskim i niemieckim. Lone chodziła do szkoły w Krakowie. Na zdjęciach z tego czasu widać lekko pucołowatego podlotka z długimi warkoczami. Pisała wiersze po polsku.

Gdy w 1936 rodzina Mogensenów przeprowadziła się do Danii, Lone została oddana do szkoły z internatem, by poprawić swój duński. W Danii odbyła konfirmację. Wszędzie nawiązywała mnóstwo znajomości i głębokich przyjaźni, czy to w skautingu, czy w innych organizacjach, do których przystępowała. Z pobytu na jednym z obozów przywiozła miłość do fotografii. Zapisała się do prywatnej szkoły fotograficznej i praktykowała u Rigmor Mydtskow – Fotografa Królewskiej Rodziny.

Anna Louise Mogensen kochała Polskę tak samo jak Danię.

Wybuch wojny gwałtownie zmienia życie rodziny. Brat Knud jedzie walczyć jako ochotnik w obronie Finlandii. Jørgen, dyplomata wykształcony we Francji, we wrześniu 1939 roku pracownik poselstwa duńskiego w Warszawie, po dramatycznej ucieczce do Danii z żoną Polką zostaje konsulem duńskim w Gdańsku. To on przywiezie do Danii kod dla polskiej radiostacji i stemple do wystawiania fałszywych dokumentów dla członków ruchu oporu. Gdy do Danii zaczynają napływać pierwsi polscy uciekinierzy, Lone i jej matka organizują pomoc. Przez ich mieszkanie na Frederiksbergu przewijają się tłumy uchodźców.

Ojciec, chory na raka, zdradza Lone tajemnicę. Cukier zmieszany w odpowiednim stosunku z cementem powoduje szybkie kruszenie się budulca. Odtąd Lone wraz z innymi duńskimi harcerzami gromadzi ogromne ilości racjonowanego wówczas produktu z myślą o powstających na Jutlandii niemieckich fortyfikacjach. Podczas deportacji Żydów Lone z wielkim poświęceniem organizuje łodzie z klubów sportowych, by dopomóc w ich ucieczce do Szwecji. Nawiązuje kontakt z tworzącą się po zajęciu Danii polską organizacją ruchu oporu „Felicja” i zostaje jej członkiem.

Na zdjęciu Lucjan Masłocha, mąż LonePiękna kurierka

Po wielu latach pierwszy komendant „Felicji”, nauczyciel języka polskiego w Nakskov, podharcmistrz Adam Sokólski powie: „Spotykałem się z Lone w połowie drogi z Kopenhagi do Nakskov. Robiła dla organizacji mikrofilmy. To była bardzo dobra dziewczyna. Lone kochała Polskę tak samo jak Danię”. Czy między Lone a starszym od niej o dziewięć lat Sokólskim nawiązała się jakaś nić sympatii, głębsza niż zwyczajowe relacje pomiędzy członkami organizacji a ich komendantem?

On wysoki, przystojny, niezwykle prawy nauczyciel i instruktor harcerski mógł być oczarowany smukłą, wysoką (miała 177 cm wzrostu), piękną młodą kurierką. Wiadomo, że wielu kolegów podziwiało ją, z żadnym jednak nie spotykała się częściej. Jedyne źródło, które wskazywałoby na istnienie jakieś głębszej więzi uczuciowej między tą dwójką znaj-dujemy w relacji Sokólskiego. Napisał on: „Mogę jedynie powiedzieć, że z Lone łączyło mnie więcej niż przyjaźń”.

Los łączy jednak Lone nie z Sokólskim, ale z kolejnym komendantem „Felicji” Lucjanem Masłochą, który obejmuje dowództwo rozproszonej po fali aresztowań organizacji. Masłocha, z racji swego wzrostu noszący pseudonim Mały, jest pełen życia i temperamentu. Rzutki, z łobuzerskim uśmiechem na ustach, trzykrotnie uciekał z niemieckiego oflagu. Tu, w Kopenhadze, spotyka swój los i swoją miłość – Lone. Dla dziewczyny takiej jak Anna Mogensen Lucjan jest ucieleśnieniem wszelkich cnót – Polak, żołnierz, bohater, marynarz, bojownik ruchu oporu. Lone wprowadza Masłochę we wszystkie kontakty. Te, które przekazał jej ojciec, i swoje własne z młodzieżowych grup oporu, między innymi ze słynną Holger Danske, której członkami byli Bent Faurschou-Hvidd, ps. Płomień i Jorgen Haagen Smth, ps. Cytryna.

Korzystając z kontaktów Lone, Lucjan tworzy sieć bardzo sprawnie działających bojowników. Lone jest kurierką i kursuje wielokrotnie przez cieśninę Øresund pomiędzy Danią a Szwecją. W plecaku przewozi materiały konspiracyjne, mikrofilmy, części do radiostacji, broń. Wykorzystuje swoje umiejętności fotograficzne, sporządza profesjonalne zdjęcia interesujących ruch oporu obiektów militarnych. Przerzuca uciekinierów przechowywanych w jej kopenhaskim mieszkaniu do Szwecji, korzystając z tras wytyczonych przez „Felicję”.

Wzmożona aktywność organizacji zwraca uwagę gestapo. Nasilają się aresztowania zarówno w polskim, jak i w duńskim ruchu oporu. Lone zostaje w Szwecji. W jej liście do matki czytamy: „Bardzo mnie zaskakuje, jak ciągle dobrze piszę po polsku”. W Szwecji odwiedza ją Lucjan. Lone chce z nim wracać, jednak uznają, że to zbyt niebezpieczne. Z Danii nadchodzą wieści o śmierci Płomienia i Cytryny. Obaj giną w październiku 1944 roku.

Lone dostaje w Sztokholmie kolejne ostrzeżenie przed powrotem do Danii, o którym pisze w liście do matki. Taniec śmierci już się jednak zaczął i Lone w końcu listopada płynie całą noc z wielkimi kuframi do portu we Frederikshavn. Wypełnia kolejne zadanie – przewozi specjalne urządzenia radiowe. Matce obiecuje, że wróci przed Bożym Narodzeniem. Kufry są duże i ciężkie, więc kilku niemieckich żołnierzy pomaga zanieść je na stację. W kryjówce Masłochy spotyka się z ukochanym. Jest szczęśliwa, bo postanawiają pobrać się przed jego nieoczekiwanym wyjazdem do Londynu. Ślub ma być cichy, bez zbędnych formalności i na taki wyraża zgodę przychylny Polakom biskup Johannes Theodor Suhr. Jest piękne popołudnie ostatniego dnia tego roku. On czeka z bukietem żółtych róż, bo nie mógł dostać czerwonych, ona spóźnia się trochę…

Adam Sokólski. Duma mimo rozpaczy

Matka o śmierci córki dowiaduje się trzy tygodnie później. W swoim pamiętniku napisze pod datą 24 stycznia 1945: „Najbardziej bolesny dzień w moim życiu. Lone i jej mąż nie żyją. Nie mogę dziś więcej pisać, tylko tyle, że jestem z nich dumna pomimo mojej rozpaczy”. Lone i Lucjan zostali odnalezieni 26 czerwca 1945 roku w anonimowym miejscu straceń w Ryvange. Po identyfikacji przez rodzinę Lone i współtowarzyszy Lucjana przewieziono ich do kaplicy cmentarza Vestre Kirkegaard. Matka Lone zwróciła się do księdza Geertz-Hansena z prośbą o mszę żałobną. Ten sam kościół św. Ansgara, w którym młodzi brali ślub, staje się teraz miejscem żałoby i modlitwy za ich dusze.

Dwa miesiące później miejsca straceń zostają decyzją rządu duńskiego zamienione w cmentarz bojowników ruchu oporu. Sąd Najwyższy Danii skazuje Hammekena na śmierć. Wyrok zostaje wykonany. W sierpniu 1945 roku odbywa się uroczystość złożenia do grobów ekshumowanych ciał członków ruchu oporu. Biją dzwony wszystkich kościołów w Kopenhadze. Trumny Lone i Lucjana okryte flagami duńską i polską spoczywają obok siebie. Ona jest jedyną kobietą wśród 106 bojowców, on jedynym cudzoziemcem wśród Duńczyków.


Maria Evaldsen

reklama
Źródło: Wróżka nr 7/2009
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl