Należą do nich zmarli niedawno, czyli w ciągu ostatnich 49 dni, oraz ci, którzy z wielu powodów nie zostali właściwie opłakani. Rytuały na Górze Strachu służą temu, by zmarli niespokojni znaleźli spokój. Tylko wtedy mogą dołączyć do szacownego grona przodków i stać się dla żyjących źródłem siły i wsparcia. Zmarli niespokojni stanowią zagrożenie, źródło niepokoju i do tego istnieje obawa, że zamienią się w złe, nękające duchy. Wszystko, co pielgrzymi robią na górze Osore, służy uspokojeniu dusz zmarłych. Widzę, jak ludzie tłumnie kupują toba, drewniane długie tabliczki, na których mnisi wypisują odpowiednie formuły i imię zmarłego. Wtykają je w ziemię.
Przed budynkami świątyni powstaje prawdziwy las tabliczek pokrytych pismem, które opierają się jedna o drugą. Potem rodziny składają ofiary i zapalają kadzidła o pięknym zapachu cedru i drzewa sandałowego. Ale to nie wystarcza niespokojnym zmarłym. Trzeba też oddać hołd ich opiekunowi, jednemu z najpopularniejszych bóstw japońskiego panteonu, Jizo. Figurki boddisatwy Jizo, opiekuna wędrowców i błąkających się dusz, stoją dosłownie wszędzie. Mniejsze i większe, nowe i zżarte przez opary siarki, gładkie i porośnięte jakimiś żółtawymi porostami. Ubranka Jizo, czerwone czapeczki i kubraczki przypominające śliniaki są potargane przez wiatr i zszarzałe albo aż ranią oczy jaskrawym kolorem nowości.
Furkoczą kolorowe wiatraczki zostawiane tu przez pielgrzymów, którzy wierzą, że przynoszą one ukojenie błąkającym się duszom dzieci. Jizo szczególną opieką otacza właśnie dusze maluczkich, którzy odeszli przed swoimi rodzicami. Smutek budzą wieżyczki z kamieni. Mówi się, że układają je właśnie dzieci, które umarły przed rodzicami, albo nie dane im było narodzić się wskutek aborcji. To szczególny rodzaj niespokojnych zmarłych, błąkają się po kamienistej szarej otchłani, zawieszeni pomiędzy światami. Demony tylko czekają i gdy wieżyczka jest gotowa, burzą ją złośliwie, a duchy dzieci od początku zabierają się za budowę. Można im pomóc i dołożyć kamyczek. Widzę, że tak robią pielgrzymi.
Duchy na Osore śpiewają
Czasem pojawiają się na moment, ale jak przystało na duchy, nigdy nie da się spojrzeć im w oczy. Dopiero gdy zaczynają śpiewać, można je zrozumieć. Kobiety sprzątające na Górze Strachu mówią o duchach śpiewających tradycyjne japońskie piosenki. Enka, country, rubaszne przyśpiewki kierowców ciężarówek. Niestety, nikomu nie udało się nagrać śpiewających duchów i nie jest tajemnicą, że na górze Osore często psuje się sprzęt. Przestają działać nawet najnowocześniejsze aparaty fotograficzne i dyktafony. To dlatego jedyne dwa zdjęcia, jakie stamtąd mam, są nieudane. Nasze twarze wyglądają na nich jak z japońskiego horroru „Ring”.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.