Na głowie i w głowie
– Modlę się codziennie, poszczę podczas ramadanu, czytam dzieciom Koran – odpowiadała na zarzuty o przenoszenie do islamskiego kraju obcych wzorców oraz podważanie tradycyjnych wartości. – Nie noszę hidżabu (chusty szczelnie zakrywającej włosy i szyję), ponieważ uważam, że kobiety same powinny decydować, w co się ubierać.
Brzmiało to jak herezja, ale nią nie było. Koran nakazuje kobietom jedynie, by ubierały się skromnie i zakrywały piersi. Dalsze, bardzo rygorystyczne reguły nie pochodzą ze Świętej Księgi, lecz są rezultatem wielowiekowej tradycji.
– Jeśli muzułmanka chce okazać pobożność, zasłaniając twarz, ma do tego prawo. Ale oceniajmy kobiety nie po tym, co mają na głowach, lecz w głowach – tłumaczyła królowa. – To nie strój świadczy o sile wiary, lecz czyny człowieka. Tej zasady sama przestrzega bardzo starannie.
Chociaż więc przeciwnicy śledzili każdy jej ruch, nie wypatrzyli niczego, co byłoby niezgodne z nakazami religii. Urodziła czworo dzieci, o które bardzo się troszczy, nie wywołała najmniejszego skandalu, nie okazała pogardy biednym i potrzebującym. Wręcz przeciwnie, poświęca mnóstwo czasu na pomaganie najuboższym i najsłabszym.
– Aż 60 procent muzułmanek to analfabetki – mówiła z pasją podczas spotkania żon przywódców krajów arabskich. – W jaki sposób te kobiety mają domagać się jakichkolwiek praw, jeśli nawet nie wiedzą, że je mają?
Królowa Rania czyta Koran i pości w czasie ramadanu.
Ale hidżabu nie nosi – uważa, że to nakaz tradycji, a nie religii.
Również tej obietnicy dotrzymuje i już od dziesięciu lat prowadzi niestrudzoną kampanię na rzecz wyplenienia tego okrutnego obyczaju. Namówiła wielu wpływowych polityków, artystów i biznesmenów do wsparcia tej akcji. Same zakazy bowiem nie wystarczą, trzeba docierać do ludzi i zmieniać ich sposób myślenia.
– Zabijanie kobiet, nawet jeśli popełniły grzech, nie ma zupełnie nic wspólnego z islamem – przekonywała. – Wpływa natomiast fatalnie na opinię o wszystkich wyznawcach tej religii.
Z tej diagnozy wyciągnęła niecodzienne wnioski. Wyłamała się z obowiązującej na niemal wszystkich dworach zasady nakazującej monarchom ograniczanie do minimum udziału w dyskusjach publicznych i sama sprowokowała namiętne debaty w najbardziej popularnych serwisach internetowych: YouTube, Facebook, Twitter. W wideo-blogu poprosiła internautów z całego świata o przesyłanie pytań oraz opinii na temat muzułmanów i Arabów. Co pewien czas umieszczała tam zabawne filmy przełamujące uprzedzenia i przesądy związane ze swymi rodakami.
– Istnieją stereotypy, które nikomu nie wyrządzają szkody – mówiła – ot choćby takie, że Niemcy cenią porządek, Włosi dobrą kuchnię, a Anglicy czarny humor. Ale są i takie, które krzywdzą wielu ludzi.
Pokazywała to na wymownych przykładach. Amerykanin rozmawiający ze znajomym nagle stwierdza: „Mówisz, że jesteś Arabem? A tak sympatycznie wyglądasz” i kończy spotkanie. Ktoś inny pyta półszeptem arabskiego współpracownika: „Gdybyś słyszał o jakichś zamachach, dasz mi znać?”.
– Zrozumcie, nie wszyscy jesteśmy terrorystami – komentowała Rania. – Jeśli nie wierzycie, przyjedźcie i poznajcie nas, naszą kulturę, gościnność, zwyczaje.
Najlepszym dowodem na to, że islam ma wiele różnych twarzy, jest zresztą ona sama. No bo czy można sobie wyobrazić brytyjską królową Elżbietę II dyskutującą na forach internetowych z anonimowymi osobami? Z pewnością nikt nawet nie odważyłby się jej tego zaproponować. Tymczasem muzułmańska władczyni robi to często i bez żadnych oporów. Kto więc jest bardziej postępowy?
W ciągu kilku miesięcy do jej bloga zajrzało ponad cztery miliony internautów. A serwis YouTube przyznał jej pierwszą w swej historii nagrodę za prezentowane materiały.
Zwyczajna kobieta
Nagród i wyróżnień zebrała już tyle, że nie sposób ich zliczyć – od najlepiej ubranej kobiety świata po najbardziej wpływową. Z jednakowym wdziękiem rozmawia z wieśniaczkami i prezydentami, z islamskimi duchownymi i papieżem, z dalajlamą i Billem Gatesem. W masowej wyobraźni zaczyna zajmować miejsce opuszczone przez księżną Dianę i Jackie Kennedy.
Ma wszystko – bogactwo, sławę, urodę, ale potrafi też dostrzegać problemy tych, którzy nie mają nic. Choć żyje w pałacu, wypoczywa w najdroższych kurortach i kupuje kreacje u najlepszych projektantów mody, stara się być zwyczajną kobietą – chętnie opowiada o wychowaniu dzieci, w wolnych chwilach lubi gotować, dba o linię, którą zachowała mimo upływającego czasu i czterech ciąż.
Zdobywa się też na niezwykłe gesty. Gdy w ortodoksyjnych krajach islamskich skazywano kobiety na chłostę za to, że włożyły spodnie, pozwoliła się sfotografować w dżinsach. Kiedy wybuchło powstanie Palestyńczyków w Gazie, jako jedna z pierwszych oddała krew dla ofiar. Doceniają to nie tylko jej rodacy i po żonach amerykańskiego prezydenta i brytyjskiego księcia najbardziej podziwianą kobietą świata staje się żona króla Jordanii – Rania Al-Abdullah, Arabka i muzułmanka.
Kazimierz Pytko
dla zalogowanych użytkowników serwisu.