Strona 2 z 2
Podziękowanie za naukę
Buddyści mówią: gdy zaczyna ogarniać cię złość, zatrzymaj się i podziękuj jej za to, że się pojawia. Zastanów się, czego złość może cię nauczyć? Co mówi o tobie i twoich niezaspokojonych potrzebach?
To dobry trening dla wzmocnienia ducha. Nikt nie obiecuje, że to łatwa droga, ale ci, którzy ją przeszli, triumfują, bo doświadczają życia pełnego harmonii, miłości i wdzięczności. Truciznę można przemienić w słodycz, jak twierdzi Osho. Jak to się robi? Nie robiąc nic! „Potrzebujesz jedynie cierpliwości.
To, co ci mówię, jest jednym z największych sekretów. Wypróbuj to. Gdy przyjdzie złość, nic nie rób; usiądź tylko w milczeniu i obserwuj ją. Nie bądź jej przeciwny, nie opowiadaj się po jej stronie. Nie współdziałaj z nią, nie tłum jej. Obserwuj ją, bądź cierpliwy, po prostu zobacz, co się dzieje... niech narasta. Czekaj”.
A gdy złość minie, można zacząć działać. Dopiero teraz. Bo złość to wielka energia. Może niszczyć. Ale jak to energia – inaczej pokierowana, może być twórcza, życiodajna. „Kiedy będziesz czekać i nic nie będziesz robić w pośpiechu, któregoś dnia zaskoczy cię, gdy ujrzysz wewnętrzną zmianę” – obiecują duchowi nauczyciele. I zaznaczają, że tu nie chodzi o tłumienie negatywnych emocji, ale o to, by je OBSERWOWAĆ. I czekać.
„Zamknij się wtedy w pokoju, postaw przed sobą lustro i sam zobacz swoją ogarniętą złością twarz. Nie trzeba nikomu jej pokazywać. To twoja sprawa, to twoja energia, to twoje życie, i musisz czekać na odpowiednią chwilę. Patrz cały czas w lustro, zobacz tę czerwoną twarz, te czerwone oczy, tego mordercę, który tam jest” – mówi Osho. I obiecuje, że złość minie, bo nie może istnieć cały czas.
Minie jak wszystko inne. Bo wszystko się zmienia, nic nie jest trwałe. Złość przyszła i odejdzie. Tylko zaczekaj. „Działaj wtedy, gdy jesteś w pozytywnym nastroju. Nie wymuszaj pozytywności, czekaj, aż pozytywność sama przyjdzie. Oto ta tajemnica. Gdy mówię: »Naucz się przemieniać swoje trucizny w słodycz«; to właśnie mam na myśli”.
reklama
Kto kim rządzi Basia, redaktorka w wydawnictwie, złości się na rzeczy, kiedy dzieje się coś, nad czym nie ma kontroli.
– Ktoś nie dotrzymuje terminu, nie przynosi tego, co obiecał. Mimo iż wiem, że nigdy tak nie będzie, że drugi człowiek zrobi dokładnie tak, jakbym chciała, wciąż mnie to złości. Refleksja? Przychodzi dużo później, gdy się już uspokoję. Dopiero po czasie zaczynam rozumieć argumenty i racje drugiej osoby. Potrafię nawet przeprosić. Ale kiedy przychodzi podobna sytuacja, znów pojawia się taki sam schemat. Udało mi się wypracować tylko tyle, że staram się nie trzaskać drzwiami, nie wychodzić i nie obrażać się – ale nadal nie umiem pozbyć się złości.
Czy złości można w ogóle się pozbyć? To raczej nierealne. I lepiej tego nie próbować. Emocje zawsze będą się w nas pojawiać – pytanie tylko, czy mają one nami kierować, czy jednak to my możemy kierować nimi? Czy będziesz niewolnicą złości, czy mistrzynią własnych emocji? Wybór należy do ciebie. Złość, jak inne uczucia, przychodzi i odchodzi. Można dać lub odebrać jej siłę. Trudno ją wyłączyć, ale można się jej nauczyć i nią zarządzać.
„Emocje, nawet te chwilowo bardzo bolesne, są jakby wewnętrznym kompasem wskazującym na działania, które musisz podjąć, by osiągnąć swoje cele – mówi Anthony Robbins. – Bez umiejętności odczytania wskazań tego kompasu będziesz do końca życia zdany na łaskę i niełaskę każdej psychicznej burzy, która pojawi się na twojej drodze”.
Od własnych emocji możemy zatem uczyć się i kierować nimi tak, by z korzyścią dla nas pracowały. Mało tego – Robbins twierdzi, że w dowolnym momencie życia możemy doświadczać dowolnie wybranych emocji. Sprawdził to na kursach, które prowadził w hotelu usytuowanym co prawda nad oceanem, ale w pobliżu torów kolejowych. Kilka razy dziennie słychać było tam gwizd przejeżdżającego pociągu, co wielokrotnie doprowadzało niektórych jego klientów do szału. Uznał, że to świetna okazja, by zmienić złość w dobrą zabawę. Okazało się, że to możliwe.
– Powiedziałem więc: Od tej chwili będziemy świętować, ilekroć usłyszymy jadący obok pociąg. Chcę widzieć, jak wprowadzacie się w dobry nastrój na dźwięk gwizdka. Zawsze czekamy na właściwą osobę albo właściwą sytuację, aby poczuć się dobrze. Ale kto ma określić, które sytuacje i którzy ludzie są właściwi? Kiedy czujesz się naprawdę dobrze, kto jest tego przyczyną? Ty sam.
Po prostu kierujesz się regułą, że musisz czekać, aż stanie się A, B lub C, aby poczuć się szczęśliwym. Dlaczego więc czekać? Dlaczego nie miałbyś wprowadzić zasady, że jesteś szczęśliwy i czujesz się świetnie, ilekroć obok hotelu przejeżdża pociąg? Dobrą stroną tej zasady jest niewątpliwie fakt, że gwizd pociągu jest o wiele bardziej przewidywalny niż ludzie, którzy w naszym przekonaniu mają spowodować nasze dobre samopoczucie. Teraz, ilekroć przejeżdża pociąg, następuje prawdziwy wybuch radości.
Ludzie natychmiast zrywają się z krzeseł, cieszą się, krzyczą i zachowują jak szaleni. Lekarze, prawnicy, dyrektorzy olbrzymich firm – ludzie, których wszyscy wokół uznają za wyjątkowo inteligentnych i wykształconych. Każdy z nich odpręża się i wybucha wielkim śmiechem – opowiada Robbins. Jaka płynie stąd nauka? Nie musimy czekać na nikogo ani na nic! Nie musimy mieć żadnego specjalnego powodu, by poczuć się dobrze. Możemy po prostu tak postanowić. Bez powodu. Dlatego, że żyjemy, dlatego, że tak chcemy.
Czy będziemy o tym pamiętać przy kolejnym ataku złości? Ważne, by nie zapominać, że za czyimś wybuchowym charakterem czy tlącą się złością kryje się często głęboki ból. Złościmy się w obronie przed zranieniem, z obawy przed cierpieniem. Gdy tylko zdejmiemy zbroję i przestaniemy walczyć, rany się zagoją.
„Zaprzestań zmagań – mówią mędrcy. – Tak wiele miłości cię czeka, jeśli tylko pozwolisz jej w siebie wniknąć. Zacznij od wybaczenia sobie – jesteś tego warta”.
Złość zneutralizowana Gdy pojawia się uczucie złości, możesz zatrzymać się i powtarzać jedną lub kilka afirmacji, które pozwolą ci powrócić do spokoju. Paula Świątek, autorka książki „Rozwój duchowy dla początkujących” uważa, że złość demobilizuje, wytrąca z wewnętrznego rytmu i zatruwa wszystkich, których dotyka, więc proponuje afirmacje, które pomogą przestawić umysł na neutralne wibracje spokoju, takie jak np.:
• Nie mam ochoty więcej się denerwować. Od dziś zawsze jestem spokojny, pogodny i opanowany.
• Nie potrzebuję złości w moim życiu.
• Nie pozwalam sobie reagować złością. Wybieram spokój i świadomie kontroluję moje emocje.
• Złość w moim życiu nie przynosi takich rezultatów, jakich potrzebuję, dlatego szukam konstruktywnych sposobów reagowania i znajduję zawsze korzystne wyjście z sytuacji.
• Ode mnie zależy, jak łatwo układają się moje sprawy, dlatego przestawiam się na nowe, spokojne myślenie.
• To cudowne uczucie, kiedy kontroluję moje myśli i zawsze mam wpływ na bieg wydarzeń, które układają się pomyślnie, odpowiadając na mój nowy, spokojny sposób myślenia.
• Zawsze mam prawo wyboru spokoju, dlatego pozwalam odejść energii złości.
Nie stwarzaj powodów do złości Amerykański badacz stresu Richard Carlson uważa, że 80 procent naszej złości stwarzamy my sami. W książce „Nie zadręczaj się drobiazgami” radzi, jak unikać tego mechanizmu:
• Zaakceptujmy fakt, że pewne rzeczy się nie udają – to jeszcze nie koniec świata.
• Nie wchodźmy innym w słowo.
• Nie czyńmy innych odpowiedzialnymi za nasze własne niepowodzenia.
• Zapomnijmy o tym, że wszystko musi być perfekcyjne – my również nie musimy.
• Nie trwajmy uparcie przy swoim zdaniu. To niepotrzebnie kosztuje zbyt dużo energii.
• Kto szuka błędów, znajdzie je.
Renata Mazurowska
dla zalogowanych użytkowników serwisu.