Kronika Jana Aulicha
W gryżyńskim domu wszystko jest tak, jak sobie wymarzyli. Kominek. Stół. Przestrzeń. Dużo miejsca do spania. W jakiś sposób dom Edyty i Pawła podobny jest do domu Jana. Tam też, choć miejsca niewiele, pomieściło się przecież to, co ważne.
– Tak, to magiczne miejsce – przyznaje Edyta – ale oba domy są magiczne. Bo ten większy jest przecież świąteczny. Zjeżdża się cała rodzina, może pomieścić ponad 30 osób. Latem przyjmuje gości. Wpisują w księdze pamiątkowej dobre słowa.
Ten dom też już podarował komuś miłość... Sama wieś też staje się odświętna. Stowarzyszenie Przyjaciół Gryżyny zaczyna renowację fontanny, jedynego elementu zespołu parkowo-pałacowego który przetrwał do dziś. Fontanna będzie miała w tle pałac, choć tylko namalowany na kamieniu. I będzie oświetlona. Tak jak rzymska fontanna di Trevi.
– Zbudowaliśmy też plac zabaw dla dzieci – wylicza Jan Aulich. – Bo choć jest tu tylko 17 dzieci na co dzień, to latem kilkakrotnie więcej. No i pracujemy nad historią miejscowości, niemiecką mamy opracowaną, teraz czas dopracować polską.
Pan Jan przygotował tekst do Gminnego Planu Rozwoju. Ma praktykę, bo napisał historię swojego rodu. I to bardzo rzetelnie, na kilkuset stronach, przytaczając teksty źródłowe i zamieszczając fotokopie dokumentów. W rodzinnych archiwach zachowały się dokumenty od początków XVIII wieku, kiedy Aulichowie mieli swoje posiadłości w Ziemi Kłodzkiej, na styku kultur: polskiej, czeskiej, niemieckiej, austriackiej...
dla zalogowanych użytkowników serwisu.