Strona 4 z 5
Pewien Grek mieszkający w Polsce opowiadał w telewizji, jak to każe żonie przynosić paragony fiskalne i sprawdza jej wydatki co do złotówki.
To jest właśnie przykład na sprawowanie kontroli poprzez pieniądze. Ta kontrola daje poczucie bezpieczeństwa. Zazwyczaj wynika ona stąd, że boimy się zdrady, boimy się zostać porzuceni, oszukani. W dużej mierze boimy się poczucia bycia kimś nieważnym, niezasługującym na miłość. Bardzo często próbując radzić sobie z tymi uczuciami, zaczynamy rozwijać kontrolę nad partnerem. Po to, żeby znaleźć potwierdzenie, że jesteśmy ważni.
Ale czemu żona tego Greka się na taką potworną kontrolę godziła?
Zazwyczaj dzieje się tak z tego powodu, że oprócz dyskomfortu wynikającego z kontroli, sytuacja daje nam też jakieś korzyści. Niekoniecznie finansowe. Mogą to być korzyści emocjonalne. Na przykład bardzo często ofiary przemocy mówią, że jak on bije, to znaczy, że kocha. A tutaj: jak on kontroluje, to znaczy, że kocha. Dba o dom. Pojawiają się różne sposoby radzenia sobie tym. A na głębszym poziomie takie godzenie się jest często wyrazem braku niezależności. Kobiety bardzo często przechodzą z jednego związku do drugiego, bo mają trudności w radzeniu sobie samej. Jest dla nich ważne, żeby obok była druga osoba, która potwierdzi ich różne decyzje czy nawet uczucia. Poza tym można też rozwinąć różne strategie radzenia sobie z tą kontrolą. Chce oglądać paragony? Pokazuje mu inne, znalezione w sklepie i odkłada różnicę.
To taka strategia dziecka, a co powinna zrobić dorosła kobieta w takiej sytuacji?
Postawić granice, powiedzieć: „Potrzebuję prywatności. Potrzebuję mieć możliwość kupowania sobie bez twojej wiedzy różnych rzeczy. Robienia różnych rzeczy bez twojej wiedzy”.
Ale on wtedy powie: „Nie ma mowy! Ja daję pieniądze i ja decyduję!”.
Wtedy warto zapytać, czego się obawia w związku z tą sytuacją? Czy on tymi pieniędzmi buduje swoje poczucie bycia ważnym? I myśli, że dzięki temu ona z nim jest? Że jeśli on przestanie jej wydzielać pieniądze, to ona zbuduje swoją autonomię i od niego odejdzie? Trzeba się dowiedzieć, może dzięki pomocy terapeuty, jaka jest funkcja tych pieniędzy i tej kontroli dla niego.
reklama
Powie: „Jesteś rozrzutna, narazisz nas na straty”. Nie ma znaczenia, czy ona jest, czy nie jest rozrzutna. Ważniejsze jest, i o to warto pytać, co to znaczy dla niego, że ona jest rozrzutna. Może to, że on będzie musiał więcej zarabiać. Najważniejsze to nie dać się sprowokować do dyskusji o tym, czy naprawdę się jest, czy nie jest rozrzutnym. Bo jeśli ona powie: „Będę mniej wydawała”, to nic nie da, bo on nadal będzie ją kontrolował i mówił przy każdej okazji: „O, tu za dużo wydałaś”.
Pewien atrakcyjny młody mężczyzna powiedział starszej kochance, że chciałby ten supermotor. Ona popatrzyła na niego i spytała: „A będziesz ze mną dwa lata?”. A ja znam historię o pewnym biznesmenie, który był z kolejnymi partnerkami tylko do momentu, aż one skończyły trzydzieści lat. Uczciwie mówił im już na wstępie: „Będą z tobą tylko do twoich trzydziestych urodzin, a potem zostawię cię, ale z domem i samochodem”. I miał duże powodzenie.
Ale wracając do tego, który chciał motor. Mężczyzna też może budować swoje poczucie wartości na tym, że kobieta tak go chce, on jest dla niej tak ważny, że aż kupuje mu motor. On może go więc spokojnie przyjąć i z nią być. Czy tak może powstać trwały związek? Jeśli ma się on opierać tylko na tym, to długo nie potrwa. Nie dlatego, że nie wszystko można kupić.
Dlatego, że jest jakiś pułap dla kupowania, po jego przekroczeniu człowieka nudzi już i to kupowanie, i to dostawanie. A więc ona może mu po dwóch latach kupić ferrari. Ale co potem? Jeśli on budował swoje znaczenie na tym, że ona go obdarowywała, to jeśli przestanie, on poczuje, że coś złego się stało. Że już nie jest dla niej taki ważny, jak kiedyś. A ponieważ ludzie zazwyczaj są pogubieni w swoim egoizmie, w takiej sytuacji wybierają rozstanie.
Skupieni na sobie, na tym, co dla nich oznaczają różne rzeczy, gdy nie dostaną kolejnego motoru, mówią: „No, kochanie, coś pękło w naszym związku”. Prostsze jest dla nich rozstanie niż refleksja nad tym: „Czy ja chcę z tą osobą być?”.
A więc nie zaczynajmy związku od kupowania? Zaczynajmy od każdej rzeczy, ale nie czyńmy z żadnej z nich – na przykład z tego, czy ktoś ma kasę albo czy schudł – podstawy swojej atrakcyjności. Nie myślmy, że symbolami zdobędziemy miłość i zbudujemy więź. Możemy tylko przykuć czyjąś uwagę.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.