Jak pokochać teściową

Jak pokochać teściowąDzieci, czyli wnuki

„Mamusia” doskonale wie, jak obchodzić się z dziećmi. W końcu świetnie wychowała co najmniej jedno!

Wie, kiedy wnusiowi jest za ciepło („Nigdy! Trzeba zawijać, opatulać”), jak i czym karmić, jak przewijać. Masz pomysł, żeby twoje dziecko jak najdłużej nie znało smaku słodyczy?

Babunia już zadba, żeby to się nie powiodło – przy pierwszej okazji nafaszeruje malucha landrynkami. W wychowaniu starasz się być konsekwentna i nawet ci się to udaje, a dzieciaki nie sprawiają kłopotów. Do czasu odwiedzin u babci. Potem przez kilka dni są tak rozpuszczone, jakby ktoś je podmienił...

Wczuj się w jej rolę: Teściowa wychowywała swoje dziecko lub dzieci dwie, trzy dekady temu. Naprawdę chce dobrze, kocha wasze dzieci i nawet ma prawo trochę je porozpieszczać, trzeba jednak postawić wyraźne granice.

Są zasady nieprzekraczalne. Dla jednych to stosowanie odpowiedniej diety, dla innych – światopoglądu. Jeśli babcia się nie zastosuje, hm, zawsze możesz wprowadzić jej szlaban na wnuki. Ale to metoda drastyczna i lepiej jej nie nadużywać.

reklama

I ty będziesz czarownicą

Ty też kiedyś będziesz teściową. Zgodnie z jednym z dowcipów o teściowych: czarodziejkę od czarownicy różni tylko 25 lat. Pamiętaj o tym, zanim znowu dasz popalić „mamusi”. Lepiej postaraj się zaprzyjaźnić lub – jeśli brzmi to jak z filmu s-f – spróbuj ją poznać i podejdź do niej jak do człowieka, który ma swoje wady, ale też zalety.

Ludzi, z którymi nijak nie da się porozumieć, jest niewielu (jeśli trafiłaś na taką teściową, to może znak, żeby zagrać w lotto?). Do większości można znaleźć drogę. Zadzwoń do niej, odwiedź, zainteresuj się jej sprawami. W niezobowiązującej sytuacji może obie się wyluzujecie.

Postaraj się ją docenić, zobacz w niej autorytet – może możesz się czegoś od niej nauczyć? Miło, jeśli teściowa po ślubie powie: zyskałam córkę, zamiast: straciłam syna. Ale nawet jeśli tak nie będzie – to nie z nią brałaś ślub. W ostateczności można powiedzieć: „Jedyną zaletą mojej teściowej jest to, że mieszka daleko”.


Róża Turnau


Okiem zięcia


Mama to nie znaczy zawsze to samo. Wiadomo, mamusię człowiek ma jedną. Matką numer dwa bywa – jak każą poeci – Ojczyzna. Teściowa jako „matka przyszywana”, dostarczana w ramach transakcji wiązanej (ślubu) wraz z żoną może więc najwyżej liczyć na trzecie miejsce w sercu zięcia. Jeśli w ogóle uda się jej do niego trafić, a nam zmieści się to w głowie.

Proza życia rzadko przypomina kawały o teściowych: babcia nie biega zakosami, a my nie pokrzykujemy na jej wnuczęta, żeby szybciej podawały nam nowe magazynki. Z reguły to ona ma ofensywę, zarzucając nam brak przedsiębiorczości czy wieczną niedojrzałość. Gra idzie o wysoką stawkę – o to, kto będzie rządził w twoim domu. Dlatego nie ma nic ważniejszego w życiu mężczyzny niż w pojedynku teściowa – zięć zostać zwycięzcą. Choćby moralnym.

Zło lepiej dobrem zwyciężyć. I zamiast odszczekiwać się słowo za słowo, zwróć się do harpii per „mamo”. Choć może to boleć, to wbrew temu, co zwykło się sądzić, nie jest to równoznaczne z wyrzeczeniem się własnej rodzicielki. „Mama” odbierze jej inicjatywę, złagodzi obyczaje i zmiękczy nawet najtwardsze serce. Szczególnie, jeśli wzmocni się ją kwiatami. Tu ważna uwaga: najlepsze są cięte, bo łaska teściowej na pstrym koniu jeździ i doniczki mogą do nas kiedyś w porywie emocji wrócić, a wtedy to my będziemy musieli biegać zakosami. A przecież nie o to nam chodzi...


HAEM

Źródło: Wróżka nr 10/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl