Przedszkolne pogadanki o patriotyzmie

W naszym przedszkolu o życiu i Ojczyźnie mogą się wiele dowiedzieć nie tylko dzieci, ale i rodzice! To jasne – takie będą rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. A wiadomo, w czyje ręce wpadają nieletni po wypadnięciu z ramion światłego personelu...

Przedszkolne pogadanki o patriotyzmieW naszym przedszkolu często są pogadanki. O różnych rzeczach: Wehrmachcie, marketingu, seksie albo pikowaniu rzepy. To zależy od tego, na czym akurat zna się ten rodzic, na którego wypadło. Jeżeli umie tańczyć na lodzie, to nas wtajemnicza w arkana tańca na lodzie, żebyśmy mieli jakieś szanse, jak przyjdzie co do czego... Temat pogadanki zależy też od okazji. Ale okazja wcale nie rozstrzyga, gdyż niekiedy cel pogadanki jest wyłącznie taki, aby rodziców zintegrować z przedszkolem. Tak mówi pani. I dlatego zawsze na koniec pyta nas głośno oraz wyraźnie, czy nam się horyzonty rozszerzyły. Nam wtedy wolno klaskać. Pod warunkiem, że odpowiemy chórem, że tak, dziękujemy, dowiedzieliśmy się baaaaardzo dużo o życiu!

No bo właśnie tak jest! Przecież gdyby nie pogadanka o narkotykach, to dalej nikt nie wiedziałby, że tata Kostka jest narkomanem. A gdyby nie było tej pogadanki o Unii Europejskiej, to wciąż ukrywaliby przed nami prawdę o Żydach oraz przestępczych masonach. Ale na szczęście przyszedł tata Zuzi. Pokazał nam na obrazkach, jak oni razem knują przeciwko naszej Ojczyźnie – i poprosił, żeby na niego głosować, to on zwalczy tę Sowjetunię. A masonów posadzi na krześle elektrycznym; to krzesło nam też pokazał. Jest strrrrraszne! Człowiek się może upiec na takim krześle. Zupełnie jak chomik Łukasza w mikrofali.

Tatusiowi Jasia najbardziej podobała się pogadanka o bankowości inwestycyjnej, którą wygłosiła mama Kacpra. On teraz to już nigdy nie da się złapać za rękę! Bo mama Kacpra pracuje w WPPM, czyli Wydziale Przestępstw Przeciwko Mieniu, w referacie oszustw i wie najwięcej o kantach w bankowości inwestycyjnej. Chociaż, oczywiście, Jasio mówi, że jego tatuś powiedział, że on wie tyle samo – jednak nie wymądrza się przed dziećmi.

reklama

Wczoraj też była pogadanka. O patriotyzmie. Z okazji Dnia Niepodległości. Czyli święta Naszej Kochanej Ojczyzny Polski. To była pogadanka pradziadka Manueli, który najlepiej zna się na tej naszej biednej i udręczonej Ojczyźnie, bo już długo żyje. No i który wygrał casting. Bo po tej Unii pani zawsze robi casting, żeby już nie było afer z tatusiem Zuzi. I wszyscy inni kandydaci go przegrali, niestety. Czuję, że też rozszerzyliby nam horyzonty: przesłuchania były takie ciekawe!

Na przykład babcia Eryka chciała pokazać swój odcinek emerytury, żeby wyjaśnić, iż Ojczyźnie trzeba patrzeć na ręce, bo ona kradnie tak jak ta bankowość inwestycyjna. Na tym odcinku jest napisane, że za jakiś order, po rewaloryzacji, za 47 lat pracy babcia Eryka dostaje 30 groszy. A to miał być przecież Order z Chleba! – a chleb kosztuje co najmniej dwa złote... Poza tym babcia Eryka chciała powiedzieć, że dla Ojczyzny urobiła sobie ręce po łokcie. A jednak Ojczyzna kopnęła w d... ją jako robotnicę włókniarkę i cały przemysł lekki. Więc teraz ona też ma ochotę skopać Ojczyznę wzdłuż i wszerz. Nasza Ojczyzna jest bardzo duża. Szkoda, że się nie dowiemy, jak babcia Eryka chce ją skopać.

Z kolei były tata Maćka, czyli taki tata rozwiedziony, a potem ożeniony z inną żoną, odpadł, ponieważ okazał się fałszywym, farbowanym weteranem. Który przejawia całkiem niepatriotyczny stosunek do naszej kochanej i udręczonej Ojczyzny... Tak powiedziała pani, gdy przyszedł w niedobrym mundurze na casting. To był mundur ochroniarza z hipermarketu. Bo były tata Maćka, który nie płaci alimentów, jest teraz ochroniarzem za dwa tysiące dwieście. Ale wcześniej skończył przecież Wojskową Akademię Techniczną i był kapitanem w wojsku za prawie trzy tysiące na rękę. I jeszcze rozlał krew na wojnie w Iraku i przywiózł sobie stamtąd bliznę na pamiątkę.

Przez to wszystko były tata Maćka odpadł z castingu. Bo jak go pani zapytała o Irak, to zaczął się śmiać i powiedział, że więcej da się zarobić w Irlandii na budowie niż zdążył w Iraku na handlu dętym złotem. I że do Arabów lepiej nie strzelać wcale, gdyż z bliska mogą się okazać ludnością cywilną. A wtedy Ojczyzna kopie człowieka w tyłek, wyrzuca z armii i mu urządza pokazowy proces. Bardzo żałuję, że były tata Maćka nie jest bohaterem, tylko zbrodniarzem wojennym. Miałam taką ochotę obejrzeć tę jego bliznę!

Zobaczyliśmy za to bliznę pradziadka Manueli. Miała być spod Kijowa, a okazała się... spod krzyża!!! Pradziadek dawniej walczyl z kułakami i analfabetyzmem oraz z konnicą Budionnego, ale w plecy dostał pod Pałacem Prezydenckim, od policji, po samym krzyżu; jak na starość zmienił poglądy na temat Ojczyzny! Dobrze słuchać o cudzych nieszczęściach i integrować się z rodzicami innych przedszkolaków, ale co tu powiedzieć od siebie??? Najgorzej, że została jeszcze tylko babcia Patryka i mama Marleny. No i tatuś Oliwki – ale on to wiadomo, że nic nie powie, tylko przyśle tą swoją wypindrzoną sekretarkę.

Co więc mam mówić o Ojczyźnie listopadową porą? Mąż stanowczo odmówił wyręczenia mnie w integrowaniu się z grupą, powiedział, że woli osobiście przekopać działkę w te i nazad. Nie mam więc wyjścia – kupuję mu szpadel i skrzynkę piwa. Sama zaś od dziś czytam „Krzyżaków” oraz chodzę na dziennik do sąsiadów, bo po tym jak lekkomyślnie wyrzuciłam telewizor z domu, nie wiem, co się na świecie dzieje… Nasz syn przecież nie może mieć tyłów na początku procesu edukacyjnego we własnej ojczyźnie...


Iwona L. Konieczna
shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 11/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl