Badania nad siedmioma pacjentami w stanie terminalnym, umierającymi na raka i na atak serca, przeprowadzone przez naukowców z George Washington University Medical wykazały, że tuż przed śmiercią dochodzi do „eksplozji” fal neuronalnych. Co ciekawe, wzrost aktywności mózgowej; intensywność procesu i jego długość były identyczne u wszystkich pacjentów. Badacze uważają, że zjawisko to może wiązać się z elektrycznym „rozładowywaniem się” neuronów i być przyczyną powstawania „świetlnych” wspomnień, relacjonowanych przez osoby, które przeżyły śmierć kliniczną.
Na 30 sekund przed swoją śmiercią mózg nagle ożywia się, jakby w ostatniej chwili chciał zatrzymać nas przed przekroczeniem progu, zza którego nie ma już powrotu. Naukowcy nie są zgodni, czy jest to ostatni akt walki o życie, czy też komórki nerwowe wypalają się, a przebieg ma formę ostatecznej eksplozji. Bez względu na to, jaka jest przyczyna tego zjawiska, to ostatni proces, jaki udaje się nam zarejestrować. Potem następuje cisza. To, co dzieje się w mózgu po drugiej stronie życia, pozostaje tajemnicą. Zapewne nigdy nie uda się odsłonić jej naukowcom i to nasze ostatnie światełko w tunelu, nadzieja na to, że jest jakiś ciąg dalszy.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.