Gwiazdka z kawałkiem serca

Salsa na święta
W poszukiwaniu idealnego podarunku zapominamy, że istnieje jeszcze inny rodzaj daru. Dla dwojga. Przecież stanowimy parę. A wspólny prezent wzmacnia miłość, jednoczy. Jeśli go dobrze wymyślimy, będzie jak jazda na tandemie: blisko, zabawnie i w jednym rytmie. Bo co by było, gdybyśmy rzucili wszystko i poszli na kurs salsy? On nigdy nie chciał? Słoniowe nogi? Ale może płyta z muzyką taneczną pod choinką i rzucona mimochodem uwaga: „Myślę, że jakbyś trochę potrenował, to byłbyś lepszy od Maseraka”, pomoże? No i fakt, że kurs tańca to prezent świąteczny, nada mu inną rangę. Nawet ci, którzy się do tej pory od niego wykręcali, teraz dadzą się ponieść.

Taki prezent to nie fanaberia, ale inwestycja w związek. Tych, którzy są ze sobą blisko, taniec zbliży jeszcze mocniej, a dla par, w życie których wkradł się chłód, być może będzie lekarstwem na uzdrowienie. W filmie „Życie od kuchni” wspólne gotowanie zrodziło miłość, choć na początku nic tego nie zapowiadało. On wygryzł ją niemal z szefowania w restauracji, ona go szczerze nie znosiła. Ale od zupy do makaronu, od pieczeni do deseru – tak to się zaczęło... Może książka kucharska, wspólne gotowanie to szansa i dla nas?

– Wspólny kurs gotowania był najlepszym pomysłem na prezent, jaki kiedykolwiek powstał mi w głowie – zwierza się Magda. – Oboje kochamy włoską kuchnię, ale do tej pory tylko ja przygotowywałam jedzenie. Intuicyjnie. Trochę z przepisów, trochę z podpatrywania dań w restauracji. Żeby nauczyć się gotować profesjonalnie, wpadło mi do głowy, kiedy trzeci dzień z rzędu biegałam po sklepach w poszukiwaniu oryginalnego portfela i krawata, który pasowałby do nowej koszuli męża.

Wszystko było albo brzydkie, albo za drogie. Zrezygnowana i zmarznięta weszłam do kawiarni na herbatę. Ale zanim weszłam, zobaczyłam ogłoszenie o kursie gotowania dla par, który prowadził Włoch. Cena nie była niska, ale też nie zwalała z nóg. Ponadto wszyscy absolwenci kursu dostawali stałą zniżkę do jednej z lepszych włoskich restauracji w mieście. To był pomysł! To samo powiedział mąż Magdy, gdy ich własnoręcznie zrobione tortellini zrobiły furorę podczas karnawałowego przyjęcia dla znajomych. Teraz nie jedzą w firmowych barkach. Po pracy pędzą do domu, żeby coś razem ugotować. Wspólnie przygotowane potrawy smakują inaczej. Gwiazdkowy prezent zmienił ich życie.

Boże Narodzenie może być idealnym momentem do zrobienia czegoś, na co nie ma czasu w ciągu roku. My też możemy znaleźć ten jeden najważniejszy podarunek dla najbliższej osoby. Wystarczy zacząć słuchać. Obserwować. I kochać.


Sonia Ross

reklama

Prezentowe przesądy

Jeśli wolimy dmuchać na zimne, lepiej powstrzymajmy się od kupowania niektórych rzeczy. Oto lista przedmiotów zakazanych:

Zegarek – podobno odmierza czas, który pozostał do końca znajomości. Wersja makabryczna mówi nawet o czasie, jaki został do śmierci obdarowanego. Może lepiej nie ryzykować?
Perły – nawet te sztuczne, wręczone przez mężczynę kobiecie, wróżą łzy i nieszczęście. Niektórzy twierdzą nawet, że zapowiadają tragedię.
Buty – gdy je komuś damy, obdarowany niechybnie odejdzie z naszego życia.
Chusteczki – jeśli nawet są eleganckie i z monogramem, zapowiadają płacz spowodowany zakończeniem znajomości. Lub rozpacz z innego powodu.
Ostre przedmioty – zapomnijmy o scyzorykach, nożach kuchennych, nożyczkach i ogrodowych tasakach. One jak nic przetną nić przyjaźni łączącą nas z obdarowanym.
Portfel (pusty) – wróży biedę, niedostatek i nieszczęście. Ale jest ratunek: wystarczy włożyć do niego kilka groszy i wróżba się nie spełni.

Gwiazdka z kawałkiem sercaGwiazdy mówią, kto lubi dawać, a kto lubi brać


Baran daje spontanicznie i szczodrze, nie licząc na wzajemność. Zresztą po pięciu minutach zapomina, że coś komuś podarował. Zwykle tego nie planuje, po prostu widzi rzecz, która, jego zdaniem, idealnie nadawałaby się dla męża, siostry czy znajomego. Problem w tym, że właśnie jego zdaniem. Inni niekoniecznie muszą je podzielać, ale tego Baran już nie rozumie.

Byk uwielbia dostawać prezenty, a im droższy i bardziej luksusowy podarek, tym lepiej dla niego. On nie ma problemu z zasadą wzajemności, uważa, że skoro ofiarodawcę stać, to jego sprawa. Sam ostatni sięga do kieszeni, jeśli trzeba na przykład dołożyć się do prezentu dla kolegi z pracy. Za to na siłę wciska niepijącym znajomym domowe wino własnej roboty.

Bliźnięta nie zwracają uwagi na cenę. Potrafią wydać całą pensję na jeden prezent dla dalekiego znajomego, nie martwiąc się, czy starczy im pieniędzy, żeby kupić coś najbliższym. Jeśli nie mają za co kupić – zrobią coś samemu. Nie mają także problemu z braniem, ale należy pamiętać, że dla nich zabawna grafika czy piosenka są więcej warte niż kaszmirowy sweter.

Rak to zdecydowany dawca. Niemal masochistyczą przyjemność sprawia mu odejmowanie sobie od ust, byle tylko dać swojej rodzinie. Nie kupi sobie butów, choć stare zupełnie się rozleciały i całą zimę musi chodzić w adidasach, jeśli małżonek będzie cieszyć się najnowszym modelem notebooka. Radość w oczach tych, których kocha, to dla niego najwyższa nagroda.

Lew ma szeroki gest. Nie potrzebuje okazji, by obdarować tego, kogo kocha, lubi i ceni. Dużo czasu spędza wyszukując podarki – nie mogą być sztampowe i banalne, w myśl zasady: mój prezent świadczy o mnie. W zamian nie oczekuje wiele. Wystarczą mu hołdy, pochwały i wyrazy wdzięczności. Najlepiej w gazecie na pierwszej stronie.

Panna daje chętnie, pod warunkiem, że nie musi wydać na prezent zbyt wiele. To typ, który puszcza dalej zeszłoroczne prezenty. Sama wzbrania się przed otrzymywaniem podarków, tłumacząc, że to zbędny wydatek i naprawdę nie trzeba było. Choć w głębi duszy liczy na to, że pewnego dnia ktoś odgadnie jej najskrytsze życzenia i od stóp do głów obsypie ją prezentami.

Waga kocha dostawać prezenty i jak żaden inny znak potrafi oszacować ich wartość. Dobrze wie, za który prezent należy podziękować miłym słowem, a który wymaga rzucenia się na szyję. Bardzo dużą wagę przywiązuje do wzajemności. Nie lubi mieć długów, więc starannie wyszukuje podarunek dokładnie w cenie tego, który wcześniej od tej osoby otrzymała.

Skorpion to dawca. Ale... z pozoru. Rozdaje prezenty nierzadko zbyt drogie, by obdarowani mogli się zrewanżować. I o to Skorpionowi chodzi! W ten sposób przywiązuje ludzi do siebie, sprawia, że kierowani wdzięcznością i potrzebą odwzajemnienia, zrobią dla niego, co tylko zechce.

Strzelec jest i dawcą, i biorcą. Równie wielką radość sprawia mu wręczanie, co otrzymywanie. Podchodzi przy tym do tematu na luzie i nie przejmuje się, czy jego prezent komuś się spodobał, czy... go obraził.  Daje bezinteresownie, nie licząc na wzajemność. Dlatego prezent, który sam dostaje, jest dla niego zawsze miłą niespodzianką. Nawet dezodorant czy skarpetki.

Koziorożec bierze dużo, daje niewiele. Ma w oczach swoisty rentgen, którym prześwietla każdy otrzymany prezent. Nawet jeśli odetniesz metkę i starannie zamalujesz cenę, dobrze wie, ile co kosztowało. Jest trochę snobem. Bywa, że daje prezenty po to, by zaspokoić swoje ambicje czy wkupić się w łaski kogoś wysoko postawionego.

Wodnik nigdy nie pamięta o okazji, dlatego daje prezenty wtedy, kiedy ma taki kaprys albo właśnie jest „przy kasie”. Wybierając je, kieruje się sobie tylko zrozumiałą logiką. Liczy się dowcip i pierwsze wrażenie po rozpakowaniu. Lubi też dostawać prezenty, ale gdy te mu się nie podobają, powie o tym głośno i bez ogródek. Szczerość ponad wszystko!

Ryby uwielbiają spełniać marzenia swoich najbliższych, dlatego dają chętnie, a ich prezenty są zawsze przemyślane, od serca. Bez wahania oddadzą przyjacielowi ostatnią koszulę lub przygarną w potrzebie pod swój dach. Mają za to ogromny problem z braniem. Szczerze uważają, że nie zasługują na tyle szczodrości i dobroci, bo za mało się poświęcają. Ech...

Źródło: Wróżka nr 12/2010
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl