Wiara w duchy

Bogowie z recyklinguBogowie z recyklingu
Ten wszechogarniający, dotykający każdej dziedziny życia aspekt animizmu został nieco przez Tylora zignorowany. Ludy pierwotne traktował on jak swego rodzaju „dzieci”, których prosta umysłowość, natchnięta snami i wizjami, wytworzyła prościutki system wierzeń. Z czasem – teoretyzował antropolog – system ten rozwinął się w bardziej skomplikowane religie. Tymczasem animizm jest odzwierciedleniem odwiecznych trosk i zmartwień ludzi, ich problemów i marzeń. Animistyczne religie przybierają formę voodoo, szamanizmu i totemizmu i istnieją na całym świecie, od Azji po Afrykę i Amerykę Północną. Mają też wiele cech wspólnych.

Po pierwsze – najistotniejsza jest równowaga między światem fizycznym i duchowym. Aby duchy nie mieszały się w sprawy ziemskie, trzeba składać ofiary, ugłaskiwać je i zyskiwać ich przychylność.
Po drugie – religie animistyczne zawsze koncentrują się na sprawach teraźniejszych. Ważne jest życie codzienne: dobre plony, pomyślne polowanie. To, co w przyszłości, w zaświatach jest o wiele mniej istotne.
Po trzecie – animizm kładzie nacisk na władzę, jaką oferuje świat duchów. Zyskując poparcie duchów, łatwiej jest realizować swoje życiowe plany.

Po czwarte – religie animistyczne związane są z konkretnym miejscem i ludem. Plemię ma własny zestaw legend i wierzeń, które dotyczą akurat tej rzeki, tej góry czy tego drzewa. Co ciekawe, w Afryce zdarzały się przypadki, że jedna grupa sprzedawała drugiej swojego boga! Jako pragmatycy uznawali go już za niepotrzebnego, ale być może przyda się on komuś innemu.

reklama

Przez wieki religie animistyczne podlegały naturalnym przemianom. Z pierwotnej wiary w świat pełen duchów wykrystalizowały się kolejne systemy wierzeń. Kult przodków koncentrował się na kontakcie z duchami zmarłych. Fetyszyzm wyrósł z przypisania szczególnej mocy konkretnym przedmiotom powiązanym z potężnymi duchami. Totemizm kładł nacisk na konkretnego ducha (zazwyczaj zwierzęcego), który obdarzał łaskami nie pojedynczego człowieka, ale całą rodzinę, klan czy społeczność. Wreszcie szamanizm dawał możliwość przeniknięcia do sfery duchowej dzięki przewodnictwu „specjalisty”.

***

Nakarmić głodnego duchaDziś animizm praktykuje się przede wszystkim w Zambii, Kongu, Gabonie, Indonezji, Laosie, Myanmarze, Papui Nowej Gwinei, Mongolii i na Filipinach. Mimo wieków ekspansji chrześcijaństwa i islamu wierzenia animistyczne ciągle są silne nawet w społeczeństwach, które formalnie nie składają hołdu duchom przyrody. Kilka lat temu, będąc w Senegalu, odwiedziłem pewną wioskę, składającą się z kilkunastu chat oraz meczetu. Meczet obrośnięty był chwastami, na minarecie przesiadywały sępy.

Przewodnik z dumą pokazał nieużywany budynek i opowiadał, jak to ludzie z miasta postawili go kilkanaście lat temu. – Kiedyś była tu zagroda przodków – tłumaczył. – To bardzo szczególne miejsce. Czemu? Ano dokładnie tu najlepiej w całej wsi odbierało radio. Znaczy się – komunikacja z duchami przebiega gładko i bez problemu. A czy to zagroda przodków, czy meczet – nie ma żadnego znaczenia. Mimo indoktrynacji i pracy misyjnej tubylcy i tak wiedzą swoje: najważniejsze to zachować dobry kontakt z otaczającym nas światem duchów.

Nakarmić głodnego ducha
Według religii Słowian duszę posiadali zarówno ludzie, jak i zwierzęta. Po ich śmierci te dusze odchodziły w zaświaty, jednak czasem mogły powracać. Z tego przekonania wziął się słowiański obyczaj częstowania ich jedzeniem (miodem, kaszą, jajkami, słodkimi wypiekami i owocami) i piciem (bez alkoholu nie mogły się obyć). W ten sposób Słowianie chcieli pomóc duszom przebywającym w zaświatach, a przy okazji zapewnić sobie ich opiekę i przychylność.

Obyczaj ten kultywowano przede wszystkim podczas święta Dziadów obchodzonego dwa razy do roku (na początku maja oraz na przełomie października i listopada). Innym sposobem na wspomożenie istot z zaświatów tego dnia było rozpalanie ognisk na rozstajach dróg, by pielgrzymujące dusze mogły łatwiej było dotrzeć do domów bliskich. A ponieważ wierzono, że duchy dostają się do domu przez komin, tego dnia nie palono w piecach.

Tajski dom dusz
Tajowie, budując dom dla siebie, obok stawiają drugi miniaturowy – dla duchów. Zwykle jest on bardzo starannie wykonany i bogato zdobiony. To mieszkanko dla rozmaitych nadprzyrodzonych istot jest potrzebne, żeby udobruchać wszystkie duchy, których spokój mogła zakłócić budowa nowego budynku. W domku mogą się schronić także te duchy, które akurat z jakichś względów pojawiły się w pobliżu i potrzebują miejsca na odpoczynek.

Z reguły właściciele posesji na początku bardzo dbają, by mieszkańcom miniaturowej świątyni niczego nie zabrakło – regularnie zostawiają duchom jedzenie i napoje. Ale gdy już się zadomowią, zwykle dochodzą do wniosku, że miejscowe duchy wystarczająco się udobruchały i przestają się nimi aż tak mocno opiekować. Wystarczy jednak jakikolwiek znak ich niezadowolenia (na przykład zaginięcie jakiegoś przedmiotu w domu albo awaria windy), a domek dla duchów zapełnia się natychmiast darami, które mają przebłagać jego niezadowolonych mieszkańców.


Stanisław Gieżyński
fot. Fotochannels, Shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 1/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl