Kiedy cud staje się cudem

Miguel Juan Pellicer W marcu 1640 roku, trzy lata po amputacji, młodemu Hiszpanowi w cudowny sposób odrosła noga. Co jeszcze bardziej niepojęte, na kończynie znajdowały się blizny z dzieciństwa. Lekarze czy prokuratorzy?
O tym, czy uzdrowienia dokonane za pośrednictwem kandydata na ołtarze rzeczywiście mają nadprzyrodzony charakter, od 1882 roku orzeka konsylium Consulta Medica. Składa się ono z najlepszych lekarzy, których zadaniem jest szukanie… dziury w całym. Aby uznali uleczenie za cud, musi ono być całkowite i trwałe. Zostać rozpatrzone z punktu widzenia wszystkich znanych wskazań naukowych, ale także dotyczyć choroby, która nie ma wysokiego wskaźnika naturalnej remisji (cofnięć). Z tego też powodu żadnych szans na cudowność nie mają wyleczenia z chorób nowotworowych (chłoniak, rak nerwowo-komórkowy, rak skóry i rak piersi) ani psychicznych.

Dokumentację medyczną zbiera postulator procesu beatyfikacyjnego. Musi ona zawierać kompletną historię choroby wraz ze wszystkimi wynikami badań, w tym RTG, tomografii czy rezonansu magnetycznego. Na jej podstawie dwóch konsultantów medycznych przygotowuje anonimowo pisemne opinie. Zadaniem tych lekarzy nie jest udowodnienie, że mają do czynienia z cudem. Wręcz przeciwnie, muszą użyć całej swojej wiedzy, żeby wytłumaczyć naukowo przypadek przedstawiony przez postulatora. Jeśli im się to uda, sprawa zostaje natychmiast odrzucona.

Profesor Franco de Rosa, pracownik Uniwersytetu Rzymskiego i członek Consulta Medica z 30-letnim stażem, przekonuje, że dzieje się tak w 99 procentach przypadków. – Mniej niż 1 procent kwalifikowanych jest jako niewytłumaczalne – zdradza.

Jeśli przynajmniej jeden z lekarzy nie jest w stanie wytłumaczyć ustąpienia nieuleczalnej choroby, opinie przekazywane są kolejnym trzem medykom, w tym szefowi komisji. Prace grupy lekarskiej kończy głosowanie. Jak przekonuje profesor de Rosa, na tym etapie wszystkie kończą się jednomyślnie. – Watykan nie działa jak włoski rząd – żartuje. – Cały proces jest prowadzony bardzo precyzyjnie – zapewnia.

reklama

Św. Józef z Cupertino Zwany latającym świętym, doznawał ponoć lewitacji podczas żarliwych modlitw. Jeden z jego najsłynniejszych „lotów” miał miejsce w 1663 roku podczas Święta Wniebowzięcia. Widziało go kilka tysięcy świadków.  Dla duszy, ciała i rozumu
Jeśli uleczenie nie ma „atestu” watykańskich medyków, zgodnie z prawem kanonicznym otrzymuje miano łaski. Określa się nim wszystkie przypadki ozdrowień z choroby nowotworowej, wyjścia bez szwanku z wypadku drogowego czy obudzenie się z wieloletniej śpiączki. Łaską jest całkowite uzdrowienie w 1988 roku Bożeny z Poznania, która obudziła się i wróciła do zdrowia mimo dziesięciodniowego stanu obumarcia pnia mózgu.

Tak samo mówi się o przypadku Mariusza z Sieradza, który w latach 90. XX wieku miał wypadek i ponad miesiąc był nieprzytomny po tym, jak metalowy pręt przebił mu czaszkę i wbił się w mózg. Łaską było też cudowne uleczenie Ani, u której po urodzeniu stwierdzono porażenie centralnego układu nerwowego I, II i III stopnia oraz wylew krwi do komór bocznych mózgu.

Jednak to wcale nie opinia watykańskich lekarzy jest ostateczną instancją w orzekaniu, czy akt nadprzyrodzonej łaski może zostać uznany za cud. Zajmuje się tym komisja teologiczna.

– Pan Bóg się nie popisuje, a cuda to nie kuglarskie sztuczki – zapewniają. Jako eksperci muszą rozróżnić uleczenia od uzdrowień. W jaki sposób? Założenia są proste: pierwsze zakładają uleczenie ciała, te drugie – ciała i duszy. Tłumaczą, że równocześnie z ustąpieniem objawów choroby musi nastąpić przemiana wewnętrzna.

Teresa Neumann Przykuta do łóżka i ociemniała, dzięki modlitwom do Teresy z Lisieux najpierw odzyskała władzę w nogach (podczas beatyfikacji patronki), a następnie wzrok (w czasie kanonizacji).  – Jeśli w parze z poprawą stanu zdrowia idzie nawrócenie albo pobudzenie do modlitwy, to wówczas mamy do czynienia z cudem, który dokonał się za pośrednictwem sługi bożego.

Jeden z najbardziej znanych polskich onkologów, profesor Cezary Szczylik, potwierdza, że w medycynie nieoczekiwana poprawa zdrowia nie jest rzadkością. Nawet w całkiem beznadziejnych przypadkach. – Każdy z nas, a zwłaszcza ci, którzy ocierają się o chorobę, ma oczekiwanie czy wiarę w to, że cuda rzeczywiście istnieją – mówi. –  Ale nadzieję powinniśmy pokładać także w geniuszu ludzkiego umysłu. Przez wiele wieków medycyna nie rozumiała istoty wielu schorzeń, nie miała wpływu na ich rozwój i wtedy zostawało tylko czekanie na cud.

W naszych czasach z wieloma z tych chorób doskonale sobie radzimy. Myślę, że wolno powiedzieć, iż cudem jest rozwój ludzkiego umysłu. Ten nieprawdopodobny przeskok od małpy, która potrafi użyć kija do przybliżenia sobie banana w klatce, do homo sapiens, piszącego poezje, konstruującego statki powietrzne i potrafiącego coraz skuteczniej walczyć z nowotworami.

Cud niejedno ma imię

W katolicyzmie wyróżnia się trzy główne kategorie cudów.

Objawienia – związane są ze spotkaniem Chrystusa, który ukazuje się jako Stwórca i Zbawiciel; osobną kategorią są objawienia maryjne.
Cud eucharystyczny – dotyczący sakramentu Eucharystii i dogmatu o zamianie chleba i wina w krew i ciało Jezusa. Na cześć cudu eucharystycznego w Bolsenie (1263) ustanowiono święto Bożego Ciała.
Uzdrowienia – jako całkowite i trwałe ustąpienie objawów nieuleczalnej choroby z jednoczesną przemianą duchową.

Uzdrowienia w Lourdes
Lekarskie komisje ds. cudów działają też przy słynących z uzdrowień sanktuariach. We francuskim Lourdes powołano cały urząd, zbierający szczegółową dokumentację medyczną chorób osób uzdrowionych. Raz w roku międzynarodowa komisja złożona z 20 światowej sławy specjalistów w swoich dziedzinach analizuje zgromadzone materiały, oceniając, czy w świetle literatury naukowej i praktyki klinicznej uzdrowienia miały charakter nadprzyrodzony. W ciągu 150 lat z tysięcy zgłoszonych do urzędu uzdrowień jedynie 66 oficjalnie potwierdzono i uznano za cuda!


Igor Lagenda
fot. Forum, Materiały Prasowe, Shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 4/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka