Wielki Tydzień w rytmie paso doble

Między postem a karnawałem
Cuenca słynie z procesji Drogi do Kalwarii. Jej tradycyjną częścią jest Las Turbas, czyli Motłoch, znany też jako „procesja pijaków”. Specyfika tego pochodu polega na niewiarygodnym hałasie. Tłumy towarzyszące feretronowi (Chrystus wspomagany przez Szymona Cyrenejczyka) biją w bębny i dmą w rozstrojone trąbki. Cały ten zgiełk ma symbolizować prześmiewcze krzyki, jakie towarzyszyły Jezusowi w drodze na Golgotę. Wśród tłumów, gromadzących się od świtu przed kościołem św. Zbawiciela, jest sporo „niedopitków”, dla których „droga krzyżowa” oznacza wędrówkę od baru do baru (po hiszpańsku tak właśnie określa się tę czynność). Bywały lata, że pijackie burdy przyćmiewały religijny charakter procesji.

Pijaństwo procesji nie wzięło się znikąd. Niegdyś nikt nie chciał odgrywać roli Żydów, wyśmiewających Jezusa. Wobec tego z okolicznych więzień sprowadzano skazańców, pojono ich całą noc wódką, by bez oporu wcielili się w motłoch. A że i prawi Hiszpanie nie wylewają za kołnierz, wkrótce pijana hałastra uformowała własną paradę. Kilka lat temu jednak miasto i bractwa rozpoczęły walkę o dobre imię procesji i dziś pijacki przydomek odchodzi już w zapomnienie. Im jednak bardziej Cuenca „trzeźwieje”, tym bardziej „wesoło” jest w León.

Lawirowanie na wąskich uliczkach Malagi feretronem od noszących go na ramionach hombres de trono

Lawirowanie na wąskich uliczkach Malagi feretronem od noszących go na ramionach hombres de trono wymaga żelaznej kondycji i nie lada zręczności.
Pod żadnym pozorem nie wolno dopuścić, aby wskutek manewrów przewróciła się któraś z figur. 

reklama

Wesoły kondukt

W noc z Wielkiego Czwartku na Piątek 1929 roku pod kołami pierwszej w León śmieciarki ginie Genaro Blanco y Blanco. Stało się to przy trzeciej wieży murów otaczających starówkę, gdzie ten poczciwina, parający się skupem króliczych skór, na chwilę przystanął. Ponoć, by ulżyć pęcherzowi. Ale są i tacy, którzy zarzekają się, że ratował przed rozjechaniem czwórkę dzieci…

Genaro nie był wzorem żadnej ze cnót, wprost przeciwnie – pijaczyna i hulaka. A procesji doczekał się dlatego, że miał czterech wiernych kamratów (zwących się Ewangelistami), którzy na jego cześć powołali Bractwo Ojca Naszego Genarina. Od roku 1930 w każdy Wielki Czwartek jego członkowie najpierw zasiadają do Ostatniej Wieczerzy w którejś z restauracji w dzielnicy Barrio Húmedo, gdzie jedzą, piją i popuszczają pasa.

Procesja rusza dopiero koło pierwszej w nocy (czyli już w Wielki Piątek). Na jej czele niesione są kukły Ewangelistów, za nimi feretron z kubłem na śmieci, na „ofiarę”. Potem tron z figurą Genara podpartego o latarnię, z butelką orujo (czyli gorzałki z wytłoczyn winnych) w ręku oraz kolejny – ze Śmiercią. Pochód zamyka feretron z La Moncha – prostytutką, która pierwsza rzuciła się Genarowi na pomoc. Legenda głosi, że w latach 50. jedyny „wesoły kondukt” na świecie, zabalowawszy bardziej niż zwykle, spotkał się z „oficjalną” procesją wielkopiątkową. Kiedy okazało się, że ta druga jest mniej liczna, na kilka lat zakazano organizacji „stypy” i dopiero od 1957 roku można znów robić sobie jaja z pogrzebu.

W ubiegłym roku w karnawałowym pochodzie ku czci Genara szło przeszło 15 tysięcy zawianych pątników. Z pochodnią w jednej ręce i kieliszkiem w drugiej, krzyczeli: „Na pohybel coli, władza dla gorzały”. A później wysławiali „cuda”. Największym, ich zdaniem, było jedyne zwycięstwo w I lidze lokalnej drużyny piłkarskiej, Cultural Leónesa po skropieniu boiska przez członków braterstwa ulubioną gorzałą Genara. Bo są trzy rzeczy, dla których Hiszpanie tracą głowę – religia, sjesta i futbol. I to nie tylko w Wielkim Tygodniu.


Carlos Marrodán Casas

Źródło: Wróżka nr 4/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka