Strona 3 z 3
Misterium czy biznes?
Procesje hiszpańskiego Wielkiego Tygodnia to nie tylko przeżycie religijne, ale też – po prostu – zabawa. W innych miejscach na świecie tak pogodnie już nie jest.
Zwłaszcza na Filipinach. W ubiegłym roku w Wielki Piątek ukrzyżowano tam ponad 30 osób. Ukrzyżowano dosłownie. Na krzyżach zawiśli mężczyźni i kobiety, a ich dłonie i stopy przybito masywnymi gwoździami.
Krew na ulicach
Dlaczego ludzie decydują się na takie obchodzenie najważniejszego z chrześcijańskich świąt? Jedni mówią, że to pokuta za grzechy. Inni chcą w ten sposób wyprosić łaski, na przykład uzdrowienia najbliższych. Są i tacy, którzy tak dziękują za doznane błogosławieństwa. 19-letnia Maria, która dała się ukrzyżować już po raz piąty, twierdzi, że to niezwykłe przeżycie – na krzyżu zawsze doświadcza wizji… Zresztą krew leje się też na filipińskich ulicach.
W Wielki Piątek odbywają się tradycyjne Pasje, podczas których ludzie dźwigają na ramionach 50-kilogramowe krzyże oraz biczują się – i to wcale nie na pokaz, bo po procesji ulice dosłownie spływają krwią.
Co na to Kościół? Jest zdecydowanie przeciwny. Księża co roku występują przeciw tej wielkanocnej jatce, ale nie mogą nic zrobić, bo w grę wchodzą pieniądze. I to poważne, gdyż Wielki Piątek jest atrakcją turystyczną Filipin. Ludzie zjeżdżają się tłumnie z całego świata, żeby to zobaczyć, sfotografować, by przeszły ich dreszcze…
reklama
Teatr w Kalwarii Tłumy pojawiają się też w Kalwarii Zebrzydowskiej. Tu uroczystości Wielkiego Tygodnia mają zdecydowanie „łagodniejszy” przebieg. Wszystko zaczyna się w Niedzielę Palmową od inscenizacji wjazdu Jezusa na osiołku do Jerozolimy. W kolejne dni odbywają się przedstawienia etapów Pasji – od Ostatniej Wieczerzy przez zdradę Judasza, sąd, Drogę Krzyżową po – wreszcie – samo ukrzyżowanie.
Tradycja wywodzi się z XVII wieku. Wojewoda krakowski, Mikołaj Zebrzydowski, człowiek bogobojny, marzył o pielgrzymce do Jerozolimy. Ale że wtedy była to podróż trudna i niebezpieczna, to… stworzył święte miasto u siebie. Tak powstała kalwaria, kościół i klasztor bernardynów, gdzie co roku odbywają się wielkanocne misteria. Ich scenariusz jest niezmienny, tak jak role. Aktorzy wcielają się w te same postaci przez kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat z rzędu. Bywa też, że dzieci dziedziczą role po rodzicach.

Przed wojną z całej Polski zjeżdżali tu pobożni pielgrzymi. Nocowali, gdzie się dało, na sianie albo pod gołym niebem. A ponieważ Wielkanoc często wypada w marcu, bywało, że spali na śniegu…
Dziś jest inaczej. Pielgrzymi przyjeżdżają, owszem, ale samochodami, wyłącznie na Wielki Piątek, najbardziej widowiskowy punkt uroczystości, a potem wracają do domów. Często nie szukają tu wyłącznie (a może nawet wcale) przeżycia religijnego – rzecz traktują jako atrakcję turystyczną. Zresztą nie bez przyczyny, bo Kalwaria znajduje się na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego UNESCO.
Klara Dudek
Fot. Piotr Tumidajski/ Forum, Fotochannels, East News
Czysta krew i ani kropli farby. Flilipińczycy bardzo dosłownie podchodzą do przeżywania Wielkiego Tygodnia.
I każdy z nich chce być Chrystusem…
dla zalogowanych użytkowników serwisu.