Szał kół

Wydaje się, że w historii koła dojechaliśmy już do mety. Nic bardziej mylnego. Nowoczesne rowery i buty z rolkami dowodzą, że ludzka pomysłowość jest nieograniczona.

Projekt roweru znaleziony w szkicach Leonarda da Vinci. Po latach odkryto, że pedały nie zostały narysowane ręką mistrza. Na tropie jednośladu

W roku 1976 świat obiegła sensacyjna wiadomość o odnalezieniu nieznanych rysunków Leonarda da Vinci. W restaurowanym przez mnichów manuskrypcie zwanym „Codex Atlanticus” znaleziono szkic… roweru. Normalnego, dwukołowego, z łańcuchem, pedałami i kierownicą.

Od dzisiejszego bicykla różnił się tylko jedną rzeczą: kierownica przyczepiona była do piasty koła tak, że rowerem nie dało się skręcać. Sensacyjne odkrycie obiegło media. Zachwyt był tak wielki, że niemal zupełnie zignorowano sceptyczne głosy naukowców. Mit utrzymywał się dobre 20 lat, ale wreszcie, po solidnych badaniach udało się go obalić: rower da Vinci był oszustwem. Oryginalny rysunek przedstawiał po prostu dwa koła. Reszta została zgrabnie dorobiona.

Zarówno w renesansie, jak i przez następne stulecia, nikt nawet o rowerze nie pomyślał. Idea zrodziła się dopiero w 1816 roku, kiedy to erupcja indonezyjskiego wulkanu Tambora doprowadziła do ochłodzenia klimatu. W efekcie obniżenia temperatur i nieurodzaju w majątku niemieckiego barona Karla Draisa wymarły wszystkie konie. Aby zachować mobilność, późniejszy wynalazca maszynki do mielenia mięsa wymyślił więc nowy środek transportu. Zbudował z drewna ustrojstwo o dwóch jednakowych kołach, ramie i kierownicy. Podróżnik siadał okrakiem na ramie i odpychał się nogami.

reklama

Rumak dandysa, czyli drewniany rower biegowy projektu Karla Draisa. Pojazd od nazwiska wynalazcy nazwano „drezyną” albo „rumakiem dandysa”. Nie zrobił kariery, bo nie był zbyt wygodny w użyciu. Ale natchnął kolejnych wynalazców. Jednym z nich był niejaki Kirkpatrick Macmillan, szkocki kowal. Kilkanaście lat po Draisie na drewnianej ramie zamontował dwa różnej wielkości ogumione metalowe koła. Napęd dawały pedały, doczepione do tylnej osi. Koło obracało się, gdy jeździec poruszał nogami do przodu i do tyłu. On sam przeszedł do historii jeszcze z jednego powodu: spowodował pierwszy wypadek rowerowy, potrącił dziecko. Nic złego się nie stało, ale i tak wyznaczono mu grzywnę wysokości 5 szylingów.

Potem poszło już z górki: około 1870 roku pojawił się welocyped, który miał wielkie przednie koło i maleńkie tylne. Koło było ogromne, aby łatwo przenosić energię z nacisku na pedały. Tyle tylko, że wystarczył byle kamień na drodze, żeby rowerzysta wylatywał szczupakiem prosto na bruk. Próbowano temu zaradzić, przesuwając małe koło na przód, ale wybrano rozwiązanie prostsze: montowano koła tych samych rozmiarów. W 1885 roku James Starley pokazał pojazd na jednakowych kołach, z przekładnią łańcuchową, wynalezioną zaledwie rok wcześniej. Dzisiejsze rowery niewiele się od niego różnią.

Wokalistka Maria Sadowska jest fanką rolek. Wokalistka Maria Sadowska jest fanką rolek. Te nowoczesne mają kauczukowe kółka, których parametry można dobrać do swoich umiejętności. Łożyska z dodatkiem silikonu tłumią drgania.

Rolki w roli głównej

Nim jeszcze pierwszy rowerzysta wyruszył w trasę, mieszkańcy Holandii znaleźli sobie  inną zabawę. Uwielbiali jeździć na łyżwach, ale latem nie było to możliwe. Około XVIII wieku nieznany wynalazca wpadł na nowatorski pomysł: przymocował do deseczki kilka drewnianych szpulek i całość przyczepił do butów. Tak powstały pierwsze wrotki. W 1760 roku Jean-Joseph Merlin, twórca instrumentów muzycznych, w ramach reklamy swoich wynalazków wyruszył na bal w butach z metalowymi kołami. Wjechał na salę, grając jednocześnie na skrzypcach, lecz stracił równowagę i wyrżnął w wielkie lustro.

To jednak nie zniechęciło innych, bo już w 1819 roku we Francji wydano pierwszy patent na wrotki, a w Niemczech wystawiono pierwszy balet na rolkach. 20 lat później w dużych pijalniach piwa zamówienia rozwoziły kelnerki w butach na kołach. Jednak dopiero w 1863 roku Amerykanin James Leonard Plimpton skonstruował wrotki, na których można było zawracać i jeździć do tyłu. Połączeniem pomysłów na rower i wrotki okazała się hulajnoga. A kiedy 30 lat później pozbawiono ją kierownicy, powstało coś zupełnie nowego: deskorolka.

Współczesny wehikuł do jazdy po śniegu. Po zdemontowaniu płóz i gąsienic można go przerobić na „zwykły” rower górski. Wynaleźli ją kalifornijscy miłośnicy surfingu, którzy swoje hobby chcieli przenieść na suchy ląd. W 1959 roku pojawiła się w sklepach pierwsza deskorolka. W pierwszej połowie lat 60. sprzedano ich miliony!  Ale rozwój nowego sportu zahamowały doniesienia o licznych wypadkach. Jednak po około dziesięciu latach stagnacji tzw. skateboard wrócił na ulice. Zmieniono kształt deski i dopracowano sposób mocowania kół tak, by można było wykonywać cyrkowe niemal ewolucje. A Kalifornia do dziś jest światowym centrum skateboardingu.

***

W tym punkcie „kołowa” historia świata się urywa. Póki co nie wymyślono żadnego nowego środka transportu opartego na kole, który nie miałby w sobie czegoś z roweru, wrotek, deskorolki czy hulajnogi. Ciągle czekamy na odkrycie, które wywoła transportową rewolucję. Jakieś nowe koło…


Stanisław Gieżyński
fot. Forum, Shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 4/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka