Beata jeszcze nie zdążyła przyzwyczaić się do nowej roli, a już pojawiły się problemy. Chcą zabrać gminie spory teren. Pani wójt to nie przeraża. – Będziemy walczyć! – zapowiada.
Wojna z wójtem
Została bez pracy, ale na krótko. Znowu zadzwonili z banku. Dostała dużo więcej, niż mogłaby zarabiać w wiejskim domu kultury. – Ale ja już się zmieniłam. Już nie chciałam. Tyle że z czegoś musieliśmy żyć, więc wyboru nie miałam. Napisała aplikację do programu „Nowator”, przeznaczonego dla kobiet, które chcą uruchomić na wsi własną działalność gospodarczą.
Rano szła do banku, wieczorami gadała z ludźmi po wioskach o tym, co chcieliby zmienić w swoim świecie. I tłumaczyła im, jak to zrobić. Po trzech miesiącach zwolniła się z banku. – Miałam już pewność, że praca od 8 do 16, kredyty i inwestycje to nie dla mnie. Że chcę coś robić dla siebie.
Zaczęła współpracować z pozarządowym programem „Leader Plus”. – Potrzebowali kogoś, kto ma doświadczenie w organizacji imprez. Pomyślałam, że to świetnie, że to znak. No i jestem – śmieje się. – Znowu porządkuję świat. Oczywiście w skali mikro, ale to mi na razie wystarcza. Trzeba przetestować pomysły na własnej skórze, a jeśli się sprawdzają, to można je wypuścić. Jak ptaki.
Założyła stowarzyszenie w Krotoszycach. Dalej wszystko potoczyło się jak w serialu „Ranczo”. Jak Lucy postanowiła, że w najbliższych wyborach zmierzy się z wójtem. „Zbudowałam dom. Mam syna. Ale jeszcze nie jestem spełniona”, myślała, „jeszcze sporo mam do zrobienia”. Zastukała prawie do każdych drzwi w swojej gminie. No i od jesieni to ona jest w Krotoszycach wójtem.Ledwo zdążyła przemeblować gabinet, wyrzucić peerelowską boazerię i meblościankę, władze Legnicy postanowiły przejąć 270 hektarów ziemi należącej do Krotoszyc. Chcą powiększyć cmentarz komunalny o 20 hektarów.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.