Kraina Czasu Snu

Tradycyjny aborygeński rytuał uzdrowienia polegający na obłożeniu ciała białą glinką, odchodami skunksa i zgniecionymi liśćmi roślin mirrowatych. Poddani duchów
Australijskie mity od dawna stanowią źródło zakłopotania i bezradności badaczy. Są ich tysiące i choć czasem pojawiają się w nich podobne postaci, to każde plemię nadaje im inne imiona i zmienia ich historie. Najogólniej rzecz ujmując, istnieje wiara w Ojca Wszystkiego albo Matkę Wszystkiego, w zależności od regionu Australii.

Ważną rolę odgrywają przodkowie totemiczni, bohaterowie zdarzeń z Czasu Snu. Jest wreszcie Tęczowy Wąż, istota pośrednicząca pomiędzy przodkami a Ojcem czy Matką. Elementy te mieszają się w wierzeniach Aborygenów w sposób indywidualny i charakterystyczny dla każdej grupy. I tak plemię Kamilaroi wierzy w Baiame, dobrego boga stwórcę o niezliczonych oczach i uszach, który bada cały świat. Stworzył on z drewna i gliny ludzi, a potem zwierzęta. Mieszka w niebie na kryształowym tronie.

Z kolei najpopularniejszym wcieleniem Matki jest Kunapipi – dzięki niej odnawiają się zasoby przyrody, a przedstawiana jest jako wiecznie brzemienna. Stale wydaje na świat duchy zwierząt i roślin. Jej partner to Tęczowy Wąż, który czasem występuje w postaci żeńskiej. Wąż mieszka w głębokich wodach, gdzie stwarza deszcz. Czasem skacze z jednego zbiornika do drugiego i wtedy na niebie pojawia się tęcza.

Osobną kategorię stanowią przodkowie totemiczni. To starzy, wieczni ludzie, którzy istnieli zawsze i nie zostali przez nikogo stworzeni. Mogą mieć cechy człowieka, ducha lub zwierzęcia. Te obdarzone mocą stworzenia z samych siebie wytworzyły duchowe zarodki swoich potomków, z których pochodzą obecnie żyjący ludzie. Każdy przodek w końcu odchodzi do Czasu Snu i wtedy pozostawia po sobie materialny znak przejścia. Mogą to być elementy krajobrazu (np. góry, skały) albo rysunki naskalne czy też przenośne obiekty rytualne, takie jak warkotki. Przodkowie ciągle są duchowo obecni w tych miejscach, nie umierają, lecz przechodzą w swoisty stan trwania – stają się krajobrazem, częścią stałej rzeczywistości.

reklama

Dla dzieci najbardziej fascynującym wynalazkiem białych jest telefon. W rezerwatach założono je dopiero w latach 90. Braterstwo totemów
W istocie cały kraj w rozumieniu Aborygenów jest odciskiem przodków, swego rodzaju ikoną, która dowodzi mocy istot Czasu Snu. Ziemia zatem to dla Australijczyka największa świętość. Każde plemię ma swój teren – tubylcy wierzą, że ziemia rozpoznaje swoich mieszkańców, obdarza ich bogactwami. Gdy koloniści zabierali rdzennych mieszkańców do swoich osad, ci często umierali i to nie z powodu chorób.

W ziemi plemienia zakorzeniony jest Sen każdego człowieka. Oderwany od „miejsca siły” traci Sen, jest zgubiony. Gdy grupa musi zmienić miejsce pobytu – na przykład z powodu suszy – najpierw tupie i skrobie ziemię, obija pałeczkami tak, by pył pokrył ich ciała. Wtedy ziemia „rozpozna” ludzi jako swoich.

Między Aborygenami nie ma też konfliktów o ziemię. Przecież bez sensu jest zabierać teren, którym rządzą inne siły i oddalać się od miejsca, gdzie drzemie nasza moc. Społeczeństwo jest klanowo-totemiczne. Ludzie uważają się za krewnych nie ze względu na braterstwo krwi, lecz posiadanie wspólnego przodka totemicznego. Każdy klan ma swój totem. Są to zwierzęta, czasem rośliny. Okolice totemu są święte, nie można tam zabijać ani zabierać nic z tego miejsca. Tabu totemiczne zakazuje też zjadania stworzenia, które nas reprezentuje.

Życie Aborygenów przebiegało niezmiennie przez tysiące lat. Nie udomowili zwierząt poza psem dingo, bo też nie było tu krów ani owiec, a kangury do tego się nie nadają. Ich rozumienie świata można porównać do góry lodowej – nad wodą widać wierzchołek, ale pod powierzchnią kryje się o wiele większa podstawa. Wierzchołek to życie codzienne, bazą jest Czas Snu, który wpływa na wszelkie działanie. Ludzie istnieją tu i teraz, a zarazem w mitologicznej przeszłości. Miarą jest ciągłość, odradzanie się przyrody i plemienia. Człowiek jest jednostką, ale i częścią społeczno-mistycznej machiny, która tę ciągłość zapewnia. Gdyby nie wyprawa kapitana Cooka, może jeszcze przez długi czas pozostaliby niezauważeni.

Każdy człowiek ma swój Sen, zwany też Marzeniem. To podstawa siły życiowej. Kto Sen straci – na przykład rysując go i rysunek sprzedając – ten jest zgubiony.

Źródło: Wróżka nr 5/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl