Naga niewinność w futrze

Za ten obraz kochają Rubensa wszystkie panie z nadwagą, a nienawidzą ekolodzy: naga modelka, dość pulchna, otula się futrem z jakiegoś zwierzaka.

Peter Paul Rubens „Helena Fourment w futrze” (Het Pelsken), 1630-31 Kunsthistorisches Museum WiedeńDziewczyna wydaje się trochę zawstydzona, zarazem świadoma swych wdzięków. Jej oczy, podobnie jak cała twarz, wyrażają ufność, pogodę, równowagę ducha. Tak oto skromnie, a zarazem zmysłowo prezentowała się najpiękniejsza kobieta Antwerpii przed swym niedawno poślubionym mężem. Perwersja? Skąd! Wielkie uczucie z jego strony, z jej zaś – podziw i wdzięczność. Bo choć ona liczyła sobie zaledwie 16 wiosen, jemu zaś stuknęła pięćdziesiątka z okładem, te 37 lat różnicy niewiele znaczyło wobec awansu społecznego, którego dostąpiła bohaterka podobizny.

Nazywała się Helena Fourment, była najmłodszą z jedenastki potomstwa, jakim Bóg obdarzył antwerpskiego handlarza tkanin. Traf chciał, że z papą przyjaźnił się najsłynniejszy artysta ówczesnej Europy – Peter Paul Rubens. „Książę malarzy i malarz książąt”, jak go nazywano. Genialny artysta, majętny, wszechstronnie wykształcony, kosmopolita, bywalec dworów, dyplomata.

O Rubensie mówi się, że nadał formę barokowi. I to on ustanowił na co najmniej stulecie ideał kobiecego piękna. Chyba każdy zna określenie „rubensowskie kształty”. Warto więc poznać tę, która ucieleśniała wzorzec ówczesnej urody. Nie była pierwszą wybranką Petera Paula. W 1609 roku 32-letni artysta ożenił się z Izabelą Brandt. 17 lat później owdowiał. Przez kilka lat wahał się, czy ponownie wstąpić w związek małżeński. I z kim.

reklama

Rezultat rozważań przedstawił Rubens z rozbrajającą szczerością w liście do przyjaciela: „Postanowiłem ożenić się ponownie, ponieważ nie potrafiłem żyć w celibacie, przekonany, że zamiast dawać pierwszeństwo wstrzemięźliwości, możemy smakować w dozwolonych przyjemnościach bez niewdzięczności.

Wziąłem sobie za żonę młodą dziewczynę z uczciwej, średnio zamożnej rodziny, mimo że każdy starał się odwieść mnie od tego zamiaru, doradzając małżeństwo z kobietą z dworu. (...) Prawdę mówiąc, byłoby mi niezmiernie trudno zamienić nieocenione skarby wolności na pieszczoty starej kobiety”.

Natomiast pieszczoty Heleny wyraźnie mu służyły. Doczekał się z nią dwójki dzieci, chłopczyka i dziewczynki. Sportretował malców wraz z uroczą mamą. Ona zaś, choć tak młoda, bez zarzutu sprawdzała się w roli matki i macochy dla dwójki pasierbów. O Helenie Fourment mówiono, że przewyższa urodą Helenę Trojańską. Pulchna, ale nie gruba. Jej delikatne ciało marszczy się tu i ówdzie, jak skóra u szczeniaka. Karnacja – mleko z różami. I buzia o regularnych rysach, wielkich ciemnych oczach, jasnych, dziecięcych włosach.

Nosiła prostą grzywkę i drobne loczki, luźno opadające na ramiona. Niewymyślna fryzura, odpowiadająca jej prostolinijnej naturze. Mąż powierzył Helenie mnóstwo ról. Dla niego stawała się Dianą, Wenus, Andromedą, Marią Magdaleną, Betsabą. Umiała być naraz trzema boginiami w „Sądzie Parysa”. Pozowała z profilu, tyłem, en face. Mistrz chciał dzielić ze światem zachwyt dla jej proporcjonalnych kształtów. Pokazując Helenę z każdej strony, dowiódł, że jej postać i twarz nie mają słabych punktów.

Współcześni, a jeszcze bardziej potomni, doszukiwali się udziału pięknej Heleny w niemal wszystkich przedstawieniach kobiecych aktów, w wizerunkach dam ubranych, a także w postaciach świętych niewiast. Helena wypełnia – w sensie artystycznym i prywatnym – dziesięć ostatnich lat życia Rubensa.

Pobrali się w 1630 roku. Pięć lat później opuścili Antwerpię, by osiąść w wiejskiej rezydencji w Steen. Niestety, Rubens zaczynał się starzeć, dokuczała mu podagra i reumatyzm. Jednak wciąż nie tracił malarskiej werwy. Helena owdowiała w wieku 26 lat, w 1640 roku. Pozostała jej fortuna, wspaniały zbiór dzieł sztuki oraz legenda, która przetrwała do dziś. Co do obrazu zatytułowanego „Het Pelsken” („Futrzany płaszcz”) – mistrz zastrzegł testamentem, że nie wolno go kopiować na rycinach ani grafikach. Chciał obwarować swą intymność, zachować dla siebie największą miłość.


Monika Małkowska
fot. shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 5/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl