Gaz dla mas

Uwodzicielskiemu smakowi Coca-Coli nie oparli się nawet Beatlesi. W latach 60. amerykański koncern nie mógł sobie wymarzyć lepszej promocji.

Szampan dla abstynentów
Dystrybutory z wodą sodową szybko stały się ważną częścią życia towarzyskiego Amerykanów. Nie tylko gasili przy nich pragnienie, ale także spotkali się ze znajomymi i rozmawiali. Aby umilić im te spotkania, sprytni aptekarze zaczęli wzbogacać smak wody przeróżnymi sokami owocowymi, syropami o smaku cynamonu czy innych przypraw, ale także ekstraktem z kory brzozowej, a nawet mieszanką surowych jaj z fosforanem wapnia! I tak w 1885 roku w miasteczku Waco w Teksasie młody aptekarz Charles Alderton stworzył własną mieszankę do aromatyzowania napojów.

Fascynował go zapach apteki: ziół, owoców i egzotycznych roślin. Postanowił go odtworzyć w napoju. Tak powstał Dr Pepper, najstarszy smakowy napój gazowany, który ciągle dostępny jest w sprzedaży. Cola pojawiła się dopiero rok później. W dodatku początkowo uchodziła za… lekarstwo na ból głowy.

Po wojnie domowej konkurencja na amerykańskim rynku paramedykamentów bez recepty była olbrzymia. Zniechęceni nieskutecznością terapii medycyny konwencjonalnej weterani poszukiwali środków, dzięki którym mogliby powrócić do normalnego życia. Sprzedawane zazwyczaj za pośrednictwem ogłoszeń prasowych i reklamowane jako wykorzystujące osiągnięcia naturalnej medycyny amerykańskich Indian paraleki wydawały się do tego wprost stworzone – były tanie i zawierały alkohol.

reklama

John Pemberton, z wykształcenia farmaceuta, również miał na sumieniu miksturę „z prądem”. Jego autorska mieszanka wina, orzeszków kola i liści koki cieszyła się sporym powodzeniem wśród wiarusów. Ale Coca-Cola pewnie nigdy by nie powstała, gdyby nie prohibicyjna uchwała rady miasta Atlanta. Nie mogąc oficjalnie handlować swoim specyfikiem, Pemberton opracował jego wersję bezalkoholową, „maskując” charakterystyczną goryczkę koli i koki dużą dawką cukru.
12 lat później podobną strategię zastosował aptekarz Caleb Bradham. Reklamował on swój napitek jako lek na poprawę trawienia i odnosząc się do enzymu trawiennego – pepsyny, nazwał Pepsi-Colą. Tym samym rozpoczęła się najdłuższa wojna reklamowa w dziejach świata.

W koncertowym kontrakcie Madonny znajduje się specjalna klauzula zobowiązująca organizatora do zapewnienia wokalistce ulubionej wody mineralnej.  Nabąblowany świat
Rosnąca popularność gazowanych napojów wiązała się nie tylko z „towarzyską” funkcją fontann i dystrybutorów, które wkrótce stały już nie tylko w aptekach, ale również w restauracjach i sklepach. Swoje trzy grosze wtrąciły także prężnie działające w Stanach stowarzyszenia abstynentów.

U progu XX wieku miejsc, gdzie serwowano wodę sodową, było w Nowym Jorku więcej niż barów. W Chicago część tradycyjnych saloonów zamknęła się i wznowiła działalność jako pijalnie wody gazowanej. Biznes rozkwitł jeszcze bardziej, gdy dzięki reklamom ze Świętym Mikołajem w napojach gazowanych rozsmakowały się dzieci.

Skromne początkowo firmy w rodzaju Coca-Coli czy Pepsi-Coli z czasem stały się rynkowymi potentatami i wprowadziły na rynek kolejne marki napojów: Sprite, Fanta, Mirinda, 7UP, w dodatku w rozmaitych odmianach smakowych (w ciągu 60 lat istnienia Fanta dorobiła się ich ponad 90!). Kres „pijalni wód” przyszedł w latach 50. Zmienił się styl życia, a producenci zachęcali do kupowania napojów w butelkach.

Pili je nie tylko szarzy zjadacze chleba, ale też gwiazdorzy estrady i kina oraz głowy państw i Kościołów. Papież Benedykt XVI nie kryje się z tym, że dziennie wypija cztery puszki swojej ulubionej pomarańczowej Fanty. Fotografom nigdy jednak nie udało się przyłapać go na zaspokajaniu pragnienia.

PRZYSMAKI PRL-u
Przez lata najpopularniejszym napojem gazowanym Polski Ludowej była „gruźliczanka”, czyli zwykła woda z hydrantu, sztucznie gazowana w saturatorze. Z czasem na rynku pojawiły się gazowane łakocie w rodzaju Oranżady Wyborowej czy Ptysia. Ale choć po smaku trudno było zorientować się, z jakich owoców je zrobiono, okazały się rynkowym przebojem. Kiedy nie można było ich dostać, kupowało się oranżadę w proszku Safari, stworzoną na bazie kwasku cytrynowego.

Źródło: Wróżka nr 5/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka