Najpierw był skandal i obraza moralności, doszło nawet do aresztowań. Ale i tak skończyło się bezwarunkową kapitulacją. Dziś bikini jest w zestawie obowiązkowym każdej plażowiczki.
Bomba wybuchła 5 czerwca 1946 roku, w Paryżu. Na pokazie mody niejaki Louis Réard zaprezentował swój rewolucyjny wynalazek – nowy rodzaj kostiumu kąpielowego. Réard był z zawodu inżynierem mechanikiem, jednak podczas wojny prowadził należący do matki sklep z damską bielizną. Kiedyś na plaży zauważył, że kobiety – ubrane w dwuczęściowe, dość długie kostiumy – podwijają je, aby się opalić. Złapał kawałek materiału, wyciął z niego dwa trójkąty i połączył tasiemką. Do tego dorzucił prosty materiałowy stanik. Nowy kostium był gotowy! Pozostało jeszcze wymyślić dla niego nazwę.
W tym samym czasie na podobny pomysł wpadł inny krawiec, Jacques Heim. Jego kostium był nieco bardziej zabudowany, bo przesłaniał kobiecy pępek. Swoje dzieło Heim nazwał Atom – ze względu na niewielki rozmiar. Réard dowiedziawszy się o działaniach konkurencji, obwieścił, że on „rozbije atom”. Cztery dni przed premierowym pokazem mody świat obiegła wieść o tym, że na atolu Bikini Amerykanie zdetonowali bombę atomową. Nazwa narzuciła się sama. Tak właśnie świat poznał seksowne bikini.
Maleńki skrawek historii
Poeta Oskar Wilde stwierdził kiedyś, że „Ameryka nigdy nie została odkryta – po prostu ją zauważono”. To samo można powiedzieć o bikini. Pomysł Réarda i Heima miał bowiem przynajmniej 2 tysiące lat, jeśli nie więcej. Dowodem tego są choćby mozaiki odkryte w rzymskiej willi w Piazza Armerina na Sycylii. Pochodzą z IV wieku naszej ery.
Widać na nich bawiące się piłką dwie kobiety, a każda ubrana jest ledwie w dwa pasy materiału – jeden zakrywa biodra, drugi piersi. Wniosek jest prosty – bikini wymyślili starożytni, a w późniejszych wiekach o wynalazku, niestety, zapomniano. Przykry ten fakt doskonale ilustruje obieżne nawet zerknięcie na historię stroju. Początkowo kąpano się nago, ale z czasem zaczęło to kłuć w oczy duchownych i w 1538 roku z uwagi na zgorszenie publiczne zabroniono w Europie kąpieli w stroju Adama i Ewy. Oczywiście byli tacy, którzy do zakazu się nie stosowali, choć odbywało się to raczej w miejscach ustronnych.
System ten utrzymywał się aż do początków XX wieku, gdy pojawił się powiew obyczajowej swobody w postaci kostiumów jednoczęściowych. Na ogół zaopatrzone były w długie nogawki i rękawy. Wersję „krótką” takiego stroju, na dodatek mocno przylegającą do ciała, w 1907 roku na publicznej plaży w Bostonie zaprezentowała australijska pływaczka Annette Kellerman. Nie dane jej jednak było zażyć kąpieli. Zanim zdążyła wejść do wody, została aresztowana za obrazę moralności. Ubiór jednak w końcu się przyjął i przestał gorszyć wrażliwych obywateli. Następny szok kulturowy czekać ich miał właśnie za sprawą wynalazku pana Louisa Réarda.
W Francji podchodzono do nowinki dość ostrożnie. Na świecie spotkała się z jeszcze większym oporem. Watykan uznał bikini za strój nieprzystojny i natychmiast zabroniono noszenia go w Hiszpanii, Portugalii i Włoszech. W Ameryce jeden z producentów strojów kąpielowych stwierdził głośno, że „to jest dobre dla Francuzek, bo one mają krótkie nogi”. Chodziło oczywiście o trójkątny krój majtek, który odsłaniał uda, dając wrażenie „nóg po samą szyję”.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.