Czy moje biodra uratują świat?

Bądź czujna, gdy dookoła zaczynają się odchudzać. Te niepotrzebne kilogramy muszą dla siebie znaleźć jakieś nowe miejsce. Mogą to być twoje biodra.

Czy moje biodra uratują świat?Dokonałam epokowego odkrycia. Wiem, skąd się biorą wałeczki na moim brzuchu. I wbrew pozorom nie jest to wina ciasteczek i ptasiego mleczka, ale… prawa globalnego zachowania tłuszczu. Jego suma w świecie jest stała. A im bardziej tyje Ameryka, tym bardziej chudnie Afryka… Jednak gdyby postawić całą ludzkość na wadze, to statystycznie każdy pojedynczy człowiek byłby jak trzeba!

Odkrycie było intuicyjne, lecz lata obserwacji potwierdziły jego prawdziwość. Brutalna nadwaga na Zachodzie automatycznie wywołała epidemię głodu w kilku rejonach świata: te dwustu- i trzystukilowe grubasy musiały więc odessać tłuszcz z tysięcy ludzi i – zdaje się – samej Afryki już na to nie wystarczyło.

Przy okazji zebrałam praktyczne wnioski, które dzisiaj mogą się przydać każdej pani, zwłaszcza w okresie wakacji, gdy każda chce się odchudzić, aby w bikini wyginać śmiało rozebrane ciało. Zrobiłam się głodna na sam widok diety Magdy, z którą siedziałam biurko w biurko. Ona: cysterna wody niegazowanej, marchew, pomidorek i malutki, chudy jogurcik… A ja natychmiast: boczek, żeberka i świeży chleb.

Plus wiaderko moreli. Magda spadła cztery kilo, zaś ja tyle przybrałam – no i zamieniłyśmy się rozmiarami. Zupełnie jakby tłuszcz z jej brzucha i bioder przepłynął cztery metry dalej. Zdenerwowana zaczęłam zgłębiać zjawisko. I co się okazało?! Otrzymałam tyle podobnych raportów od koleżanek, iż wkrótce nazwałam zjawisko społecznym efektem odchudzania. Bo sytuacja, którą opisałam, to norma.

Tak samo jak da się określić miejsca na ciele, w których tłuszcz najbardziej lubi się gromadzić, tak samo można wytypować grupy społeczne najbardziej narażone na nadwagę. I tak, dla przykładu: odkąd wzrosła liczba otyłych nastolatek, wzrosła też liczba szczupłych pań w wieku średnim i dalszym. (Skąd wniosek, że to właśnie one stanowią społeczne biodra).

reklama

Jednak ogólny trend jest taki, że łatwiej schudnąć młodszej niż starszej i łatwiej schudnąć podwładnej niźli kierowniczce. Zupełnie jakby tłuszcz był skorelowany z metryką tudzież CV. Nie lezie więc byle gdzie, lecz lgnie do dobrego towarzystwa. Prze wzwyż: do mądrzejszych, dojrzalszych i w ogóle lepszych… Ale społeczny efekt odchudzania to jednak coś znacznie głębszego niż reguła, że młode i głupie blondynki zawsze są zgrabne.

Kolejną przyczyną spadku wagi Magdy kosztem wzrostu mojej jest bezdyskusyjnie fakt, że im bardziej pusta lodówka, tym więcej irracjonalnego jedzenia wypycha półki w ludzkiej głowie. Nie tylko w głowie wieńczącej to ciało, które podjęło regularną dietę, lecz także w każdej głowie opodal. Dlaczego tak jest?! Swoje robi telepatia, czyli obsesyjne myśli głodnego o jedzeniu, udzielające się okolicznym podświadomościom. Najgorsze jednak jest to, że odchudzający się rozładowują swoje głodowe frustracje przez czynności zastępcze typu żarcie rzodkiewek, mamlanie gumy do żucia, gulgotanie wody. A ruchy cudzych szczęk i grdyk powodują napływ śliny do pyska u reszty stada…

Poza tym odchudzający się wykonują wiele manipulacji magicznych i psychologicznych, aby wmówić sobie, że człowiek naprawdę może przeżyć o wodzie i korzonkach. I że o tośmy właśnie walczyli – żeby się odchudzać. Maniakalnie więc opowiadają o postanowieniach w sprawie zdrowia i urody: o rzekomych możliwościach odżywiania się w sposób nie tylko atrakcyjny, lecz także niskokaloryczny itp. To z kolei pobudza wilczy głód w osobniczkach o słabszej woli, niezorientowanych tu i teraz na odchudzanie. No a potem tłuszcz przechodzi na nie szamańskim sposobem. A że jest leniwy z natury i daleko mu się fatygować nie chce (a tym bardziej wybrać się dokądś rowerem), złazi z pani po jednej stronie biurka i oblepia tę vis-à-vis.

Z początku uważałam, że efekt społeczny odchudzania wymaga obcowania ludzi ze sobą, fizycznego zazębienia się aury jednej i drugiej osoby czy czegoś w tym stylu, by powstała platforma dla przesyłu tłuszczu. Idąc dalej, wnioskowałam tak: gdyby efekt społeczny odchudzania nie wymagał długiego kontaktu bezpośredniego, to przecież można by nieduże dawki tłuszczu podstępnie przerzucać telepatycznie na ludzi, z którymi kontaktuję się rzadziej lub na krótko, np. na moją redaktor naczelną. Jednak po pewnym czasie odkryłam, że to rozumowanie jest obarczone ukrytym błędem.

Na ostatnim etapie procesu odchudzania bowiem mamy do czynienia z sytuacją, w której osobie odchudzającej się z sukcesem wszędzie sterczą kości. Nieważne, czy obciągnięte skórą o zdrowym, smacznym wyglądzie, czy mowa o anoreksji, która budzi lęk przed powolną a bolesną śmiercią z głodu. Co tu kryć, na widok kości znowu człowiek by coś wziął na ząb. No i amen. Zwłaszcza że taką reakcję uruchamia nie tylko kontakt bezpośredni, ale też medialny.

Tak oto odkryłam, że wielu ludzi potrafi pasożytować na innych w szczególny sposób – typowy dla społeczeństw wysoko rozwiniętych, w których pasożyty nie głodzą swoich ofiar, lecz je bezlitośnie tuczą. Zauważyłam zatem, iż niektórzy świadomie przyspieszają swoje odchudzanie lub wspomagają je, celowo uruchamiając efekt społeczny: zmuszają kogoś innego, żeby utył po to, aby samemu schudnąć. Niewątpliwie to właśnie ten mechanizm sprawia, że aktorki i prezenterki telewizyjne chudną wbrew prawom natury, dokładnie wtedy, gdy tyje ich widownia.

Można się zatem odchudzać, starając się wyglądać apetycznie oraz emitując w eter myśli o odchudzaniu, co pobudza apetyt na przekąski u innych osób! I sprawia, że reszta robi się błyskawicznie i poniekąd sama, bo tłuszcz przelatuje od osoby A do osoby B, i to trwale! Ale na jakiej zasadzie to działa?! Czy ta widownia tyje niejako w zastępstwie, a – rozwijając metaforę – unosi cudzy tłuszcz w pustynię, jak kozioł ofiarny?!

Nie wiem. Zapewne fale elektromagnetyczne z zakresu właściwego dla telewizji wzmacniają fale telepatyczne (a do tego przekaz następuje wyłącznie w jedną stronę). Skutkiem tego intensywne myśli celebrytek o jedzeniu, którego jeść nie wolno, popychają ich wielbicieli w stronę bufetu. Jednak czy tak jest, czy nie jest? Stawiam na to, że tłuszcz może w jakiś sposób przepływać od obiektu do obiektu, korzystając z fal elektromagnetycznych.

Obecnie jestem na etapie potwierdzania hipotezy drogą doświadczalną. Jeżeli więc ktoś ma ochotę uczestniczyć w eksperymencie naukowym na temat adresowanego przesyłu nadmiarów tłuszczu przez internet, zapraszam na swój blog albo do siebie na Facebooka. Każdy, kto mnie odwiedzi, otrzyma ode mnie, drogą elektroniczną, przydział mojej słoniny.

Szczególnie serdecznie zapraszam panie z niedowagą, bo nie jestem złośliwa z natury. A poza tym mam nadzieję, że jeżeli dopracuję tę metodę, to mi potem pomożecie nakarmić Koreę. Trzeba chudnąć, moje panie, kierując się społeczną wrażliwością, a nie z egoistycznych pobudek. Inaczej świat nabawi się efektu jo-jo.


Iwona L. Konieczna

Źródło: Wróżka nr 7/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl