Cuda na wyciągnięcie ręki

Wystarczy, że dłuższą chwilę będziesz się wpatrywała w niebo, albo w przypaloną kromkę chleba. Resztę zrobi za ciebie twój mózg.

Cuda na wyciągnięcie rękiPojawiają się wszędzie: na szybie, korze drzewa, chmurach czy na kromce chleba. Ale nie pogardzą też zdjęciem Marsa z satelitarnej mapy Google Earth, a nawet plamą rdzy na podgrzewaczu do wody. Kilkanaście lat temu, żeby zobaczyć twarz Dziewicy z Gwadelupy, pewnej wiekowej Meksykance wystarczyły… roztopione lody śmietankowe. Najczęściej objawia się nam Maryja i Jezus.

Rzadziej święci i diabły, takie jak ten, który na kanadyjskich banknotach jednodolarowych z 1954 roku przysiadł na włosach królowej Elżbiety II. Na tym jednak lista nieoczekiwanie pojawiających się wizerunków się nie kończy. I choć brak doniesień o tym, że komuś na zasłonce prysznica objawiła się twarz premiera Donalda Tuska czy prezesa Jarosława Kaczyńskiego, to gościli już na niej – czego dowodzą zdjęcia w internecie – Elvis Presley, Włodzimierz Lenin i Marilyn Monroe.

Ostatnio zaś bulwarowy dziennik „Daily Star” doniósł, że pewnemu Brytyjczykowi, „który wolał zachować anonimowość”, podczas śniadania objawił się na toście Osama Bin Laden. Informacja była newsem dnia, bo zdarzyło się to kilka dni po zastrzeleniu przez amerykańskie jednostki specjalne najbardziej poszukiwanego terrorysty świata. Dla naukowców widzenie ludzkich twarzy tam, gdzie ich nie ma, nie jest czymś szczególnie sensacyjnym. Zjawisko to doczekało się nawet swojej nazwy – paraidolia.

reklama

Cud na kromce chlebaCud na kromce chleba

Ulubionym medium paraidoliów są tosty. Chleb (w naszej tradycji święty) zwykłą przypaloną plamę podnosi do rangi cudu. Potwierdza to przypadek Diany Duyser i jej tosta z podobizną Matki Boskiej. Amerykanka, przekonana, że za pośrednictwem grillowanej kanapki z serem otrzymała religijne przesłanie, zapakowała ją w torebkę strunową i przez dziesięć lat nosiła jak relikwię.

Wierzyła, że kromka przynosi jej szczęście, a swoje podejrzenia potwierdziła w… kasynie, gdzie wygrała przeszło 70 tysięcy dolarów. Kiedy wreszcie swoją cudowną kanapkę wystawiła na aukcji internetowej, zastrzegła, że szczęśliwy nabywca nie może jej zjeść. W licytacji wzięły udział prawie dwa miliony internautów, a dziesięcioletnia kromka suchego chleba z wyschniętym serem ostatecznie poszła za 28 tysięcy dolarów.

Czy może być lepszy dowód na to, że nie tylko pani Diana Duyser widziała twarz tam, gdzie jej nie było? Według Watykanu ilość nie przechodzi jednak w jakość, a na cud – jak na pieszczotę – trzeba sobie zasłużyć. Władze kościelne zachowują więc chłodny dystans do wszelkich Matek Boskich nadrzewnych, Chrystusów naszybnych i św. Teres z Kalkuty, które całymi seriami wystrzeliwują z tosterów na całym świecie.

Nawet słynny cud na stołecznych Nowolipiach (z 1959 roku) – świetlista postać na tle pozłacanej kuli u podstawy krzyża na dachu kościoła św. Augustyna – nie zrobił na nich wrażenia. I to, mimo że zjawisko powtarzało się przez 20(!!!) dni, ściągając pod świątynię tysiące wiernych. Każdy wówczas chciał zobaczyć „Matkę Boską Muranowską Współczującą Miłosierną”, jak ochrzczono świetlistą postać.

Świeccy psychologowie tę skłonność do dostrzegania paraidoliów tłumaczą chęcią ucieczki od przyziemności i codziennej nudy. No, bo skoro dziś nie różni się od wczoraj i najprawdopodobniej będzie takie samo jutro, to tylko „wiadomość z nieba” zapewni przeżycie czegoś niezwykłego. A stąd już niedaleko do poczucia, że jesteśmy kimś wyjątkowym. Reszta jest kwestią funkcjonowania naszego mózgu.

Twarz jak kod kreskowyTwarz jak kod kreskowy

Na długo przed tym, zanim świat usłyszał o grillowanej kanapce z serem, Doris Tsao, neurolog z uniwersytetu w Bremie w Niemczech, odkryła – dzięki badaniom ludzkiego mózgu rezonansem magnetycznym – że twarze przetwarza on inaczej niż inne obrazy, które widzimy. Udało się jej ustalić, że „twarzowy radar” znajduje się w płatach czołowych mózgu. A dokładniej – w środkowej części zakrętu wrzecionowatego, która aktywuje się silniej podczas oglądania właśnie twarzy.

Przy okazji okazało się, że dzieje się tak również wtedy, gdy patrzymy na rzeczy, które są do nich tylko podobne.To wszystko przez… lenistwo tej najbardziej pracowitej części naszego ciała. Mózg, żeby szybko rozpoznać to, co widzimy, sprowadza wszystko do prostych schematów, zaledwie kilku charakterystycznych linii. Pierwszy zwrócił na to uwagę Pablo Picasso i wykorzystał w swoich obrazach. To dlatego w jego kilku zakrzywionych liniach dostrzegamy bez problemu ludzkie postacie.

Steve Dakin, naukowiec z University College London zbadał mechanizm identyfikowania sławnych ludzi. Okazało się, że do rozpoznania ich wystarcza nam kilka szeregów poziomych linii, tworzonych przez brwi, oczy i wargi. Jego zdaniem te ułożone naprzemiennie ciemne (brwi i wargi) i jasne (czoło i policzki) paski o różnej szerokości można porównać do znanego każdemu konsumentowi kodu kreskowego.

Ale nasz mózg przetwarza go holistycznie – jako spójne obrazy, a nie jako jedną linię po drugiej. Taki kod, podobnie jak wszystkie schematy, jest pewnym uogólnieniem, dlatego zdarza się, że dostrzegamy czasem coś, czego tak naprawdę nie ma. Na przykład możemy wziąć za twarz wzniesienie na powierzchni Marsa. 

Katalogi twarzyKatalogi twarzy

Kilka tygodni temu Europę zelektryzowała wiadomość o wprowadzeniu przez serwis Facebook.com usługi automatycznego rozpoznawania twarzy. Technologia ta nie służy jednak wyłącznie do opisywania zdjęć i szpiegowania internautów. Powstała głównie z myślą o systemach bezpieczeństwa, na przykład na lotniskach, gdzie wykorzystuje się ją do kontroli tożsamości pasażerów.

Tygrys, szef i pluszowy miś


Nie bez znaczenia jest też liczba twarzy, które oglądamy na co dzień – w autobusie, w pracy, na ulicy. Takeo Watanabe, neurolog z uniwersytetu w Bostonie, uważa, że mózg nieustannie atakowany jakimś bodźcem będzie go odbierał również wtedy, kiedy… już zniknie. To wyczulenie na często pojawiający się bodziec jest jedną z taktyk naszego pradawnego mechanizmu obronnego. Lepiej przecież dostrzec tygrysa, którego nie ma, niż przegapić tego, który się właśnie pojawił. Dziś jednak tygrysy rzadko już na nas dybią. Dużo większy wpływ na nasze życie mają inni ludzie.

W związku z tym mózg przestroił się właśnie na ich twarze. Oczywiście, nie tracąc nic ze swojej czułości. Ponieważ stale dookoła widzimy twarze, spalenizna na patelni też wywoła w naszym mózgu skojarzenie właśnie z nimi. Najczęściej z tymi, które dobrze znamy. Powiedzmy – Edyty Herbuś albo św. Jana od Krzyża. Mózg nie podchodzi do tych skojarzeń krytycznie. Pomyłka nic go nie kosztuje.

Cuda na wyciągnięcie rękiCena, jaką przyszłoby nam zapłacić za niezauważenie twarzy szefa podczas zakupów w supermarkecie, jest znacznie wyższa niż wstyd z powodu pomylenia sąsiada z pluszowym misiem. Dlatego tak jak każdy żołnierz nosi w tornistrze marszałkowską buławę, tak każdy krzak, każda szyba i wreszcie każda kromka chleba mogą stać się miejscem „objawienia” idola. Oczywiście, w wersji „para-”.

• Internauci wypatrzyli na zdjęciu powierzchni Marsa, które wykonała sonda Viking I
w 1976 roku, twarz człowieka.
• Podobno co bardziej spostrzegawczy zobaczą diabła, który przysiadł na włosach królowej Elżbiety II na kanadyjskich banknotach jednodolarowych z 1954 roku.

Interpunkcyjne paraidolia

Bez nich nie wyobrażamy sobie maila ani esemesa, ale są znacznie starsze od internetu i komórki. Schematyczne, przewrócone buźki (emotikony), które służą nam dziś do zapisywania uczuć, powstały w 1857 roku i były… sygnałami dźwiękowymi. Wystukiwano je bowiem alfabetem Morse’a w telegrafie. Pierwszy znak wyglądał tak: <3 & :* i oznaczał „kocham i całuję”. Emotikony w znanej nam postaci pojawiły się w 1881 roku na łamach angielskiego czasopisma satyrycznego „Puck”. W internecie zadebiutowały dopiero 101 lat później. Dokładnie 19 września 1982 roku o godzinie 11.44 profesor Scott Fahlman przesłał na swoją uczelnię, Carnegie Mellon University, wiadomość z dobrze nam znanym znaczkiem:-)



Hubert Musiał
fot. shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 8/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl