Romans w pakiecie

Spa dla psychiki

Omar, choć nie czekał, przyjął ją z entuzjazmem. Temat całorocznego milczenia w ogóle się nie pojawił. Romansowali, jakby rozstali się wczoraj. I tylko on był bardziej precyzyjny w swoich żądaniach: za wspólny wyjazd zegarek, za całodobowe towarzystwo – nowy skuter.

– Zgodziłam się, bo układ był czysty. Tym razem jednak, nawet przed sobą, nie udawałam dziewicy. Potrafiłam złapać Omara za rozporek, zaciągnąć go do sypialni. Włożyć mu rękę za koszulę na sali pełnej ludzi. Ale też zaczęłam wymagać: seks tak, jak ja chcę, i tak długo, póki nie dostanę orgazmu. Naładowałam akumulatory i znowu poczułam, że żyję – opowiada Krystyna.

Dziś sekswyjazdy traktuje jak wizytę w spa, tyle że dla psychiki. – Nie oszukujmy się, żaden psychoterapeuta nie da mi takiego zastrzyku energii i pewności siebie, tyle sił na kolejny rok ciężkiej pracy. Za wyjazd do spa zapłaciłabym więcej i nie poczuła się ani trochę lepiej – przekonuje.

Arek napatrzył się na takie „Krystyny”: – Jeśli już romansują, to intensywnie i z gestem. Lubią się zatracać w alkoholu i pocałunkach na sali pełnej ludzi. W wakacje puszczają im wszelkie hamulce. Szczególnie jeśli jest to ich pierwszy raz w egzotycznym raju, wyjazd, na który długo odkładały. Kilka miesięcy pracy w Tajlandii pozbawiło go złudzeń. Miał je jeszcze w Egipcie, kraju najchętniej wybieranym przez podróżujących Polaków, a przez to także złaknione miłości Polki.

reklama

– Tam – mówi Arek – obowiązywały pewne konwenanse. Nawet jeśli ona wypatrywała za nim oczy, oficjalny pierwszy krok należał do niego. Była zaczepka, jej żartobliwa odmowa, a potem niby przypadkowe spotkania przy hotelowym basenie. Tutaj on już po godzinie ląduje w jej pokoju lub romantycznej chatynce nad morzem. Nikt nie bawi się w udawanie – mówi Arek. Egipt, Tunezję czy Maroko nazwałby kierunkiem dla początkujących i mniej zamożnych. Wyjazd zamyka się w trzech tysiącach złotych, do tego dochodzi około 300 euro na kochanka.

– Już pierwszego dnia do samotnej pani przysiada się przystojny Ali i komplementuje jej wdzięki. Po angielsku, francusku, a jak trzeba, także po polsku. Jeśli kobieta jest chętna, od razu lądują w pokoju. Bardziej powściągliwą urabia się nawet kilka wieczorów, ale efekt jest podobny – mówi Bartek, rezydent jednego z czołowych biur podróży, który kilka lat spędził w „resortach” w Egipcie, Tunezji i Tajlandii.

– Na tych czarodziejów nie ma mocnych. To profesjonaliści utrzymujący z turystek całe rodziny – podkreśla. – Dobrze, jeśli obie strony wiedzą, że to tylko gra. Gorzej, gdy zakochana Polka wraca dwa tygodnie później, by zrobić ukochanemu niespodziankę, i zastaje go z kolejną habibti (ukochaną).

Co nie przystoi Arabce...

Maria, 39-latka z Krakowa, dziś żona „mężczyzny-mokki”, zna dziesiątki takich historii. – Nie wiem, czy z obecną wiedzą zdecydowałabym się na związek z moim mężem. To, co z Polkami robią żonaci Egipcjanie, nie mieści się w głowie. Okręcają je sobie wokół palca i czyszczą co do złotówki – ostrzega. Sama wierzy, że Hasani naprawdę się w niej zakochał. Świadczy o tym chociażby fakt, że za pieniądze, które wysłała mu na bilet, naprawdę przyleciał do Polski. Nigdy też nie mydlił jej oczu operacją matki i rakiem siostry.

Co nie przystoi Arabce...Marysia poznała Hasaniego trzy lata temu, podczas urlopu w Hurghadzie. Był recepcjonistą w hotelu i lubił ćwiczyć swój angielski. Ona, tłumaczka, chętnie poprawiała jego błędy. Pod koniec turnusu doszło zaledwie do pocałunku. Mniej szczęścia miała Asia, koleżanka z pokoju obok. Jej Ahmed oczekiwał, że będzie go zadowalała w sposób, jaki „nie przystoi kobiecie arabskiej”, płaciła za wszystkie wspólne kolacje i ubierze od stóp do głów.

– Aśka od początku leciała do Ahmeda jak ćma do płomienia. Szara myszka, w Polsce nie potrafiła sobie znaleźć chłopaka, a w Egipcie, nagle, była królową piękności. Puściły jej wszelkie hamulce, nie tylko psychiczne – wspomina Maria. I cieszy się, że inaczej niż Ahmed, jej Hasani nie wymagał pieniędzy. Zapłaciła tylko za wizę i podróż do Polski, bo rodzina nie zaakceptowała jego wyboru i odcięła go od kasy.

Dziś, trzy miesiące po ślubie, nadal utrzymuje męża, ale widzi, że on robi wszystko, by zacząć na siebie zarabiać. Chodzi na kurs polskiego, a w internecie szuka pracy. I zaznacza, że nie jest kolejną egipską pijawką.

– Historia Ahmeda dała mi do myślenia i zraziła do Egipcjan. Najpierw wyciągnął od tej biednej Aśki wszystkie oszczędności, niby na operację dla siostry, a potem kazał sobie przysłać pieniądze na bilet i więcej się nie odezwał – przyznaje Maria.

Porządna kobieta z porządnym mężczyzną

Rezydenta Arka takie historie nie dziwią. A Michał Pozdał, specjalista profilaktyki społecznej ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, mówi wprost, że w wielu kurortach rozkochiwanie w sobie turystek jest dla miejscowych źródłem utrzymania.

– Zdarza się, że działają w zorganizowanej grupie. Ofiara wyławiana jest pierwszego dnia, a na podstawie obserwacji typuje się, który przypadnie jej do gustu. Wybranek wie o niej wszystko, nawet to, w którym momencie się schyliła, by podnieść chusteczkę. Wszystko po to, by potem zabłysnąć znajomością jej zwyczajów i stworzyć pozory bliskości psychicznej – mówi Michał Pozdał.

Rozkochaną kobietę łatwiej poprosić o prezent, przekonać do sfinansowania operacji umierającej matki czy chorej na raka siostry albo naciągnąć na fikcyjną wizę i bilet do Polski. Ale największe koszty wakacyjnej przygody trudno przeliczyć na pieniądze. Profesora Zbigniewa Izdebskiego najbardziej niepokoi niefrasobliwość polskich seksturystek.

– Wiele kobiet, szczególnie tych, które menopauzę mają już za sobą, czyli 50- i 60-latek, uważa, że nie musi używać prezerwatyw. Egzotycznym partnerom to odpowiada nie tylko ze względów kulturowych. Dla wielu seks bez zabezpieczenia jest źródłem dodatkowych bodźców. Kiedy pytam, czy nie boją się chorób przenoszonych drogą płciową, odpowiadają, że one są przecież porządnymi kobietami. A kochanek?

On też jest porządny. Taki kulturalny i miły, nosi garnitur. Ona przecież widziała jego penis z bliska, podczas seksu oralnego, i nie zauważyła na nim żadnych zadrapań czy ranek. A potem jest zdziwienie, że ten kulturalny człowiek zaraził ją na przykład chlamydią albo doprowadził do poważnego stanu zapalnego pochwy – mówi profesor Izdebski.

Źródło: Wróżka nr 10/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl