Strona 3 z 3
Albo korona, albo tatuaż
Historia konkursów piękności zaczęła się od skandalu z Parysem, jabłkiem i boginiami, nic więc dziwnego, że potem również nie zabrakło afer. W 1923 roku amerykańska misska Helmar Leiderman okazała się mężatką. Na dodatek nie pochodziła, jak twierdziła, z Alaski, lecz z Nowego Jorku. W 1974 roku Miss World musiała abdykować, kiedy dziennikarze ujawnili, że nie jest panną, tylko samotną matką.
W 2010 roku Nowozelandka Olivia O’Neill (lat 15) oddała koronę Miss Nastolatek Wanganui, kiedy ufarbowała swoje blond włosy na ciemny brąz. W tym samym roku Laurze Anness odebrano tytuł Miss Kornwalii, ponieważ nie miała 22 lat, jak podała, tylko 27. 19-letnią Cynthie de la Vega pozbawiono z kolei tytułu Miss Meksyku, ponieważ przybrała na wadze… 2,7 kilo.
My też mieliśmy swoje skandale. W 1931 roku konkurs Miss Polonia został zawieszony na rok, bo zwyciężczyni poprzedniej edycji, Zofia Batycka, odmówiła oddania korony!
W 1987 roku z kolei damska część jury (zasiadała w nim między innymi Beata Tyszkiewicz) zbojkotowała oficjalny wybór, twierdząc, że głosowanie zmanipulowano. Oburzone sędziny ogłosiły protest na balu koronacyjnym.
reklama
W Ameryce skandale związane z misskami zdarzają się regularnie i dotyczą zazwyczaj ich nieodpowiedniego prowadzenia się. Często wypływają w brukowcach nagie fotki dziewczyn. Tak było z Vanessą Williams, która z tego powodu musiała oddać koronę Miss Ameryki. Nie przeszkodziło to jej w dalszej karierze – mogliśmy ją oglądać, m.in. w serialu „Gotowe na wszystko”.
Miss może też wywołać skandal, kiedy się odezwie. Tak było między innymi z miss California z 2009 roku, która jako zdeklarowana chrześcijanka wyraziła niechęć wobec idei małżeństw homoseksualnych. Problemów przysparzają nawet sprawy zupełnie błahe, jak choćby… tatuaże. Regulamin Miss Polonia zabrania ich posiadania, a tymczasem czujni dziennikarze na karku tegorocznej Miss Województwa Łódzkiego odkryli dwa niewielkie chińskie symbole.
Małe misski, duży problemNiezwykła popularność konkursów dla najpiękniejszych sprawiła, że wrócono do pomysłów sprytnego P.T. Barnuma. Tak jak w połowie XIX w., przed szanownym jury prezentują się na przykład psy czy dzieci. Te ostatnie zresztą, choć są niezwykle popularne, budzą sporo kontrowersji.
Już w 1855 roku, w pionierskich czasach nowojorskiego biznesmena, na wybory małej miss przyszło 61 tysięcy gapiów! Dziś to wielki dochodowy interes, w którym dzieci udają dorosłych. Mają piękne fryzury, montuje im się specjalne sztuczne ząbki, maluje paznokcie. Niektórzy uważają, że jest to okradanie ich z dzieciństwa, a nawet zachęta dla pedofilów.
Tragicznym symbolem „zabawy” w miss stała się sześcioletnia JonBenet Ramsey, uczestniczka wielu konkursów. W 1996 roku znaleziono ją zamordowaną w piwnicy własnego domu. Początkowo oskarżono rodziców i brata dziewczynki, jednak oczyszczono ich z zarzutów na podstawie testów DNA. Sprawa pozostała nierozwiązana do dziś. Mimo to dziecięce konkursy kwitną, przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych.
Szaleństwo wyboru najpiękniejszych zdaje się nie mieć końca. W szranki mogą stanąć seniorzy, kobiety w ciąży czy damy o kształtach rubensowskich. By zwrócić uwagę na problem min przeciwpiechotnych w Afryce, organizuje się nawet konkurs Miss Min Przeciwpiechotnych. Kandydatki prezentują się – a jakże – w strojach kąpielowych. Tylko stoją o kulach, bo na ogół… nie mają którejś z kończyn. Z kolei podczas naszego wolsztyńskiego konkursu Miss Świata Parowozów jego uczestniczki prężą ciała na tle starodawnych ciuchć, ociekających – jak w wierszu Tuwima – tłustą oliwą.
Z tego nadmiaru konkursowego bogactwa wynikają dwa wnioski. Po pierwsze – lubimy być oglądani, oceniani i chwaleni. Po drugie – przy takim nawale konkurencji niemal zawsze można znaleźć odpowiednią dla siebie. A nawet gdyby się nam nie udało zostać tą najpiękniejszą czy tym najpiękniejszym, to nie oznacza jeszcze, że możemy stawać w szranki po tytuł najbrzydszego na świecie. Ten jest już bowiem zarezerwowany dla niejakiego Emila Kacića z Zagrzebia. I to całkiem zasłużenie, bo jego ofertę matrymonialną odrzuciło – z przyczyn estetycznych (czytaj: wielgachny nochal) – aż 5 tysięcy kobiet!
Najpiękniejsi... we własnych oczach „W porównaniu z innymi Europejczykami jesteśmy najpiękniejsi” – odpowiedziało 57 proc. Polaków w sondażu brytyjskiego dziennika „Guardian”. Żadna inna z pięciu przebadanych nacji nie okazała się równie narcystyczna – nawet drudzy w tym rankingu Hiszpanie (tę odpowiedź wybrało 41 proc. – badanie ICM na 5023 osobach z Polski, Niemiec, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii). Niestety, ma się to jednak nijak do tego, jak postrzegają nas inni. Społeczność portalu Beautiful People, skupiającego pięknych ludzi (każdego kandydata do „klubu” na podstawie zdjęcia kwalifikują – lub nie – członkowie płci przeciwnej, a załapuje się zaledwie co szósty) uważa Polaków za brzydkich. Wleczemy się w ogonie, w towarzystwie m.in. Brytyjczyków. Biją nas na głowę zwłaszcza Skandynawowie (panowie ze Szwecji i panie z Norwegii) oraz Brazylijczycy. Może więc zamiast narażać się na odrzucenie, lepiej spróbować szczęścia wśród rodzimych narcyzów – na polskiej stronie tylkopiekni.pl? A jeśli i tu spotka nas rozczarowanie, to zawiedzeni będą zwłaszcza panowie, znacznie częściej zadowoleni z własnej prezencji (85 proc.) niż panie (67 proc.; CBOS 2009).
Stanisław Gieżyński Fot. Forum, pap, shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.