Wybacz, przeproś, żyj szczęśliwie

Kto prosi, ten dostaje

Katarzyna wierzy, że Hunie zawdzięcza życie. Dlatego postanowiła ją zgłębiać dalej. I stosować na co dzień. Zachłannie rzucała się na każdą książkę, która pojawiała się na rynku. Spotkała się też ze słynną hawajską uzdrowicielką, Morrnah Nalamaku Simeone.

– Praktykowanie Huny nie jest trudne – przekonuje. – I właśnie dlatego wielu ludziom wydaje się podejrzane. Większość z nas nie ceni tego, co jest w zasięgu ręki. Wierzymy tylko w rzeczy okupione wielkim trudem albo w to, za co płacimy duże pieniądze.

Hawajskie Aloha znaczy i „dzień dobry”, i „do widzenia”. A także „iść z oddechem” (Alo – iść, Ha – oddech). Ale w słowie tym są również emocje, miłość. Bo Huna uczy miłości, uznania siebie i szacunku do wszystkiego, co żyje. Jej podstawą jest świadomość istnienia w nas trzech poziomów energetycznych: nadświadomości, świadomości i podświadomości. Gdy je zharmonizujemy, harmonijne stanie się również nasze życie. Bez chorób i lęków o przyszłość.

reklama
404 Not Found

Not Found

The requested URL was not found on this server.


Symbolem Huny jest Oko KanaloaMagia? Nie, właściwa modlitwa. Jednak koniecznie poprzedzona procesem Ho’oponopono. Dlaczego to takie ważne? Bo podświadomość zarządza naszymi emocjami i jest jak bank pamięci. Nosi całe zło, jakiego doznaliśmy, ale też i to, które wyrządziliśmy innym. Nie tylko w tym wcieleniu, ale i w poprzednich. Żeby podświadomość (a tylko ona może to zrobić) mogła „zanieść” nasze modlitwy do nadświadomości, droga musi być czysta, nieobarczona poczuciem winy i krzywdy.

Dzięki Ho’oponopono odcinamy się od wszystkiego, co blokowało nasz rozwój, odnajdujemy swoją tożsamość. – Wtedy, gdy jesteśmy już gotowi wznieść modlitwę o uzdrowienie lub zmianę w naszym życiu, zapraszamy do pomocy nasze Wyższe Ja (nadświadomość) – przekonuje Katarzyna. – Jeśli nie prosimy o pomoc, to jej nie otrzymujemy, bo Wyższe Ja szanuje naszą wolną wolę.

Symbolem Huny jest Oko Kanaloa (powyżej). Katarzyna Kallwejt twierdzi, że ma właściwości ochraniające i uzdrawiające. Według legendy kahunów generuje uzdrawiającą i harmonizującą energię Ki.

Energia oddechów


Modlitwa musi być wzmocniona energią wytworzoną dzięki specjalnej technice równomiernych oddechów (przez nos). Na cztery wciągamy powietrze, zatrzymujemy na cztery, wydychamy na cztery i znów wstrzymujemy na cztery. Zaczynamy od powtórzenia tego cyklu dziesięć razy. Dodając każdego dnia kolejne dwa, trzy oddechy, dążymy do 40 powtórzeń i do zgromadzenia energii 40 oddechów. Oddychając, cały czas równocześnie wizualizujemy to, o co się modlimy. Ten obraz wraz ze nagromadzoną energią przekazujemy do naszego Wyższego Ja.

Wszyscy wielcy uzdrowiciele i szamani uznają cztery żywioły oraz siedem przyszłych i przeszłych pokoleń. Uzdrawiając siebie, uzdrawiamy więc także naszych przodków i potomków. Katarzyna, odkąd wyzdrowiała, z miłością i wyrozumiałością patrzy na świat. Dzień zaczyna od medytacji i modlitwy. Prosi o pokój, bezpieczeństwo, radość. Wysyła je przyjaciołom i obcym ludziom, o których wie, że potrzebują wsparcia. Przekazuje je też zwierzętom. Wszechogarniająca miłość zmieniła jej życie.

– Gdy potrzebowałam dobrej roboty, modliłam się o nią tydzień. Najwyżej 10 dni – śmieje się. – I godziwie płatna praca przychodziła. Można też wymodlić sobie miłość. Zrobiło tak wielu moich przyjaciół.

Katarzyna Kallwejt, malarka i nauczycielka HunyMama musi mieć futro


Od chwili, gdy zaczęła dzielić się swoją wiedzą na warsztatach, zetknęła się z wieloma ciepiącymi ludźmi. Jednym z nich był mężczyzna, który przeżył największą tragedię: na jego oczach samochód zabił jego 6-letnią córeczkę. W chwili, gdy to się stało, on mocno zacisnął dłoń w pięść. Potem przez wiele lat nie mógł jej otworzyć, choć próbowali mu pomóc psychologowie, psychiatrzy i neurolodzy.

– Przez cały czas trwania warsztatów „ładowałam” energią miłości (bo uzdrawiać można tylko miłością) podłużny kryształ górski. Na koniec poprosiłam go na rozmowę. Delikatnie wsunęłam mu kryształ w dłoń, i powiedziałam, że za chwilę bez trudu ją otworzy. I on to zrobił! Z niedowierzaniem kilkanaście minut zamykał ją i otwierał. Odblokowałam jego dłoń równie silną emocją, jak ta, która ją zamknęła.

Kiedyś przydarzyła się też zabawna historia. W lipcowy dzień przyszła do niej matka z 11-latkiem, który moczył się w nocy. Chłopiec nie wierzył, by ta wizyta mu coś dała, bo był już u różnych psychologów, a nawet poddał się hipnozie. I nic. „Ciągle sikam do łóżka” – powiedział. „A chcesz sikać?” – spytała Katarzyna. Nie chciał. „A gdybyś zapytał swoją podświadomość, co mogłaby dla ciebie zrobić, to co by to było?” – drążyła. „Futro” – padła nagła odpowiedź. „Dla ciebie?” – Katarzyna nie dawała poznać, że się dziwi. „Dla mamy” – odparł. „I wtedy przestaniesz sikać?”. Pokiwał radośnie głową.

– Poprosiłam więc jego mamę, która czekała w drugim pokoju i spytałam, czy ją stać na kupno futra – śmieje się Katarzyna. – Zdziwiona przytaknęła. Poleciłam jej więc, żeby poszła z synem na zakupy i je kupiła, a kłopoty z moczeniem się skończą. I tak się stało. Spytałam ją później, jaka była pora roku, kiedy była w ciąży. „Zima” – odparła – „zima stulecia”. „A o czym pani wtedy najbardziej marzyła?”. Zaśmiała się: „O futrze, bo strasznie marzłam!”.

W ludzkiej podświadomości jest wiele sekretów, Huna potrafi je jednak przeniknąć i nam pomóc.


Sonia Ross
fot. Marcin Dławichowski

Źródło: Wróżka nr 11/2011
Tagi:
Już w kioskach: 10/2025

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka