Taberna pod Mnichem

Szczęśliwi każdego dnia

Kiedy dom był gotowy, trzeba było wymyślić jakiś sposób, żeby przeżyć. – Chciałem hodować kozy, ale okazało się, że nikt nie chce skupować ich mleka. Gdybym miał jeszcze pieniądze, mógłbym rozważyć, czy nie kupić własnej linii chłodniczej, ale w tamtym czasie pieniądze były już tylko wspomnieniem. Ktoś podpowiedział, że skoro jest rolnikiem, to przecież może prowadzić agroturystykę. I tak „Wysoki Kamień” znowu otworzył się na gości. Tyle że Piotr znów był sam.

Poznał Emanuelę. Miała wtedy męża. – Więc choć może czuliśmy już tę bliskość, nigdy nie mówiliśmy o miłości. Katolickie wychowanie: nie rozwala się przecież komuś związku tylko dlatego, że się kogoś kocha. Tak upłynęło siedem lat. Aż postanowiła, że to z Piotrem chce być. – Każdego dnia jesteśmy szczęśliwi. Nadajemy na tej samej fali. To rzadkie. Niezwykłe. To miłość.

Było to już w czasie, gdy Kopaniec urósł do rangi artystycznej kolonii. Emanuela, absolwentka Wyższej Szkoły Grafiki i Sztuki Edytorskiej w Lipsku, wpadła na pomysł, że w tym domu powinna powstać galeria. Bywało magicznie. Wernisaż obrazów Leszka na łupku urządzili w środku nocy. Zamiast żarówek – 800 świec. Zrobiło się strasznie gorąco. Dziś wernisaże odbywają się rzadziej niż przed kilkoma laty, bo w Kopańcu jest już kilka galerii, a Emanuela i Piotr wystawiają własne prace, obrazy i rzeźby, w różnych innych miejscach.

Swoje ostatnie instalacje Piotr prezentował w Holandii, a pierwszą z cyklu „Pogaństwo” w Domu Carla i Gerharta Hauptmannów w Szklarskiej Porębie. W domu zawsze znajdzie się kilka nowych obrazów czy grafik. Chyba że akurat gospodarze są zbyt zajęci muzyką, żeby malować.

reklama

Przecież nie wyszliśmy z lasu

Piotr gra od ćwierć wieku. Najpierw poznał gitarę, na studiach całe folkowe instrumentarium. To była jego druga pasja. Zaraz za tą pierwszą: duchowością średniowiecza. O tym właśnie jest jego ostatnia wystawa. – Jestem idealistą. Wierzę, że nadchodzący rok 2012 będzie przełomem w procesie dojrzewania ludzkości. Nie sądzę, żeby miał nadejść koniec świata. Ale nastąpi wreszcie przełom. Nauczymy się szanować inne kultury. Bo w czym nasza kultura jest lepsza od innych? (...)

„Pogaństwo” obmyślił jako inspirację do rozmowy o duchowości. – Wiedziałem, że to nie będzie łatwe. Bo niełatwo rozmawiać o duchowości. Łatwiej kupić sobie nową komórkę – mówi. W tym roku wystawił pierwszą instalację z cyklu „Pogaństwo”. To rzeźby w drewnie, metalu i gipsie, inspirowane przedchrześcijańskimi mitami i wierzeniami. Piotr tropi je już od czasu studiów, kiedy pierwszy raz przeczytał średniowieczne teksty chrześcijańskich mnichów, w których ocalało od zapomnienia echo dawnej wiary. Teksty często tendencyjne, bo mnisi mieli przecież nieść światło nowej wiary, ale też pełne podziwu dla słowiańskiej kosmogonii. (...)

Nam to właśnie w duszach gra

Na co dzień „Wysoki Kamień” jest pełen muzyki. Piotr przebudował parter gościńca na średniowieczną karczmę – „Tabernę pod Mnichem”. Tu zbiegają się wszystkie jego pasje: historia, praca z drewnem, emocje. Ale wcześniej był teatr. Kiedy artyści z Kopańca wzięli się za „Opowieści kanterberyjskie” Geoffreya Chaucera, trzeba było zilustrować spektakl muzyką z epoki. Piotr sięgnął do swoich notatek ze studiów, do średniowiecznej ikonografii. Instrumenty zrobił sam. Napisał muzykę opartą na średniowiecznych utworach. Świetnie to zagrało.

Odległą konsekwencją tego przedstawienia jest zespół Cornu Cervi, czyli Róg Jeleniowy. Zaczęło się od lutni Piotra. Potem doszedł Leszek. Próbował różnych instrumentów: drumli, bębna, fletu. Zdecydował się na bęben. Z lirą korbową dołączył do nich rockowy gitarzysta i producent Jarek Szczyżowski. Emanuela i Piotr śpiewają. Nazywają to mediewalnym rock’n’rollem. Grają muzykę inspirowaną średniowieczem, ale też tę prawdziwą, z epoki, odtworzoną ze średniowiecznych manuskryptów. – Specjaliści od muzyki dawnej się na to krzywią, ale nam to właśnie w duszach gra. Jesteśmy jak wędrowni średniowieczni grajkowie. Opowiadamy historie.

W przyszłym roku będą realizować program artystyczny z funduszy unijnych. Zagrają galicyjskie pieśni maryjne w wiejskich kościółkach Dolnego Śląska. – Czyli tam, gdzie powinny być zagrane. W końcu po to je napisano – uśmiecha się Piotr. Na co dzień muzyków można spotkać w Tabernie. Wystarczy pochylić głowę w niskich wrotach. I ani spojrzysz, a znajdziesz się w XII wieku.


Więcej we "Wróżce" 12/2011
tekst i zdjęcia Grzegorz Kapla

Dom „Wysoki kamień” ma ponad 250 lat. Kiedyś zatrzymywały się tu dyliżanse. Dziś Piotr i Emanuela prowadzą tabernę i galerię sztuki. Dom „Wysoki kamień” ma ponad 250 lat. Kiedyś zatrzymywały się tu dyliżanse. Dziś Piotr i Emanuela prowadzą tabernę i galerię sztuki.
Dom „Wysoki kamień” ma ponad 250 lat. Kiedyś zatrzymywały się tu dyliżanse. Dziś Piotr i Emanuela prowadzą tabernę i galerię sztuki. Dom „Wysoki kamień” ma ponad 250 lat. Kiedyś zatrzymywały się tu dyliżanse. Dziś Piotr i Emanuela prowadzą tabernę i galerię sztuki.

Dom „Wysoki kamień” ma ponad 250 lat. Kiedyś zatrzymywały się tu dyliżanse. Dziś Piotr i Emanuela prowadzą tabernę i galerię sztuki.

Źródło: Wróżka nr 12/2011
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka