Jak wyjść za mąż po czterdziestce?

Rok: 2012. Wiek: 40 plus. Liczba ślubów: 1. Liczba zazdrosnych koleżanek: co najmniej setka. To nie dziennik Bridget Jones. To może być twój dziennik. I twój ślub. Tylko się trochę postaraj! Jak Danka.

Jak wyjść za mąż po czterdziestce?Moja dawno niewidziana przyjaciółka Danka, 42-latka (na studiach nasze drogi trochę się rozeszły, ale kontakt został), matka miłej dziewczynki, 11 lat temu rozwiodła się z Zenkiem, potwornym leniem i babiarzem. I poprzysięgła sobie, że więcej za mąż nie wyjdzie. I co? W ostatnią sobotę, w Zgierzu, osobiście obsypałam ją ryżem. Promienna, w kremowym płaszczu stała w drzwiach USC, a jej nowy, całkiem przystojny nabytek, patrzył na nią pożądliwie. A Danka Angeliną Jolie nie jest. Co to, to nie.

To jak ona to do cholery zrobiła?! Byłam pewna, że to pytanie nie dawało spokoju innym czterdziestolatkom, które otoczyły ją wianuszkiem, i choć miały ją ochotę udusić, wiwatowały i rzucały pod stopy drobniaki. – Mów! – wydyszałam, gdy w końcu podczas tańców udało mi się ją zaciągnąć na stronę. – Mów, jak na spowiedzi! Najpierw się certoliła. Ale po kolejnych trzech kieliszkach wina wyklepała wszystko.

1. Wytrop teściową

Rozjaśniała właśnie włosy subtelnymi refleksami, kiedy siedząca obok niej starsza pani poprosiła o podanie kolorowego pisma. A potem zachwyciła się kształtem jej paznokci. A chwilę później, ni stąd, ni zowąd, poskarżyła się na byłą synową. Że zmarnowała Arturkowi taki kawał życia. Danka najpierw słuchała obojętnie i uprzejmie, ale gdy kobiecina wyjęła z portfela zdjęcie synalka, poczuła się jak myśliwy, który zwietrzył trop. Bo chłop był przystojny. Mógłby nawet dublować Richarda Gere. No, może bez nadmiernych zbliżeń. Przytomnie spytała, czy to aktualne zdjęcia. Gdy tamta przytaknęła, Danka radośnie zaprosiła ją do siebie na pogaduszki. I szarlotkę. Dwa dni szorowała mieszkanie, a szarlotkę piekła według przepisu babci Gieni. Ubrała się nobliwie. Spotkanie było urocze. Następne również. I kolejne. Zanim starsza pani przedstawiła jej Arturka, Danka wiedziała już o nim wszystko. Łącznie z tym, że w dzieciństwie długo nie siadał na nocnik.

Wniosek: Nie musisz zaczynać od szukania męża. Poszukaj teściowej. Najlepsze miejsca łowów: ogródki działkowe, bazarki, przychodnie lekarskie, apteki i sanatoria. W twoim wieku możesz już tam bywać, nie wzbudzając podejrzeń.

reklama

Inwestuj z głową2. Inwestuj z głową

Danka wygrzebała resztki oszczędności i wynajęła detektywa. Dowiedział się wszystkiego o upodobaniach starszej pani i Arturka. Spis wad byłej synowej dostała z pierwszej ręki. Dzięki temu nie tylko nie popełniała głupich błędów byłej sobowtóra Richarda Gera, ale wręcz spijała mu puenty z ust. I odgadywała jego życzenia. Już na pierwszym spotkaniu, otumaniony i coraz bardziej zachwycony nią, Arturek zachowywał się, jakby znalazł brylant w kaszance. Bo skąd ona wiedziała, co zrobił Sherlock Holmes w drugim rozdziale powieści „Studium w szkarłacie”? I kochała Blake’a. W pewnym momencie zacytowała go od niechcenia, a jego aż przeszedł prąd! Ona musi, no po prostu musi być jego drugą połówką! Idealnym, brakującym puzzlem. Bo skąd by niby to wszystko wiedziała? Przecież nie, na przykład, od pana Roberta z Biura Detektywistycznego Nowak i spółka, ha, ha.

Wniosek: Zgromadź informacje, stwórz bazę danych na temat przyszłego męża. Niekoniecznie przy pomocy detektywa. Znajomi miłosnego obiektu zwykle paplają na prawo i lewo, tylko trzeba umieć słuchać. Źródłem najlepszym jest, oczywiście, przyszła teściowa. Dzięki tej wiedzy poczujesz się pewnie. Rozdasz karty i zręcznie przejmiesz wszystkie asy z talii. A że nie jesteś już nastolatką, nie będziesz się co chwilę rumienić. On, zmęczony podrywającymi go dzierlatkami, z ulgą spojrzy na kobietę, która wie, czego chce od życia. Która ma do siebie dystans. I nie każe mu od świtu oceniać: „Jestem gruba, czy nie? Powiedz! Tylko nie kłam!”.

3. Nie okazuj desperacji

Mama Arturka nazywała byłą synową nimfomanką. No, no. Danka nie wnikała, jak było, ale na wszelki wypadek grała pensjonarkę. Na wspólnych herbatkach, niby to mimochodem, rzucała uwagi na temat swojego purytańskiego wychowania. Bluzki z głębokimi dekoltami pochowała głęboko w szafie. Zainwestowała w dobrego fryzjera. I miała zawsze idealnie zrobione paznokcie. Kupiła kilka dobrych sukienek i dodatków. Nabrała klasy.

Wniosek: Nie pokazuj wyzywającym strojem, że go wabisz. Może pomyśleć, że chodzi ci tylko o łóżko. A on przecież ma zostać twoim mężem! Na damsko-męskie sztuczki przyjdzie czas. Teraz podkreślaj kobiece atuty, nawet jeśli nie masz figury Anji Rubik. A może właśnie dlatego. Nie stresuj się, że jak już będziecie w sypialni, to krytycznie oceni jakość twojej skóry na udach i biuście. W szaleństwie nikt na to nie zwraca uwagi. On w końcu wie, przynajmniej mniej więcej, ile masz lat.

Ugotuj coś z sercem 4. Ugotuj coś z sercem

Danka po miesiącu znajomości zaprosiła Arturka do siebie na kolację. Włoskie jedzenie to jego ulubiona kuchnia. Zanim mu jednak zaserwowała makaron, podpytała o parę sztuczek Giuseppe, rodowitego Włocha, szefa kuchni w restauracji „Basilia”. Arturek, po kolacji zakończonej truskawkami z mascarpone, wyglądał jak kot, któremu dali kocimiętkę. Radośnie otumaniony, wpatrywał się w Dankę niczym w kulinarną Afrodytę. Tą kolacją powiedziała mu: „Możesz tak mieć codziennie”.

Wniosek: Zwabisz go dobrą kuchnią. Tylko najpierw sprawdź w bazie danych. Polska, chińska, francuska czy może śródziemnomorska? Dance inwestycja się opłaciła. Giuseppe chciał tylko szczepionkę przeciw grypie. Zrobiła mu. Jest pielęgniarką.


Agnieszka Gruss


Jak złapać męża (albo przynajmniej dobrze się bawić)??

Wyjdź z domu. Książę z bajki sam do ciebie nie przyjdzie (możesz liczyć na listonosza lub inkasenta gazowego, co też może być fajne, ale niekoniecznie).
Stań się interesująca. Zapisz się do klubu książki, a nawet koła gospodyń. Nie musisz tam nikogo (faceta!) spotkać, chodzi o twój rozwój. Z zainteresowaniami będziesz ciekawszą osobą.
Określ, jaki przekrój społeczny cię interesuje. Jeśli marzy ci się stateczny lekarz, nie pójdziesz przecież do skateparku.
Uśmiechaj się. Uśmiechnięta zwracasz uwagę. Ludzie, nawet obcy, myślą, że śmiejesz się do nich, sądzą, że może się znacie i skupiają na tobie uwagę. Odruchowo odpowiadają uśmiechem. No i o to chodzi – kontakt został nawiązany.
Kup psa albo pożycz… dziecko. To otwiera przed tobą nowe rejony łowów. W parkach i ogródkach jordanowskich możesz spotkać ciekawych mężczyzn z odzysku – raz w tygodniu przychodzą tam ze swoimi pociechami. Zabierz dziecko siostry na kilka godzin, bez wzbudzania podejrzeń będziesz mogła przeczesywać teren łowów, a przy okazji zrobisz dobry uczynek (siostra odpocznie).
Flirtuj z każdym i wszędzie. Nawet z panem z kiosku czy konduktorem – flirt to jeszcze nie uwodzenie i nie musi mieć seksualnych podtekstów. Flirtowanie to miła pogawędka o czymkolwiek. Nauczy cię luzu i swobody w obcowaniu z płcią przeciwną. W godzinie „Zero” będzie jak znalazł.
Zapisz się na portal randkowy. Wybierz te płatne, jest szansa, że poznasz tam kogoś poważniejszego, a maleje ryzyko natknięcia się na piętnastoletniego siostrzeńca, któremu zamarzyła się przygoda z Mrs Robinson (czyli remake „Absolwenta”).
Umawiaj się na randki. A jeśli jesteś nieśmiała, to na „zwykłe kawy”. Ćwicz i trenuj, a gdy wejdzie ci to w krew, nawet nie zauważysz, kiedy te spotkania przerodzą się w coś więcej.


Róża Turnau

Źródło: Wróżka nr 2/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl