Agnieszka wraca przebojem

Agnieszka Dygant, ur. 27 marca 1973 r. BaranSłońce w opozycji do Plutona sprawia, że mało kto jest w stanie dorównać jej w przebojowości i pasji, z jaką angażuje się w to, co robi. Jest impulsywna, nieco zawadiacka i w przeciwieństwie do innych Baranów bardzo wytrwała. Potrafi szybko podźwignąć się po ciosie zadanym przez los i niestrudzenie zmierzać do wytyczonego celu. Stale musi zwyciężać. W „Prawie Agaty” gra główną rolę, choć miała ją dostać najpierw Małgorzata Kożuchowska, a potem Katarzyna Herman. Twarda i nieustępliwa Dygant przebiła je obie. Jak to zrobiła? – Zachowuję się normalnie, po prostu skupiam się na roli – odpowiada.

Dzięki rolom komediowym wydaje się osobą otwartą i gadatliwą, lecz to pozory. W rzeczywistości pilnie strzeże swojej prywatności, nie bywa na bankietach, rzadko udziela wywiadów. Niechętnie mówi o swoich planach, chyba że dotyczą akcji Pajacyk, której jest ambasadorką.

W jej ramach Polska Akcja Humanitarna finansuje posiłki dla dzieci. Dygant nadzwyczaj poważnie traktuje swoją współpracę z PAH. Prowadziła trzy kolejne gale i licytacje dla Pajacyka (2009-2011 r.), dzięki którym sfinansowano 26 tys. posiłków dla dzieci w całej Polsce. Powtarza: „Musimy zrobić wszystko, by żadne dziecko na świecie nie chodziło głodne”.

reklama

Agnieszka Dygant, ur. 27 marca 1973 r. BaranWprowadzający w mroczne obszary życia Pluton, który wskazuje na duże cierpienie i trudy, jakich mogła doświadczyć w dzieciństwie – przedwczesna śmierć ojca i ojczyma – sprawia, że zawsze wie, co jest naprawdę ważne, a co nieistotne. – Moje dzieciństwo to mama, dom, Teatr Ochoty, prowadzony przez Machulskich – wspomina. Najmilsze były świąteczne zjazdy u babci – jej matka ma dziesięcioro rodzeństwa, więc cioć, wujków i kuzynów nigdy jej nie brakowało. Przy składaniu wigilijnych życzeń przeżywała katusze, bo musiała wymyślać co rusz nowe powinszowania. – To były pierwsze lekcje aktorstwa w moim życiu – śmieje się.

Janki i Raszyn, gdzie się wychowywała, w tamtych latach były zagłębiem punkowców. Co można było innego robić, jak nie zostać jednym z nich? – Nie chodziłam z czubem na głowie – opowiada. – Malowałam sobie tylko czarne krechy na powiekach i wkładałam skórę. Byłam grzecznym dzieckiem wśród punków. Dziś nosi bransoletkę z ćwiekami na znak, że jako nastolatka była wokalistką punkowego zespołu. Rzadko pali, właściwie nie pije. – Jestem uzależniona tylko od dwóch rzeczy – mówi. – Od słodyczy i sprzątania. Choćbym nie wiem jak była skonana, kiedy zobaczę kątem oka, że na balkon nawiało liści, padam na kolana i szoruję do północy – opowiada w jednym z wywiadów.

Sparzyła się kiedyś na szczerości z prasą, więc teraz precyzyjnie oddziela życie prywatne od zawodowego. Dawkuje siebie tyle, że ludzie z filmowego świata mówią: „Dygant nie rozumie reguł gry”. Ona wie swoje: na popularności się zarabia, ale i za nią płaci – na przykład utratą świętego spokoju.

Księżyc w Koziorożcu sprawia, że potrafi zacisnąć zęby. Nie rozczula się nad sobą. Ma skłonność do tego, by zaprzeczać własnym uczuciom i potrzebom, bo jako dziecko musiała brać na siebie dużo obowiązków. ciążyła na niej zbyt wielka odpowiedzialność, której sprostała, ale później musiała to odreagować. Głęboko w sercu nosi strach przed odrzuceniem. Ufa tylko sobie. Jeśli coś jest nie tak, szybko reaguje i natychmiast szuka rozwiązania problemu. Gdy wchodzi na plan, lubi odstawić mały show przed ekipą, żeby się nakręcić i dowartościować.

– Znacznie łatwiej mi pracować, kiedy czuję się akceptowana – mówi. Dygant to wyjątek wśród znanych aktorek – nie kreuje się na gwiazdę, nawet nie ma swojego agenta. Życie nauczyło ją samej sobie radzić. – Ciągle czegoś od siebie wymagam – mówi. Może dlatego osiąga to, co sobie zaplanuje. A z porównania z Sophią Loren się śmieje. – Ktoś tak raz napisał i poszło dalej – mówi. – W szkole filmowej przez dwa lata nosiłam aparat ortodontyczny i bliżej mi było do Godzilli…


Piotr Piotrowski, Karolina Nowotko
fot. Jan Kucharzyk/ East News


Stawiamy tarota Agnieszce Dygant

Nad całą aktorską karierą pani Agnieszki czuwa potężna karta MOC. Oznacza to, że los jej sprzyja – to ona jest gwiazdą, która „ciągnie” produkcje i podnosi ich oglądalność. I nic nie wskazuje na to, żeby miało się to zmienić. Jednak powrót na ekrany po trwającym dwa lat urlopie macierzyńskim i wychowawczym nie będzie łatwy.

Stawiamy tarota Agnieszce DygantNowy serial, „Prawo Agaty”, nie od razu zachwyci widzów, na co wskazuje odwrócona karta ŚWIAT. Odwrócona karta SĄD zapowiada krytyczne oceny. Powód rozczarowania zdradza odwrócony KSIĘŻYC – tytułowa bohaterka, grana przez Agnieszkę Dygant, w niczym nie przypomina Niani ani Czarnej, którymi to rolami aktorka podbiła serca widzów.

Jej samej też trudno będzie oddać się całkowicie pracy tak, jak bywało wcześniej, zanim urodziła Xawerego. WISIELEC podpowiada, że pani Agnieszka będzie rozważać nawet dłuższe zawieszenie kariery i poświęcenie się wyłącznie wychowywaniu syna. Na szczęście dla widzów zmieni zdanie, bo wszystko wskazuje na to, że w końcu zarówno ona sama, jak i serial zostaną docenieni.

Z czasem publiczność pokocha Agatę, a aktorka zacznie coraz lepiej czuć się w swojej roli i mieć coraz większy wpływ na postać, którą gra, co doda jej autentyczności. Szczerość i uczciwość zawsze zostają nagrodzone, o czym przypomina karta SPRAWIEDLIWOŚĆ na końcu rozkładu (serial jest wszak o prawniczce i wymiarze sprawiedliwości). Praca pani Agnieszki zostanie doceniona, a oglądalność skoczy w górę, o czym mówi karta RYDWAN. Co więcej, RYDWAN – oznaczający rozwój i ekspansję – otworzy jej drogę do kolejnych, jeszcze ciekawszych ról. Koniec końców pani Agnieszka osiągnie sukces, który zapowiada karta przewodnia.


karty postawiła Katarzyna Owczarek

Źródło: Wróżka nr 4/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl