Strona 1 z 2
Kto nie chciałby być wiecznie pięknym i młodym? Głupie pytanie – każdy by chciał. Lekarze mówią, że to już tuż-tuż. I są gotowi eliksir młodości przepisywać na receptę.
Przychodzi pacjent do lekarza. I nie mówi wcale: „Boli mnie” albo „Źle się czuję”. Wręcz przeciwnie. Mówi: „Nic mi nie jest i chciałbym, żeby tak pozostało. Jak najdłużej”. A lekarz na to: „Proszę bardzo”. I zaczyna się badanie. Ale nie takie, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Bez słuchawek, USG czy rentgena. Najpierw rozmowa. Pytania sięgają do czasu dzieciństwa, bo wtedy zaczyna się sporo problemów. Dalej: jak wygląda nasz dzień, czy łatwo wstaje nam się rano, czy i o której dopada nas zmęczenie, o sen, o to, co jemy, jak mieszkamy – trwa to co najmniej pół godziny, a na ogół znacznie dłużej.
Potem lekarz… patrzy nam w oczy. Ogląda skórę. Brwi. Uszy. Włosy. Bada puls. Każe zdjąć buty i przygląda się piętom. Wszystko może być wskazówką. Jeśli na przykład brwi są przerzedzone, może to świadczyć o niedoczynności tarczycy. Płatek ucha (tam, gdzie nosimy kolczyki) ze „zmarszczką” – o chorobie serca.
Gładkość i barwa skóry mogą informować o różnych schorzeniach. Ale kobiety zwykle o skórę dbają, „niszcząc” w ten sposób materiał diagnostyczny. Są jednak miejsca, gdzie z pilingiem czy balsamem dotrzeć trudno. Na przykład na plecach. Lekarz skrupulatnie ogląda więc obszar między łopatkami… Stawia diagnozę. A dopiero potem, by ją potwierdzić, kieruje pacjenta do laboratorium. Rzadko się myli.
reklama
404 Not Found
Not Found
The requested URL was not found on this server.
Ten lekarz to Belg, Thierry Hertoghe. Swoją klinikę ma w Brukseli, a eliksir młodości w jego wykonaniu znany jest bardziej pod hasłem anti-aging, czyli medycyna przeciwstarzeniowa. Dokładnych badań nad jego metodą jeszcze nie przeprowadzono. Ale niedowiarkom lekarz mówi: patrzcie na mnie. I rzeczywiście. Ma 55 lat, a nie dalibyśmy mu więcej niż 35. Kruczoczarne włosy, gładka twarz, energia, że starczyłoby jej dla całego pułku młodych japiszonów. Kurację można zacząć w każdym wieku, choć, rzecz jasna, im wcześniej, tym lepiej. Ale zawsze – zapewnia Hertoghe – odczujemy poprawę. I przedłużymy choć trochę życie w dobrej formie. Bo tu właśnie jest sedno sprawy. Ludzie żyją coraz dłużej, ale często długi jest również czas chorowania, bólu, gorszej pamięci. Medycyna anti-aging chce ten okres skrócić. Sprawić, że będziemy dłużej młodzi i, oczywiście, piękni.
Najprościej byłoby wypić trzy krople cudownego płynu rano, trzy wieczorem i gotowe. Nic z tego. Recepta, którą oferuje nam Thierry Hertoghe, jest dużo bardziej skomplikowana. Składników ma kilka. Przede wszystkim: dieta. Potem uzupełnianie niedoborów: hormonów, witamin, mikro- i makroelementów. Dalej: środowisko i styl życia. Ale najważniejszy jest punkt pierwszy. Bez niego całą resztę kuracji można sobie darować.
Dieta praczłowieka Zostaliśmy stworzeni jako łowcy-zbieracze. Do tego dostosowany jest nasz przewód pokarmowy. A że od tego czasu minęło parę milionów lat? To nic w porównaniu z czasem potrzebnym na zmiany w procesie ewolucji. I dlatego powinniśmy jadać tak, jak nasz daleki kuzyn w paleolicie. Co prawda, nie potrafimy powiedzieć, jak on by się starzał – bo szanse na doczekanie wieku podeszłego miał słabe. Zmiany klimatu, niebezpieczeństwa, brak pokarmu załatwiały sprawę. Ale gdyby nie to, mógłby żyć długo i, co najważniejsze, w dobrej formie. A ponieważ podstawą dobrej formy wtedy, teraz i zawsze jest odpowiedni sposób żywienia, od niego odmładzającą kurację trzeba zacząć.
Jeżeli będziemy przestrzegać diety paleo, zdrowie mamy zapewnione – obiecują jej twórcy i dr Thierry Hertoghe – a w dodatku schudniemy, nawet nie wiedząc, kiedy. Nie trzeba liczyć kalorii, jemy wtedy, gdy chcemy, ale tylko to, co jest dozwolone.
Hormony i spółka Herkules, niosący dla nas hormony na swoich barkach. Hermes, boski posłaniec z tajemniczego świata hormonów – tak nazywają Hertoghe’a jego zwolennicy (a może trzeba powiedzieć: wyznawcy?). Jedno jest pewne: większość z nas ma do terapii hormonalnych dystans, często zabarwiony lękiem. Każdy słyszał opowieści o paniach z zaburzeniami hormonalnymi, objawiającymi się niezbyt seksownym owłosieniem na twarzy. Albo historie o kobietach, które po hormonalnej terapii zastępczej zachorowały na nowotwór piersi. Tymczasem Hertoghe uważa, że bać się nie trzeba. Odpowiednio dawkowane hormony pomogą, a nie zaszkodzą.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.