Ciemna strona słońca

Jego promienie to ciepło i moc. Ale też poważne zagrożenie. Kiedy Ikar za bardzo zbliżył się do Słońca, stracił życie. Kiedy ty przesadzasz z opalaniem, tracisz młodość i jędrną skórę.

Co roku latem nieomal z każdego billboardu uśmiecha się do nas modelka w bikiniCo roku latem nieomal z każdego billboardu uśmiecha się do nas modelka w bikini. Z talią lalki Barbie, absurdalnie wielkimi piersiami i – obowiązkowo! – opaloną na brązowo skórą reklamuje stroje kąpielowe lub cokolwiek innego. Gdyby zobaczyła to jakaś piękność sprzed co najmniej wieku, madame Walewska lub Mata Hari, kobieta, za którą mężczyźni podbijali imperia lub przynajmniej ostro się pojedynkowali, pewnie parsknęłaby śmiechem. I zapytała: co ta prostaczka robi na obrazie?

Bo opalenizna jeszcze do niedawna kojarzyła się z biedotą i pracą fizyczną, a pergaminowa, biała skóra wyróżniała osoby zamożne. To dlatego, kiedy Scarlett O’Hara na barbecue chciała włożyć suknię z dużym dekoltem, jej murzyńska mamka Mammy wściekała się, że nie wolno wystawiać szyi na słońce przed godziną 15, bo pojawią się piegi. I znów będzie musiała ją smarować maślanką! Prawdziwe damy ukrywały się przed promieniami słonecznymi, nawet w największe upały wkładając zabudowane suknie, czepeczki, woalki, mitenki i dodatkowo jeszcze dzierżąc w dłoniach parasolki. Nieskalana brązem cera, koloru śniegu, delikatnego różu lub kości słoniowej, była w cenie!

Nadszedł jednak wiek XX i szalone lata 20. Kobiety zrzuciły gorsety i włożyły pierwsze kostiumy kąpielowe, a Coco Chanel wypromowała nowy ideał piękna: dziewczynę wysportowaną, niezależną i opaloną. Nagle złociste ciało stało się symbolem piękna, zdrowia i statusu. Okazało się bowiem, że to bogacze mają czas i środki, by spędzać wakacje na plażach Południa lub kurować się w sanatoriach, gdzie wystawianie się na słońce stało się panaceum na wszystko, od zmęczenia aż po gruźlicę.

reklama

W latach 50. i 60. moda na opalanie opanowała cały świat, a stroje stały się jeszcze bardziej skąpe. Opalenizna oficjalnie zyskała etykietkę "sexy", osiągając szczyt swej kariery, kiedy Pamela Anderson po raz pierwszy przebiegła się w „Słonecznym patrolu”, pokazując swą kalifornijską brąz karnację i figurę wprost od chirurga plastycznego. I wtedy naukowcy zaczęli nieśmiało przebąkiwać, że słońce chyba nie jest takie super. Poznaliśmy prawdę o raku skóry, pojawiły się pierwsze prawdziwe kremy z filtrem.

A teraz wiemy z całą pewnością: słońce ma swoją ciemną stronę! Po pierwsze: dawkowane w zbyt dużej ilości sprzyja nowotworom skóry – naukowcy z Cancer Research z Wielkiej Brytanii dowodzą, że obecny wzrost zachorowań na raka skóry to pokłosie megaopalania się z lat 60. i 70., kiedy jeszcze nie używano żadnych kosmetyków przeciwsłonecznych. Po drugie: postarza! Ten typ degeneracji skóry zyskał nawet nazwę – fotostarzenie.

Pierwsze złe nowiny dotyczyły tylko promieniowania UVB. To ono powoduje poparzenia i złuszczanie się skóry, a także może wpływać na powstawanie nowotworów. Najsilniej działa między godziną 10 a 15 (mamka Scarlett wiedziała, co mówi!). Teraz jednak wiemy, że równie niebezpieczne jest promieniowanie UVA. To ono powoduje starzenie się skóry. I nie zdoła go zatrzymać ani zachmurzenie, ani zasłonięcie szyb w samochodzie. Co więcej, wnika w głębokie warstwy skóry, a efekty są widoczne dopiero po latach. Szacuje się, że aż 80 proc. zmarszczek powstaje w wyniku nadmiernej ekspozycji na słońce. Ale poważne zmiany zachodzą też głębiej. Zostają uszkodzone naczynia krwionośne, niczym domki z kart sypią się połączenia włókien elastyny i kolagenu (białka wchodzące w skład skóry). Ciało, które traci podparcie od środka, staje się wiotkie i pomarszczone.

Dowód numer 1. Przykład pewnej kobiety, nauczycielki, pacjentki dermatologa prof. Jamesa Leydena z Pensylwanii. Kobieta przez lata unikała opalania, ale za to w klasie prowadziła lekcje, zawsze stojąc w tym samym miejscu, lewą stroną twarzy zwrócona do słonecznego okna. W wieku 67 lat miała znacznie bardziej zniszczoną i obwisłą skórę na lewym policzku niż na prawym. Dowód numer 2. Prof. Bahman Guyuron z Cleveland w USA przebadał blisko 200 par bliźniaczek. W dzieciństwie były nie do rozpoznania, ale w wieku dojrzałym bywało już różnie. Uczestniczące w badaniu entuzjastki opalania wyglądały na 10 lat więcej niż ich unikające słońca siostry. Dopadły je bowiem efekty promieniowania UVA i fotostarzenia: pogrubiona, szorstka skóra, zmarszczki i bruzdy, przebarwienia i pajączki na dłoniach, dekolcie i twarzy.

Ale czy w sytuacji, kiedy chcemy być piękne i młode, nie mamy innego wyjścia, jak zakutać się w woalki i długie suknie? Czy nie ma gdzieś złotego środka między byciem spaloną na brąz frytką a córką młynarza? (Sprawdź, jak przygotować skórę na słońce?).

Gdyby słońce tylko szkodziło, a opalanie było wyłącznie kwestią mody, sprawa byłaby prosta. Wszystkie przypominałybyśmy bladolice wampirzyce i chodziłybyśmy uwieszone na jasnosinych przystojniakach w stylu Edwarda ze „Zmierzchu”. Ale słońce ma też jasną stronę.

Opalanie sprawia nam tak wielką przyjemność, bo pod jego wpływem wytwarzają się endorfiny - hormony szczęścia, oraz witamina D odpowiedzialna za mocne kości, zdrowy układ krążenia i płodność. A brytyjscy lekarze alarmują, że na niedobór witaminy D cierpi na Wyspach co drugie dziecko i co czwarty dorosły! Słońce też leczy. W 1903 r. duński lekarz Niels Finsen otrzymał Nagrodę Nobla za swoje badania nad leczeniem gruźlicy za pomocą światła – to on był prekursorem tzw. helioterapii. Dziś wiemy, że prątki skuteczniej zwalczają antybiotyki, ale słońce dalej jest nieocenione przy leczeniu łuszczycy i rozmaitych owrzodzeń skóry.

Poza tym opalone ciało wygląda szczuplej. Minimalnie ozłocona twarz dodaje ciepła najczęściej chłodnym karnacjom Polek. Niestety spragnieni słońca pierwszego dnia urlopu rzucamy się rano na kocyk i leżymy aż do wieczora. Bo opalić się trzeba mocno i szybko, a że skóra się poparzy? Trudno. Po powrocie do pracy musi być widać, że byliśmy na wakacjach... A przecież można inaczej!

Aby odczuć zdrowotne efekty, wystarczy 15-20 minut na słońcu. Amerykańskie badania sugerują, że nagłe wystawienie się na ogromną ilość promieniowania jest o wiele groźniejsze niż przyjmowanie stałych, ale małych dawek przez dłuższy okres. Intensywny flirt ze słońcem kończy się oparzeniami skóry. A to one zwiększają ryzyko pojawienia się zmian nowotworowych, alergii słonecznych i przebarwień. A mocno opalona, przypominająca skwarkę skóra postarza od wewnątrz i na zewnątrz. Ciemny kolor wyostrza rysy, podkreśla zmarszczki... Najwyższy czas, by heban przestał być symbolem piękna i zdrowia! Pierwszy krok już się dokonał. Szwedzki gigant odzieżowy H&M pod naciskiem organizacji medycznych musiał w tym roku przeprosić za reklamę bikini, w której modelka Isabeli Fontana była opalona na absurdalnie ciemny brąz. Zobaczymy, jak będzie za rok!


Marta Radwańska
fot. shutterstock.com

 

Źródło: Wróżka nr 7/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl