Strona 3 z 3
Wkrótce po spotkaniu jednak zaobserwowała u siebie napady paniki i przemożne uczucie czyjejś obecności. A gdy zaprzestała podróży astralnych, zaczęły ją dręczyć koszmary. W końcu zaczęła sypiać przy włączonym świetle. – Wizyty u psychiatry nic nie dały. Tabletki, które dostałam, nie działały. Katolicki egzorcysta okazał się nieskuteczny – wymienia jednym tchem Jill. Wszystkie objawy ustąpiły po około półtora roku, gdy jej najmłodsza wnuczka wpadła pod samochód. – Ból po śmierci Dawn był nie do zniesienia, ale kiedy się pozbierałam, znalazłam w sobie tyle siły, że wiedziałam, iż nie muszę się już niczego bać – przekonuje. Z podróżami astralnymi jednak skończyła.
Od podobnych historii roi się na internetowych forach. Nie wszystkie kończą się równie dobrze jak opowieść Jill. Bywa, że amatorzy astralu nie potrafią sobie poradzić z objawami psychozy, depresji czy nerwicy natręctw. Niejaka Janka pisze, że boryka się z takim problemem od kilku lat. Rzuciła pracę na kierowniczym stanowisku w dużej firmie, co kilka miesięcy zmienia lekarzy i lekarstwa, które za każdym razem nie przynoszą spodziewanej ulgi. Boi się zasnąć, nawet przy zapalonym świetle.
– Od początku wszystko przychodziło mi bardzo łatwo, za łatwo… – wyznaje. Już podczas pierwszej próby uwolniła się od ciała. Pierwszą całonocną podróż odbyła tydzień później. W „innym świecie” nie kontaktowała się z nikim, a mimo to od początku miała wrażenie, że ktoś ją obserwuje. Po dwóch latach szukania pomocy u terapeutów, spirytystów i niezależnych egzorcystów jest wrakiem człowieka. – Ten problem dotyczy zwykle osób, które opuszczały swoje ciało bez odpowiedniego przygotowania – przyznaje instruktor OBE The Burst Mode. I proponuje, by przed rozpoczęciem na własną rękę eksperymentów z eksterioryzacją skontaktować się z doświadczonym podróżnikiem.
reklama
Astralne podróże dookoła świata
Motyw podróży astralnych jest obecny w kulturze od najdawniejszych lat. Pojawia się w tekstach hinduskich (ciała subtelne w jodze), buddyjskich i tybetańskich. W Tybecie ludzi, którzy odbywali takie podróże, nazywano delogs, „tymi, którzy wracają spoza Zasięgu”. Starożytni Egipcjanie wierzyli w Ka (astralny sobowtór) i Ba (dusza), i uważali, że zarówno Ka, jak i Ba mogą opuszczać ciało, kiedy mają na to ochotę. Platon wierzył, że życie, jakie wiedziemy wewnątrz naszych ciał fizycznych, jest mglistym obrazem tego, co widziałby duch, gdyby został uwolniony od ciała. Uwolnione od ciała dusze podróżowały w Grecji, w takie ekskursy wierzyły też ludy Słowiańskie i Wikingowie (Asgard). W wierzeniach ludów Syberii i obu Ameryk odgrywają one olbrzymią rolę. Szamani, podróżując poza ciałem, kontaktują się ze zmarłymi, poszukując rozwiązania problemów, lekarstw albo chcąc uzyskać dar jasnowidzenia. Nie są one też obce chrześcijańskim świętym i mistykom, m.in. św. Antoniemu Padewskiemu, św. Franciszkowi z Asyżu, św. Katarzynie ze Sieny, Ojcu Pio, a z Polski – siostrze Faustynie Kowalskiej. Astral pod mikroskopem Naukowcy są bardziej powściągliwi. Do tej pory nie udało im się dowieść istnienia duszy, więc nie biorą pod uwagę tego, że mogłaby ona podróżować poza ciałem. Mimo to co jakiś czas próbują wyjaśnić to zjawisko. W drugiej połowie lat 60. Brytyjka Celia Green, która zebrała i opisała w swojej pracy ponad 400 przypadków OBE, uznała je głównie za halucynacje i nieprawidłowo odbierane bodźce środowiskowe. Według niej przyczyną takiej dysfunkcji mogą być m.in. choroby umysłowe i uszkodzenia mózgu. Do dzisiaj jest to oficjalna wykładnia naukowa, a badacze co jakiś czas potwierdzają ją kolejnymi eksperymentami.
Kilka lat temu Henrik Ehrsson z University College London wywołał efekt OBE za pomocą obrazu z dwóch kamer ustawionych za głowami ochotników biorących udział w doświadczeniu. Dzięki temu widzieli oni swoje plecy. Gdy kamera przekazywała im obraz, na którym wirtualny mężczyzna dotykał ich klatki piersiowej plastikowym prętem, badani czuli dotyk, chociaż w rzeczywistości nikt się nawet do nich nie zbliżył.
W tym samym roku zespół neurochirurga Olafa Blanke z Institutet i Ecole Polytechnique Federale w Lozannie udowodnił, że efekt oderwania zmysłów od ciała można wywołać przez sztuczne pobudzenie regionu mózgu, zwanego skrzyżowaniem skroniowo-ciemieniowym. W tym wypadku punktem wyjścia do badań były wrażenia osób cierpiących na epilepsję, które przypominają efekt OBE. Wyniki obu eksperymentów opublikowano w piśmie „Science” i zamknięto na razie dyskusję na ten temat, ogłaszając, że eksterioryzacja jest wynikiem halucynacji i nieprawidłowo przekazywanych bodźców ze świata zewnętrznego. Ich zdaniem OBE miało być skutkiem zjawiska sensorycznego przyzwyczajenia, czyli stępienia zmysłów.
Choć brzmi obco i tajemniczo, znamy je bardzo dobrze. Wyobraźmy sobie, że wchodzimy do pomieszczenia, w którym stoi filiżanka świeżo zaparzonej kawy. Czujemy jej intensywny aromat. Po chwili nasz nos przywyknie do zapachu i przestanie być on dla nas wyczuwalny. Kiedy jednak wyjdziemy z pokoju i ponownie do niego wrócimy, znów go poczujemy. Podobnie jest z wrażeniem opuszczenia ciała.
Zdaniem Sue Blackmore, angielskiej psycholog, wyjścia z ciała doznajemy, gdy nasze mózgi otrzymują zbyt mało informacji. A że ludzki umysł nie znosi próżni, więc pozbawiony wrażeń wzrokowych (zamknięte oczy) i dotykowych (łóżko, ew. działanie leków), ze strzępów informacji próbuje zbudować obraz świata, w jakim się znalazł. A idzie mu to nieudolnie. Blackmore uważa, że na dodatek część ludzi ma skłonność do zawierzania zmysłom i gdy mózg robi ich w balona, łatwiej jest im pomylić wyobraźnię z rzeczywistością. Zdaniem badaczki to właśnie oni „wędrują poza swoim ciałem”.
Astralni podróżnicy nie przyjmują tych wyjaśnień do wiadomości. Komentując eksperymenty, pytają, dlaczego przebadano tylko zdrowych ochotników. Przecież niewidomi od urodzenia też doświadczają OBE. Na razie jednak świat nauki nie zamierza odpowiadać. Co innego statystyka. Według niej co 20. człowiek doznał albo dozna oddzielenia duszy od ciała. Jest więc bardzo prawdopodobne, że choć naukowcy uważają podróże astralne za brednię, to którejś nocy i ty, drogi czytelniku, uwolnisz się od cielesnej powłoki. Bacz tylko, byś wrócił do własnego ciała, a nie jakiejś młodej damy – by żona nie była zazdrosna o twoje... podróże.
Igor Lagenda
fot. shutterstock.com
~NianiaOgg