Wizjonerzy i blagierzy

Po zamordowaniu Cezara przez Brutusa i jego wspólników nad Rzymem pojawiła się kometa. Choć powszechnie uznawano ją za symbol nadchodzących nieszczęść, Oktawian ogłosił, że jest dowodem boskości Cezara, który w takiej oto postaci wraca do domu, czyli nieba. Oktawian, adoptowany syn Juliusza Cezara, potrzebował boskiego wsparcia w walce z obrońcami republiki, a potem Markiem Antoniuszem.

Teogoniusz był pierwszym astrologiem, który odkrył, że łatwiej wróżyć pomyślną przyszłość młodym i ambitnym niż starym i sfrustrowanym. Kiedy Oktawian August się zestarzał, zakazał stawiania horoskopów. Mniej szczęścia od Teogoniusza miał Askleration, astrolog cesarza Domicjana – tego, który wsławił się dokończeniem budowy Koloseum (od czasu cesarza Tyberiusza osobistego przepowiadacza przyszłości miał każdy władca Rzymu).

18 września 96 roku władca zapytał go o swoją przyszłość. Niezłomny astrolog przepowiedział mu, że umrze już o piątej. Cesarz się wściekł. „A co ciebie spotka, Asklerationie?”, dopytywał z groźbą w głosie. „Zostanę rozszarpany przez psy”, bez lęku odparł wróżbita.

Domicjan wezwał siepaczy i kazał ściąć głowę astrologowi. Mógł odetchnąć z ulgą, bo dzięki tej sztuczce udało mu się zmienić przeznaczenie. Ale wtedy wpadł jeden z oprawców i przerażony oznajmił, że psy rozkopały grób wróżbity i rozszarpały jego ciało. Domicjan przestraszył się nie na żarty. Dopiero gdy minęła piąta po południu, kamień spadł mu z serca. Wyprawił ucztę, po której spokojnie zasnął. O piątej rano zginął z rąk pretorianów.

reklama

Pytanie o datę swojej śmierci najczęściej zadawali cesarze, tyrani, królowie. Jakby nie wiedzieli, że lepiej nie pytać o coś, co nie zależy od nasAstrologia i kara

Po śmierci wróżbici i magowie też nie zaznawali spokoju. Za to, że wbrew prawu boskiemu próbowali odczytać przyszłość, trafiali do piekła, gdzie głowy wykręcano im do tyłu. Tak przynajmniej zobaczył ich podczas swej wędrówki po zaświatach Dante Alighieri. W „Boskiej komedii” pisał: „śledzę cieniów korowody,/ Widzę u wszystkich szyje pokręcone/ W miejscu, gdzie kadłub odbiega od brody/ Twarze odwróciły od piersi i w stronę/ Oczom przeciwną szły pomimo chęci/ Mając z oczyma stopy powaśnione (…)/ Tak upodloną, że woda co ciecze/ Z ócz, żłobem pleców spływała po zadzie!" (przekład Edwarda Porębowicza).

Bulla papieża Jana XXII z 1326 roku („Super illius specula”) potępiała astrologię i przepowiadanie z gwiazd. Wróżbiarstwa i innych praktyk magicznych zakazał również Sykstus V, choć – według legendy – w młodości Nostradamus przepowiedział mu pontyfikat.

Chętnych do czytania przyszłości z gwiazd zakazy jednak nie odstraszały. Astrologią zajmowały się więc najtęższe umysły renesansu, m.in.: Mikołaj Kopernik, Jan Kepler czy Galileusz. Mało kto dziś pamięta, że wśród ośmiu zarzutów, za które Giordano Bruno trafił na stos, jeden dotyczył wróżenia i przepowiadania przyszłości. Giordano Bruno uznawał bowiem gwiazdy za prawdziwych „wysłanników głosu Bożego”.

Jeszcze w XVII wieku astrologów i wróżbitów zaatakował Urban VIII. I choć niewiele było spraw tak spektakularnych, jak proces Giordano Bruno, to Europa między XIV a XVII wiekiem była kontynentem stosów i niejeden wróżbita podzielił los czarownic. I to niezależnie od tego, czy jego wróżby się sprawdzały. Z drugiej strony wynalazek druku przyczynił się do upowszechnienia horoskopów. Już w połowie XVII wieku pojawiły się one w pierwszych gazetach. W Anglii publikował je astrolog William Lilly.

Mag Jej Królewskiej Mości

Najdłużej zainteresowanie astrologią utrzymywało się w Anglii. Wielkim czarnoksiężnikiem, opiekunem i przyjacielem legendarnego króla Artura był przecież Merlin. Ale najsłynniejszy angielski astrolog to John Dee, prawdziwy geniusz, matematyk, filozof, a po godzinach również poszukiwacz kamienia filozoficznego i mag. W jego prywatnym księgozbiorze było kilkakrotnie więcej dzieł niż w bibliotece uniwersytetu w Cambridge.

To on wywróżył księżniczce Elżbiecie, kiedy jej siostra zamknęła ją w Tower, że zostanie królową i stworzy najpotężniejsze imperium na ziemi – podobno był twórcą pojęcia Imperium Brytyjskie. Choć za swoje przepowiednie trafiał przed sądy świeckie i kościelne, ostatecznie został doradcą Elżbiety I. Wyznaczył nawet dzień 15 stycznia 1559 roku jako najpomyślniejszy na jej koronację. Przez lata przygotowywał dla królowej tajne raporty, które podpisywał kryptonimem 007 (dwa zera to wszystkowidzące oczy, siódemka to najszczęśliwsza z cyfr  – święta dla kabalistów). 400 lat później „pożyczył” go od niego inny agent Jej Królewskiej Mości, James Bond.

To John Dee kazał podobno zatrzymać angielskie statki w zatokach, kiedy do Wysp Brytyjskich zbliżała się hiszpańska Wielka Armada Filipa II, który chciał odzyskać tron Anglii. Zwycięstwo to przyczyniło się do wzrostu popularności Elżbiety I i wiary we wróżby Johna Dee. Lud chętnie powtarzał, że burzę, która zdziesiątkowała Wielką Armadę, wywołał sam wielki mag.

Źródło: Wróżka nr 10/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl