Strona 3 z 3
John Dee trafił także do Polski. Ale król Stefan Batory, gorliwy katolik, przyjmował rewelacje angielskiego astrologa dość sceptycznie. Czy sam astrolog zawsze wierzył gwiazdom? Chyba nie, bo kiedy jego wspólnik i towarzysz podróży, alchemik Edward Kelley, powiedział mu, że wyczytał w gwiazdach, iż powinni dzielić się żonami (Dee miał małżonkę młodszą od siebie o kilkadziesiąt lat), obraził się i wrócił do Anglii.
Kariera Johna Dee załamała się, kiedy na tron wstąpił stroniący od sił nadnaturalnych i gwiazd Jakub I. Żeby mieć za co żyć, astrolog wyprzedał jedną po drugiej książki ze swojej biblioteki. Zmarł w zapomnieniu. Nie wiadomo nawet, gdzie został pochowany. To dlatego jego dzisiejsi fani mogą wierzyć, że poznał sekret kamienia filozoficznego i posiadł tajemnicę nieśmiertelności.
Gwiezdne wojny
Ostatnim astrologiem, który chciał robić karierę „przy tyranie”, był Szwajcar Karl Ernst Krafft. W 1939 roku ostrzegł tajne służby Trzeciej Rzeszy, że Hitlerowi grozi zamach między 7 a 10 listopada. Kiedy 9 listopada wybucha bomba w monachijskiej piwiarni Burgerbrau, którą chwilę wcześniej opuścił kanclerz Rzeszy, Kraffta aresztuje gestapo. Udaje mu się jednak przekonać panów w czarnych mundurach znaczonych trupią główką, że swoją wiedzę czerpie tylko z gwiazd. Zostaje zwolniony.
W 1940 roku wzywa go do Berlina szef nazistowskiej propagandy Goebbels. Chce, by pomagał tak przerabiać proroctwa Nostradamusa, by można je było propagandowo wykorzystywać przeciwko Aliantom. Choć nie ma żadnych dowodów, że Adolf Hitler korzystał z usług wróżbitów, fascynowało się nimi jego najbliższe otoczenie, zwłaszcza Heinrich Himmler i Rudolf Hess.
reklama
Najsłynniejsza wróżba Kraffta mówiła, że Adolf Hitler wygra wojnę, jeśli skończy ją do 1942 roku. Kiedy Rudolf Hess, główny protektor Szwajcara, uciekł do Anglii, szef kancelarii NSDAP Martin Bormann wpadł na pomysł, by całą winę zrzucić na astrologów i hipnotyzerów. To oni mieli opanować umysł Hessa i doprowadzić go do szaleństwa. Gestapo dostało rozkaz rozprawienia się ze wszystkimi, którzy mieli coś wspólnego z czarną magią. Krafft trafił do więzienia. Choć jeszcze przez jakiś czas z jego usług korzystał Goebbels, wróżbita w końcu zostaje wysłany do obozu w Buchenwaldzie. Umiera na tyfus podczas transportu.
Dopiero niedawno wywiad brytyjski ujawnił, że podczas wojny także kolportował na terenie Trzeciej Rzeszy horoskopy, które miały namieszać w głowach zafascynowanym astrologią i czarną magią nazistom w kręgu Adolfa Hitlera.
Dziś politycy korzystaniem z rad astrologów raczej się nie chwalą. Kiedy były szef Białego Domu Donald T. Regan ogłosił, że zarówno Ronald Reagan, jak i jego żona Nancy regularnie spotykali się z kalifornijskim astrologiem Carrollem Righterem, w USA zapanowała konsternacja. Podobno Righter wyznaczył daty inauguracji prezydentury, ale też akcji militarnych na Grenadzie i w Libanie. Ponadto miał wpływ na harmonogram zajęć prezydenta. Ale z porad astrologów korzystali także – również w wielkim sekrecie – Theodore Roosevelt, Borys Jelcyn, François Mitterrand, a nawet Leonid Breżniew.
Brunet z rękawaDopiero niedawno astrolodzy odkryli, że znacznie więcej można zarobić – mniej przy tym ryzykując – stawiając horoskopy „zwykłym” ludziom, przede wszystkim kobietom. Bo one częściej ufają intuicji i rzadziej potrzebują empirycznych dowodów. Chętnie przeczytają, że spotkają przystojnego bruneta (niekoniecznie wieczorową porą) i... wszystko niespodziewanie się odmieni.
Z badań Richarda Wisemana, psychologa z Uniwersytetu Hertfordshire wynika, że aż 60 proc. ludzi w USA, Niemczech czy Francji regularnie czyta horoskopy. Sondaże przeprowadzane w tych krajach przez Instytut Gallupa pokazały, że co trzeci ich mieszkaniec wierzy, iż układ gwiazd w jakiś sposób wpływa na jego życie. 70 proc. tych wierzących to kobiety.
Przed naukowcami, ponad 160 lat temu, odkryła to Amerykanka, madame Morrow. Nazywała się też madame Willis, pani Wright, madame Caprol, madame Levante i pani Black. Pokazywała klientkom... oblicze przyszłego męża. Z zasady nie przyjmowała mężczyzn. Gdy więc dziennikarz Mortimer Thomson chciał opisać jej seanse, musiał przebrać się za damę. Pani Morrow nie rozpoznała w nim faceta i przepowiedziała mu wyjątkowe szczęście. Wprawdzie niedługo straci kogoś bliskiego, ale za to za sześć-dziewięć miesięcy szczęśliwie wyjdzie za mąż. Przyszłego małżonka może zobaczyć już teraz, w magicznej skrzyneczce. Kiedy Thomson do niej zajrzał, zobaczył podejrzanego draba o czarnym zaroście. „Prędzej bym się spodziewał, że to indywiduum mnie okradnie, niż poprosi o rękę”, relacjonował dziennikarz.
Po roku, gdy coraz więcej klientek traciło nadzieję na szczęśliwy związek z zarośniętym brunetem, pani Morrow zmieniała nazwisko i opuszczała miasto. Kilkakrotnie aresztowana, wychodziła za kilkusetdolarową kaucją. Jeszcze dzisiaj można w Ameryce kupić karty do tarota madame Morrow, a setki tysięcy jej następców na całym świecie obiecuje, że kiedyś... „poznasz wspaniałego faceta”. Na szczęście to też się czasem zdarza. Poza tym pieniądze, które zarabiała pani Morrow czy wspomniany na początku astrolog milioner Jonathan Cainera, są na pewno prawdziwe. Więc komuś horoskopy i wróżby przyniosły pomyślną przyszłość.
Natalia Wierzbicka
fot. shutterstock.com
dla zalogowanych użytkowników serwisu.