Serce dla drzewa

Sadzenie drzewek w ramach akcji Czas na Las– Tylko jak to zmienić? Przecież nie wyjdę przed kamienicę i nie posadzę przed nią sadzonki grabu czy jesionu? – zastanawiała się studentka. Miasto, przynajmniej tak się wówczas Joannie wydawało, rządzi się przecież swoimi prawami. Niekoniecznie zgodnymi z naturą.

Zmieniła zdanie, gdy jeszcze w trakcie studiów wyjechała na stypendium do Belgii, do Gandawy. Najpierw uderzyło ją, jak jest zielona. A potem, że jest nie tylko miejska, ale i swojska. – Jakież było moje zdziwienie, gdy w samym centrum, gdzieś w krzakach, usłyszałam pianie kogutów – wspomina Joanna. Kury w Gandawie były wszędzie. Siedziały na tyłach domów i na drzewach. Belgowie bowiem nie podcinali im lotek. Gandawskie kury były więc swawolne i wolne.

– Dotarło wówczas do mnie, że granicę między tym, co miejskie, a co wiejskie, wytyczamy sztucznie, że „miejskość” to coś, co człowiekowi z natury jest obce, że tak naprawdę niezależnie od tego, gdzie się mieszka, dobre życie musi być zgodne z naturą – mówi Joanna.

W tym przekonaniu utwierdził ją kilkutygodniowy kurs, w którym wzięła udział już po studiach. Prowadziła go pod Krakowem ekologiczna Fundacja Sendzimira. Kurs był pełen istotnych teorii, ale składał się na niego także bardzo praktyczny pobyt w lesie. Dziennym i nocnym, cichym i pełnym odgłosów, przyjaznym i tajemniczym jednocześnie. Życiodajnym.

reklama

Czas na Las Zakochanych

Po jednej z takich leśnych nocy Joanna zrozumiała, czym chciałaby się w życiu zajmować. W 2005 roku wymyśliła autorski projekt Czas na Las (w ramach którego powstał również Las Zakochanych), a rok później założyła w Krakowie fundację.

W realizacji tych planów mocno wsparła ją wówczas nieżyjąca już dr Gisela Bosch z Fundacji Sendzimira. Równie niezłomna jak Wangari Maathai, równie jak ona zakochana w drzewach. I przekonana o tym, że świat można i powinno się zmieniać tu i teraz, że siłą napędową tych zmian powinny być kobiety.

– Nadszedł właśnie czas, by kobiety zawalczyły o lepszą przestrzeń i klimat do życia – wyjaśnia Joanna. I założyła Fundację Aeris Futuro. Co się kryje pod tymi obco brzmiącymi słowami? Aeris – tłumaczy Joanna – to powietrze, symbol nieskończoności życia. A także nasz najważniejszy pokarm, który powinien być czysty, niezatruty. Futuro – znaczy przyszłość, czyli wszystko, co robimy dla kolejnych pokoleń. A zrobić możemy naprawdę dużo.

Dlatego do akcji Czas na Las, do sadzenia drzew w miastach i poza nimi, zaczęła namawiać przedszkolaków, właścicieli wielkich koncernów i zwykłych mieszkańców. Czasem, gdy Joanna pojawia się gdzieś z sadzonkami, ludzie patrzą na nią podejrzliwie. Jak lokatorzy biednej, zaniedbanej ulicy na warszawskiej Pradze.

Najpierw tylko ją obserwowali. Najszybciej udało jej się namówić do współpracy dzieci. Wystarczyło jednak kilka godzin, by do sadzenia drzew włączyła się większość mieszkańców. Ktoś nagle się zdziwił, że mogli tyle lat żyć bez drzew. Ktoś inny wpadł na pomysł, by akcją zarazić także inne ulice na Pradze.

Witaj, zimorodku!

– Ludzie czują, że betonowe pustynie im nie służą – mówi Joanna. – Fatalnie wpływają na psychikę, budzą agresję, oziębiają relacje, są zwyczajnie nieludzkie.

Najtrudniej do swoich pomysłów przychodzi Joannie przekonać urzędników. Bo przecież wszystko musi być zgodnie z przepisami, nawet obwód posadzonego drzewa powinien zgadzać się z tym, co ustalono w papierach. Czasem, po kolejnej przeprawie z biurokracją, Joanna ma dość. Ale wtedy przypomina sobie o Wangari Maathai. O tym, jak była niezłomna, gdy namawiała tysiące kobiet do odmiany swojego otoczenia, a – co za tym idzie – także swojego losu.

Źródło: Wróżka nr 10/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl