Sukienka jak przedstawienie

Ale nawet tego było Annie za mało. – W jeden weekend potrafiłam oblecieć aż 87 butików – przyznawała. To były jej prawdziwe studia nad modą. W Londynie nauczyła się łączyć tradycję i historię z awangardą i najnowszymi trendami. Wtedy też niemal za bezcen kupiła około tysiąca strojów do swojej wspaniałej kolekcji.

Anna Piaggi z mężem, znanym włoskim fotografem, Alfem CastaldimMuza Lagerfelda

Karla Lagerfelda spotkała w 1974 roku. Ten moment Anna Piaggi zapamiętała – jak każde ważne wydarzenie w życiu – przez ubranie, które miała na sobie. – Na spotkanie z Karlem w jego domu na rue de l’Université zabrał mnie dyrektor artystyczny „L’Uomo Vogue” – opowiadała po latach. – Włożyłam sukienkę Ossiego Clarke’a z nadrukiem Celii Birtwell (słynny duet projektantów pokolenia hipisów). Kiedy Karl mnie zobaczył, od razu zwrócił na nią uwagę: „Och, ty nosisz Ossiego Clarke’a”. W tej samej sukience, ale oczywiście już z innymi dodatkami sfotografowano ją ostatni raz – na miesiąc przed śmiercią – na weselu Margherity Missoni, spadkobierczyni domu mody Missoni.

Tak Anna Piaggi stała się muzą Lagerfelda. Przez dziesięć lat od ich pierwszego spotkania słynny kreator Chanel wykonał blisko 200 rysunków Anny.

– Pierwszy rysunek powstał na serwetce papierowej w chińskiej restauracji w Paryżu – mówiła pani Piaggi. W 1986 roku opublikował je w albumie „Karl Lagerfeld’s Illustrated Fashion Journal. Anna Piaggi”. We wstępie do niego Lagerfeld napisał: „Anna nie jest ładna... jest gorzej...”. To parafraza słów jednej z francuskich aktorek, która zawsze, gdy w ręce wpadał jej rewelacyjny scenariusz, mówiła: „On nie jest dobry, jest gorzej!”. A na poważnie Lagerfeld mówił: „Każda jej sukienka to przedstawienie. Jest nie tylko doskonałym wykonawcą, ale też autorem swojej sztuki”.

reklama

Być może te słowa Lagerfelda sprawiły, że Franco Sozzani, wydawca włoskiego „Vouge’a”, zaproponował Annie Piaggi w 1988 roku, by została redaktorką naczelną pisma. Od tej pory edycja Italia przez 16 lat stała się lekturą obowiązkową wszystkich liczących się w świecie projektantów mody.

Najbardziej wyczekiwane były tzw. doppie pagine (rozkładówki) – fotomontaże, w których znalazły się nie tylko ubrania, biżuteria i kapelusze, ale również modne rzeczy, dzieła sztuki, a nawet zjawiska socjologiczne.

Co miesiąc Anna Piaggi przedstawiała nową historię – jej inspiracją mogło być to, co akurat zauważyła na wybiegu podczas pokazów haute couture, lecz także jakiś kolor, słowo czy choćby graffiti ze stacji metra. Dziesięć lat później jej „doppie pagine” zostały wydane w książce „Fashion Algebra”.

Żakiet stworzony dla mnie

Moda już wtedy całkowicie opętała Annę Piaggi. Każdy ciuch miał dla niej znaczenie, każdy traktowała osobiście. – Wyjmując z szafy ubranie, nie mówiła np. żakiet – wspominał kapelusznik Stephen Jones – ale podkreślała: żakiet, który Karl stworzył dla mnie.

W ostatnich latach życia komponowaniem ubrań wypełniała pustkę, jaką odczuwała po śmierci ukochanego męża. Opuściła stare mieszkanie – dwa piętra, gdzie pracowali, bawili się z Alfem Castaldim i gdzie gromadziła swoje skarby przez 40 lat. Było to dla niej traumatyczne przeżycie, chociaż upatrzyła sobie nowe ekscytujące miejsce w Mediolanie – apartament w przebudowanym XIV-wiecznym klasztorze. Składał się on z archiwum, garderoby, sypialni i salonu z balkonem wychodzącym na park. Skropiona Chanel nr 5 Anna Piaggi przyjmowała w nim gości przy otwartych drzwiach, by słychać było śpiew ptaków.

Mieszkanie przypominało muzeum, w którym nie ma dość miejsca, aby wyeksponować zbiory gromadzone przez dziesięciolecia. Wśród mebli, obrazów, fotografii i rysunków piętrzyły się stosy pudeł na kapelusze. A z ogromnym żyrandolem z weneckiego szkła konkurowała niezliczona ilość wieszaków z ubraniami. Były wszędzie, bo Anna, choć musiała przenieść się do mniejszego apartamentu, nie potrafiła rozstać się z żadną z sukienek czy par butów. Teraz, gdy nie może już ożywiać ich szalonymi pomysłami, powinny rzeczywiście trafić do muzeum. Tak by stać się częścią „dziedzictwa narodowego Włoch”, jak to przepowiadała i o czym marzyła Anna Piaggi.


Marta Bednarska
fot. BE&W, East News


Źródło: Wróżka nr 11/2012
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka