Wyspa wiecznej młodości


Koci (k)raj

Są wszędzie. W hotelach, restauracjach, sklepach; wylegują się na parapetach domów i włóczą po ulicach. Nie pojedynczo, jak na naszych podwórkach, ale całymi stadami. Żaden Cypryjczyk nie podniesie na nie ręki, nie odtrąci kopniakiem, gdy zbyt namolnie dopominają się o jedzenie lub pieszczoty. Nie pozwala na to tradycja, religia i… zwykła ludzka wdzięczność.

Jak głosi legenda, w IV w. wyspę nawiedziła wieloletnia susza. Ginęły rośliny, padały zwierzęta. Masowo mnożyły się jedynie węże i żmije. Jadowite gady stały się taką plagą, że nikt wychodząc z domu, nie wiedział, czy do niego wróci, czy też padnie gdzieś w drodze po śmiertelnym ukąszeniu. Ratunek przyniosła św. Helena, matka cesarza Konstantyna, która pielgrzymując do Ziemi Świętej, dowiedziała się o nieszczęściu Cypryjczyków.

W drodze powrotnej, wraz z relikwiami przywiozła na wyspę kilkadziesiąt kotów. Wypuszczono je na przylądku, który obecnie nazywa się Kocim (Kapo Gata). Początki nie były łatwe, jednakz czasem Cypryjczycy usłuchali porady mnichów z klasztoru św. Mikołaja, by zamiast polować na koty, pozwolili im działać. Gdy okazało się, że zwierzęta znakomicie radzą sobie z siejącymi grozę wężami, zaczęto je traktować niemal jak święte. A patron klasztoru przestał być „zwykłym” św. Mikołajem i zmienił w… św. Mikołaja od Kotów (Agios Nikolaos ton Gaton).

Katedra św. Mikołaja w Famaguście, przerobiona na meczet Lala Mustafa PaszyZ rąk do rąk

Podobno najgorzej na Cyprze mają rolnicy. Wprawdzie nawet w państwie, które większość dochodów czerpie dziś – według internetowej Wikipedii – „z nieokreślonych operacji finansowych”, obywatele muszą coś jeść, ale Cypr wysycha. Zmniejsza się liczba źródeł wody pitnej i w sezonie trzeba ją importować. Ale to jeszcze pół biedy, gorzej, że chłopi mają utrudnioną pracę. Bo – jak głosi anegdota – co wbiją w ziemię łopatę, zaraz trafiają na rzymską mozaikę, kawałek mykeńskiej wazy albo ozdobną osmańską spinkę i pole zostaje zamknięte przez archeologów.

Położenie na skrzyżowaniu szlaków łączących Europę, Afrykę i Azję uczyniło z Cypru atrakcyjny cel dla kupców i żądnych podbojów władców (a dziś – turystów). A trzecia pod względem wielkości wyspa Morza Śródziemnego przechodziła z rąk do rąk.

reklama

Rządzili tu Grecy, Persowie, Rzymianie, Arabowie, Wenecjanie, Turcy i krzyżowcy. Po nich panowanie nad Cyprem przejęli templariusze. Zbudowali potężne zamki, w których ukrywali swe skarby i tajemnice. Dziś ruiny tych baśniowych budowli stanowią jedną z atrakcji turystycznych. Bogaci rycerze zakonni popadli bowiem w finansowe tarapaty. Kiedy okazało się, że nie są w stanie utrzymać włości, sprzedali Cypr francuskiemu rodowi magnackiemu de Lusignan. Temu samemu, z którego wywodził się Janus, usiłujący potem sprzedać wyspę Jagielle.

Nowi władcy wyspy byli katolikami, a że panowali przez trzy stulecia, mieli dość czasu, by wznosić monumentalne katedry, które wzorowali na najwspanialszych budowlach Francji. W stołecznej Nikozji i Famaguście ich dzieło przetrwało do naszych czasów. Choć już w innej formie.

Koran w katedrze

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda jak w innych europejskich katedrach. Jest portal, rozeta, wieże. Ale szybko dostrzega się różnicę – nie ma krzyży ani dzwonów. Zwieńczenia świątyń zostały ścięte i zastąpione smukłymi stożkami. Wieże zmieniły się w minarety. Przemiany dokonali muzułmańscy Turcy, którzy w XVI w. podbili Cypr.

Przed wejściem do świątyni musiałem zdjąć buty. Po przekroczeniu progu już wiedziałem, dlaczego. Na białych ścianach żadnych obrazów, rzeźb i fresków, tylko zwisające wstęgi z wypisanymi arabskimi literami wersetami Koranu. Na podłodze dywany, a w miejscu ołtarza mihrab wskazujący kierunek Mekki. Byłem w meczecie. Muzułmanie przekształcili wiele chrześcijańskich kościołów w miejsca swojego kultu. Nigdzie jednak poza Cyprem nie zrobili tego z gotyckimi katedrami. To był dla mnie wstrząs.

Kilka godzin później, popijając w restauracji cypryjską Commandarię, czyli najstarsze – ponoć – wino świata, rozmyślałem o tym, co człowiek tworzy z myślą o wiecznej chwale, a co okazuje się tak nietrwałe, jak katedry Lusignanów, zamki krzyżowców i świątynie Afrodyty. I przeczytawszy w lokalnej gazecie wyniki sondażu Komisji Europejskiej, mającego określić, kiedy kończy się młodość, a zaczyna starość, zrozumiałem swój błąd. Mogłem opływać Skałę Afrodyty w dowolną stronę, bo na Cyprze młodość trwa aż do 51. roku życia. W Polsce tylko do 38. Ależ nieroztropny był ten Jagiełło…


Kazimierz Pytko, współpr. Haem
fot. autor, Be&w, Free, shutterstock

Źródło: Wróżka nr 4/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl