Wędrując dookoła świata

Było święto i każdy gdzieś się bawił – każdy oprócz mnie. Byłem sam i nie miałem do kogo otworzyć ust. Cztery miesiące wcześniej wyruszyłem w świat, żeby promować swoje książki, i teraz zacząłem się zastanawiać, czy nie rzucić tego w diabły i wrócić do Brazylii.

Wędrując dookoła świataFort Lauderdale (USA)

Po wyczerpujących, porannych zajęciach jadłem obiad z przyjaciółką, prawniczką Shelley Mitchell. W restauracji, przy stoliku obok, siedział pijany mężczyzna. Nieoczekiwanie przerwał nam rozmowę w pół słowa. Powiedział, że zostawiła go żona i że nie ma pojęcia, co ma dalej robić ze swoim życiem. Shelley poprosiła go, aby przestał. A on spytał: – Dlaczego? Przecież mówiłem o miłości tak, jak trzeźwi nigdy o niej nie mówią, okazałem radość i smutek. Co zrobiłem nie tak?
– To nie jest dobry moment – odpowiedziała.
– Twierdzisz, że nie ma dobrej chwili, żeby cierpieć z miłości? – zapytał.
Zaprosiliśmy więc pijanego gościa do naszego stolika.

Rio de Janeiro (Brazylia)

Praktykowałem kiedyś medytację buddysty zen. W trakcie sesji mistrz szedł do rogu dojo (sali, w której wszyscy zbierają się, żeby medytować) i wracał z bambusowym kijaszkiem. A że wcześniej przykazał, by ci uczniowie, którzy nie potrafili się wyciszyć, podnosili ręce w górę, teraz mistrz podchodził do nich i w każdą uniesioną rękę wymierzał trzy rózgi. Pierwszego dnia wydawało mi się to staroświeckie i absurdalne. Dopiero potem zrozumiałem, że aby zdać sobie sprawę ze spustoszenia, jakie powoduje ból duchowy, trzeba go zastąpić bólem fizycznym. Nauczyłem się tego na Drodze św. Jakuba. Ilekroć nachodziły mnie złe myśli, po prostu wbijałem sobie paznokieć palca wskazującego w kciuk. Ból fizyczny ucieleśnia konsekwencje czarnych myśli. Dzięki temu uświadamiamy sobie, jakie szkody nam one wyrządzają. I możemy ich uniknąć.

reklama

San Martin de Unx (Hiszpania)

W spalonym słońcem miasteczku usłyszałem grający gdzieś w oddali zespół. Było święto i każdy gdzieś się bawił – każdy oprócz mnie. Byłem sam i nie miałem do kogo otworzyć ust. Cztery miesiące wcześniej wyruszyłem w świat, żeby promować swoje książki, i teraz zacząłem się zastanawiać, czy nie powinienem rzucić tego w diabły i wrócić do Brazylii. Ulice były wąskie, zapadała noc, a samotność stawała się coraz trudniejsza do zniesienia.

Nagle usłyszałem śpiewającego mężczyznę. To musiał być jedyny człowiek, który nigdzie nie poszedł. Zastanawiałem się, dlaczego. Czy nie lubili go inni, czy on nie przepadał za biesiadowaniem? Z czasem zacząłem rozróżniać słowa jego pieśni:

„W takie dni wszystkie świata wichry
wieją w oczy tym, którzy marzą.
W takie dni deszcz zawsze zacina
w twarz tych, których kochamy”.

Zapisałem te słowa i noszę tę kartkę przy sobie. Nigdy nie poznam tego człowieka. Nie będę wiedział, ile ma lat ani jak wygląda. On zaś nie dowie się, że tamtego wieczora nauczył mnie, że nie jestem sam. I przywrócił mi radość i odwagę.


Paulo Coelho
brazylijski pisarz i poeta, promotor „dobrej magii”. Autor m.in. książek: „Alchemik”,
„Podręcznik wojownika światła”, „Demon i panna Prym”, „Pielgrzym” i „Alef”

fot. shutterstock.com

Źródło: Wróżka nr 6/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl