Ciemne szkiełko i oko

Pierwsze okulary miały jedną wadę: w soczewkach zdarzały się bąble i zanieczyszczenia. Na dodatek nie były zupełnie białe, lecz ze względu na proces produkcji – zielonkawe. W następnych wiekach pojawiły się szkła o wszystkich barwach tęczy. Katalogi z XVIII w. opisywały soczewki w kolorze „zieleni trawy, zieleni morza, czerwonego wina i różu”.

Eskimoski ochraniacz na oczy z kości reniferaW końcu zaczęto barwę szkieł wiązać z zainteresowaniem właściwościami kolorów. W 1854 r. Anglik Robert Hunt dowodził, że gdy światło przechodzi przez błękitną soczewkę, można nim namagnesować igłę kompasu. Działała tu więc jakaś nieznana siła. W ślady Hunta poszedł inny badacz, Augustus J. Pleasonton. Twierdził on, że błękit stymuluje wszelkie żywe organizmy. Dowodził tego, uprawiając (podobno z niezgorszym skutkiem) rośliny pod błękitnym szkłem. Eksperymenty te dały początek badaniom nad terapią kolorami oraz produkcji kolorowych – głównie niebieskich – okularów.

O teoriach Pleasontona nikt dziś nie pamięta, ale fakt faktem, że kolorowych szkieł używa się nie tylko do ochrony oczu przed światłem. Neurobiolog Mark Changizi stworzył niedawno niezwykłe okulary. Pozwalają one na obserwację ukrwienia skóry. Nagromadzenie lub odpływ krwi na twarzy świadczy o naszych emocjach: bledniemy lub rumienimy się. Obserwacja o wiele subtelniejszych zmian w ukrwieniu może nam wiele powiedzieć o drugiej osobie. Wynalazkiem zainteresowała się amerykańska armia, a także… zawodowi pokerzyści, dla których umiejętność wyczytania emocji innych graczy to klucz do sukcesu.

reklama

Okularoterapia

Był rok 1929 roku, a Sam Foster miał firmę produkującą akcesoria fryzjerskie. Ciemne szkła były już znane, choć nosiły je głównie gwiazdy Hollywoodu, aby nie męczyć oczu mocnym światłem reflektorów filmowych. Foster stworzył tanie okulary przeciwsłoneczne, i zaczął je sprzedawać plażowiczom w Atlantic City. Jego wynalazek docenili też profesjonaliści. W 1937 r. amerykańska armia zleciła produkcję okularów dla pilotów. Miały być lekkie, przykrywać cały oczodół i przylegać na tyle ściśle, by bokami wpuszczać minimum światła. Firma wywiązała się z zadania i na rynek trafił fason Ray Ban Aviator G-15. Od tamtej pory nie wychodzi z mody.

Szybki sukces nowego wynalazku sprawił, że założona przez Sama firma Foster Grant zaczęła się reklamować. Slogan brzmiał: „Kto kryje się za parą Foster Grantów?”. W gazetowych reklamach za okularami „kryły się” przez lata takie gwiazdy, jak Raquel Welch czy Jacqueline Kennedy. Amerykańska Pierwsza Dama, a później żona multimilionera opowiadała, że na stoliku przy samych drzwiach stoi u niej w domu wielka miska z okularami – żeby nawet w ostatniej chwili mogła jakieś złapać. Mówiła, że szkła pozwalają jej spokojnie obserwować tych, którzy się na nią gapią.

Pod koniec XX w. opublikowano badania, według których okulary przeciwsłoneczne poprawiają samoocenę tego, kto je nosi. Sprawiają też, że stajemy się śmielsi. – Okulary dają poczucie kontroli, bo my widzimy, a nas nie widać – dowodził dr Glenn Wilson, psycholog z University of London. – Dzięki nim możemy pokonać nieśmiałość i pozwolić sobie na o wiele więcej. Najlepszy przykład: w ciemnych okularach kobiety chętniej opalają się topless. Z kolei dla mężczyzn symbolizują władzę – nie widać ich oczu, nie można się zatem zorientować, jakie mają intencje i co zrobią. To uczucie jest podniecające – dowodził dr Wilson. I chyba coś w tym musi być, bo aktor Jack Nicholson niedawno powiedział: – Z okularami przeciwsłonecznymi na nosie jestem Jackiem Nicholsonem, a bez nich – tylko zwykłym tłuściochem po siedemdziesiątce.


Stanisław Gieżyński
fot. fotochannels, shutterstock


Źródło: Wróżka nr 7/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl