Kim byłem... kim jestem?

Jedno jest pewne! Żyjemy po raz kolejny! Wystarczy trochę poszperać w duszy, by odkryć siebie z dawnych wcieleń.

Każdy z nas żyje kilka razy, ale ma tylko jedną duszę. Zmęczona jednym żywotem, ponownie się odradza, wybierając za swoje schronienie coraz to inne ciało. Podczas wielu wcieleń kształci się, rozwija i nabiera mądrości. A gdyby tak tu i teraz z tej mądrości korzystać? Tylko jak odkopać tę wiedzę?

W University of Virginia od 40 lat bada się i dokumentuje wspomnienia dzieci z poprzednich żyć. Do dziś w tamtejszych kartotekach zgromadzono już ponad 2,5 tysiąca udokumentowanych i wnikliwie zbadanych historii z całego świata.

Co ciekawe, w 70 procentach przypadków osoby, których życie zostało zapamiętane przez dzieci, nie zmarły śmiercią naturalną. Jeżeli była ona gwałtowna, dzieci odczuwają jej piętno w obecnym życiu. Miewają rozmaite fobie, dolegliwości fizyczne, niezwykłe znamiona. A nawet blizny w miejscach, w których w poprzednich wcieleniach odniosły rany.

Tak jak w przypadku pewnej dziewczynki, która urodziła się z grubą blizną dookoła czaszki. Rodzice i lekarze długo zachodzili w głowę, skąd wziął się ten ślad? Dopiero gdy dziewczynka skończyła dwa lata, oznajmiła im, że to przecież jasne. Kiedyś chorowała, miała operację mózgu i zmarła wkrótce po niej.

Również turecki chłopiec o imieniu Semih urodził się z „pamiątką z poprzedniego wcielenia" – poważną deformacją prawego ucha. Malec, gdy nieco dorósł, zaczął przekonywać rodziców, że w poprzednim życiu został w to miejsce postrzelony i że z tego właśnie powodu zmarł.

reklama


Gdy miał cztery lata, matka zdecydowała się zabrać go do miejscowości, w której – jak z uporem twierdził – żył i zginął. Ku ogromnemu zaskoczeniu bliskich chłopiec wskazał tam mężczyznę, który do niego strzelał i który przyznał, że dziecko mówi prawdę, że rzeczywiście kiedyś spowodował ten tragiczny w skutkach wypadek. Trwające dziesiątki lat badania dowiodły wielu podobnych historii. Okazało się, że zwykle dzieci zaczynają sobie przypominać swoje przeszłe życie w wieku trzech lat.

Okres między śmiercią a ponownymi narodzinami to średnio 16 miesięcy. Blisko połowa z nich rodzi się w pobliżu dawnego miejsca zamieszkania i zwykle w tym samym kraju. Większość dzieci wydaje się zapominać poprzednie życie lub jego szczegóły około szóstego, siódmego roku życia, zazwyczaj gdy idą do szkoły.


Tęsknota za dawnym domem

Eric Cole-Williams wraz z rodzicami i dwiema siostrami mieszka na amerykańskiej prowincji, trzy i pół tysiąca kilometrów od Hollywood. Jego rodzina nigdy nie była w fabryce snów, ale chłopiec bez przerwy opowiadał o swoim drugim domu, który ponoć tam właśnie się znajdował, i ciągle chciał do niego wracać.

Zawsze kiedy mówił o tamtym życiu, robił się poważny i smutny. Rodzice początkowo myśleli, że jego opowieści to tylko dziecięce fantazje, jednak upór, z jakim Eric do nich powracał, zaniepokoił ich nie na żarty. Zaczęli dopytywać syna o szczegóły i wszystko wskazywało na to, że on wcale nie zmyśla – mówi tak, jakby opisywał swoje wspomnienia.

Tylko skąd je miał? Z poprzedniego życia? – Kiedy Eric skończył dwa latka, zaczął przekręcać nasze nazwisko – wspomina jego mama. – Twierdził, że nie nazywa się Cole, lecz Coe, jak jego poprzednia mama. Poprawiałam go, ale on uparcie obstawał przy swoim – dodaje. – Gdy planowaliśmy przyjęcie z okazji jego trzecich urodzin, utrzymywał, że przecież nie urodził się 21 czerwca, tylko 26. Datę tę pokazał nam w kalendarzu, choć wtedy jeszcze nie umiał czytać.

Oprócz tęsknoty za „drugim domem" chłopca dręczyły przykre sny, bywał niespokojny. Nie znosił ciasnoty – opiętych ubrań, małych zamkniętych pomieszczeń, siedzenia pomiędzy dwiema osobami. I nigdy nie pozwalał się mocno uściskać. Nagle, gdy miał cztery lata, przybiegł do mamy z rozłożonymi rączkami i krzykiem: – Mam samochód na rękach! – Nie rozumiałam, o co mu chodzi – wspomina matka. – Ale on powtarzał to uparcie, krzycząc wniebogłosy.

Dziś Eric wie, że kiedyś umarł i że miał wtedy 48 lat. Tamto życie wciąż było dla niego realne. Szczegółowo opisywał swój poprzedni dom, otoczenie, a także pracę. Złościł się, że rodzina mu nie wierzy. Któregoś dnia ojciec w końcu zapytał, czy chłopiec w przeszłym życiu grał w filmach? – Przecież mówiłem ci, że ja filmy piszę! – wykrzyczał Eric. Zdarzało się też, że chciał iść do pracy i wściekał się, że rodzice nie chcą go puścić. Williamsowie bali się, że któregoś dnia im ucieknie, dlatego postanowili poszukać pomocy na University of Virginia.


Kim byłem?


Doktor Tucker spotkał się z Erikiem i jego rodziną. Zebrał fakty, które mogłyby potwierdzić, czy chłopiec mówi prawdę. Dopytywał się go o filmy, które rzekomo pisał. Kilkulatek widocznie ożywił się przy „Przeminęło z wiatrem". – Tak! Ten film pisałem!

Pozostało więc sprawdzić twórców filmu. Autorem scenariusza okazał się Sidney Coe Howard, urodzony 26 czerwca 1891 roku w Kalifornii, a zmarły w sierpniu 1939 roku, w wieku 48 lat.

Duńscy filmowcy, którzy umieścili historię Erica w 2011 roku w filmie dokumentalnym „Siła umysłu", nawiązali kontakt z córką Howarda, Jennifer, pytając o okoliczności śmierci jej ojca. Okazało się, że zginął on w nieszczęśliwym wypadku na farmie. Został przygnieciony do ściany przez traktor. – Teraz rozumiem lęk Erica przed uściskami – stwierdziła zdumiona matka. – Nigdy wcześniej z mężem nie słyszeliśmy o Sidneyu Coe Howardzie, nie mieliśmy pojęcia, że był scenarzystą „Przeminęło z wiatrem" i pierwszym w historii laureatem Oscara przyznanego pośmiertnie.

Spotkanie z doktorem Tuckerem bardzo pomogło Ericowi. Minęły ataki wściekłości i tęsknoty za domem w Kalifornii. I choć czasami bywa smutny, rozumie, że teraz przyszło mu wieść nowe życie, z rodziną, która go kocha i rozumie. Rodzice dbają o to, by jego historia nie trafiła do amerykańskich mediów, bo marzą o tym, by ich syn był spokojny i żył teraźniejszością, a nie dawnym życiem.

Źródło: Wróżka nr 11/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl