Kim byłem... kim jestem?


Poszukiwany łaciaty pies

Najbardziej znana jest historia Camerona Macaulaya ze Szkocji. A to dzięki filmowi „The Boy Who Lived Before" („Chłopiec, który żył przedtem"). Pokazano w nim losy 5-letniego Camerona, który w towarzystwie matki i doktora Tuckera wyrusza w podróż do miejsca, gdzie – jak uważa – spędził poprzednie życie.

Cameron mieszka wraz z mamą i młodszym bratem niedaleko Glasgow, w samym środku Szkocji. Jednak odkąd skończył dwa lata, twierdził, że jego prawdziwy dom stoi przy plaży na wyspie Barra. Jest biały i pełen dzieci – braci i sióstr Camerona, który nosi to samo imię, lecz nazwisko Robertson. Rodzina ze wspomnień ma ponadto stary czarny samochód i czarno-białego psa. Chłopiec wciąż opowiadał o zwierzaku i mówił, jak bardzo za nim tęskni. A także za zabawami na plaży, na którą schodzi się sekretną furtką za domem. Wspominał jak z rodzeństwem oglądał samoloty lądujące wprost na plaży, gdyż na wyspie nie ma lotniska z pasami startowymi. Czasem dziwił się, że w obecnym domu jest tylko jedna toaleta, bo w tamtym są aż trzy.

Cameron stawał się coraz bardziej przygnębiony. Psycholodzy, do których prowadziła go matka, bezradnie rozkładali ręce. Wreszcie o chłopcu dowiedział się doktor Tucker. Uznał, że Cameron podał tak dużo szczegółów, że łatwo będzie je można zweryfikować. Okazało się, że Barra istnieje naprawdę. Niewielka wysepka na Oceanie Atlantyckim leży 320 kilometrów od Glasgow. Matka Camerona nigdy wcześniej o niej nie słyszała, chłopiec też nie mógł znać jej nazwy z telewizji, bo w domu Macaulayów nie było telewizora.

Jakież było zdziwienie wszystkich, gdy samolot, którym polecieli na wyspę, rzeczywiście wylądował na ubitej plaży. – Wróciłem – wołał podekscytowany Cameron. Chłopiec odnalazł biały dom z widokiem na morze, sekretną furtkę na plażę, rozpoznał układ pokoi, wskazał swoją sypialnię, pokoje rodzeństwa i trzy toalety. W miejscowym archiwum znaleziono informację, że przez 20 lat rzeczywiście mieszkała tu rodzina Robertsonów, która przyjechała na wyspę z Glasgow.

Ustalono też, że w Szkocji żyje jeszcze jedna z córek Robertsonów. Cameron nie rozpoznał w starszej już dziś pani swojej siostry z poprzedniego życia, jednak w jej albumie rodzinnym odnalazł zdjęcie czarnego samochodu obok swojego dawnego domu oraz czarno-białego psa, z którym bawi się na plaży czwórka rodzeństwa.


Czary to?

Czy wszystko w tych historiach to tylko zbieg okoliczności, czy coś więcej? Doktor Tucker przyznaje, że historie Camerona i Erica są niezwykle przekonujące, jednak mimo lat pracy z podobnymi przypadkami podchodzi sceptycznie do idei reinkarnacji jako prostej wędrówki dusz.

reklama


Ale uważa, że im więcej podobnych historii zgromadzimy i zweryfikujemy, tym więcej materiału otrzymają kolejni badacze. I kto wie, może któregoś dnia wyjaśnią, czym naprawdę jest ludzka świadomość?

Czy tylko efektem pracy neuroprzekaźników w mózgu? A może duszą? Czymś, co dla filozofów i metafizyków istnieje poza przestrzenią i czasem, co stanowi zbiór doświadczeń z kolejnych wcieleń człowieka. Wydaje się, że za tym przemawiają te niezwykłe przypadki dzieci.

Świadomość wędruje z ciała do ciała

Ludzie od lat poszukują metod, które pozwoliłyby im cofnąć się do wcześniejszych żywotów. Chcą zaglądać w nie i korzystać ze zdobytej wówczas wiedzy, by rozwiązać doczesne problemy. Te techniki terapeutyczne to tzw. regresja. Niektórzy znawcy tematu twierdzą, że ich stosowanie jest dowodem na reinkarnację, inni, że to czysta psychologia, dzięki której ludzie mogą zajrzeć do własnej podświadomości.

Prekursorem terapii regresywnych w Polsce była sławna profesor Lidia Stawowska, która poświęciła rozwojowi duchowemu 20 lat życia. Dzięki medytacji transcendentalnej potrafiła cofnąć się do dawnych wcieleń. Osiągnęła mistrzostwo w tej technice, w której – jak twierdziła – odnalazła kanał łączności z wiedzą kosmiczną i stamtąd właśnie dostała nakaz, by podjąć działania, które uwolnią ludzi od strachu przed śmiercią. Ta przecież nie istnieje.

Pani profesor robiła seanse hipnotyczne, pomagając ludziom odnaleźć wspomnienia z poprzednich żyć. Zgłębiała to, czego się dowiedziała, i dochodziła do zaskakujących wniosków. Badała ludzi niewidomych, zakładając, że jeśli rzeczywiście śmierci nie ma, a oni w poprzednich życiach widzieli, będą pamiętać rzeczy, których osoby pozbawione wzroku nie mogą pamiętać. I nie pomyliła się! W czasie trzech lat badań (1986-1989) zebrała wiele niesamowitych wprost nagrań potwierdzających tę hipotezę. Zapis wielu z nich można przeczytać w jej książkach, m.in. Z otchłani zapomnienia życia i śmierci, Reinkarnacja – nieskończoność istnienia.

Dusza to niezależna energia

Prowadzone przez profesor Lidię Stawowską badania dowiodły, że osoby wprowadzone w trans hipnotyczny jak na zawołanie cofały się do epoki, w której niegdyś żyły. O ile początkowo można było przypuszczać, że były to jedynie wytwory wyobraźni tych ludzi, o tyle wprowadzanie ich w kolejne transy temu zaprzeczało. Stawali się oni zawsze tymi samymi osobami, mieli takie same emocje, takie same charaktery, a ich życiorysy układały się w logiczne ciągi osadzone w faktach i wydarzeniach historycznych. Ba! Badani zaczynali, ni stąd, ni zowąd, posługiwać się archaicznymi językami minionych epok.

Profesor Stawowska uznała to za naukowy dowód na istnienie reinkarnacji. Jej następcy – uczeni z różnych dziedzin – do dziś kontynuują niesamowite badania, dzięki którym odkrywają zdumiewające fakty i zależności. Spójność ich wniosków, porównania ich do badań przeżyć ze śmierci klinicznej i eksterioracji sugeruje, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. A może w istocie mózg ludzki jest tylko narzędziem przejawu świadomości w działaniu, a sama świadomość zlokalizowana jest zupełnie gdzie indziej? W jakimś ciele energetycznym, które nie ginie, które istnieje i myśli również bez ciała fizycznego?

Ewa Dereń
il. Monika Buczyńska
fot. shutterstock

Źródło: Wróżka nr 11/2013
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl