Czy to na lądzie, w powietrzu, czy w wodzie, wszędzie jesteśmy śledzeni... Uważaj! Zwierzęcy szpiedzy czyhają!
Na posterunku policji w Egipcie zatrzymano podejrzanego o szpiegostwo... bociana. Ptak, rzekomo pracujący na zlecenie francuskiego rządu, został schwytany dzięki dzielnemu rybakowi. Jako porządny obywatel doniósł on na boćka uzbrojonego w jakieś podejrzane elektroniczne ustrojstwo...
W trakcie „przesłuchania" okazało się jednak, że ptak owszem był odziany we francuskie urządzenie śledcze, ale nie miało ono śledzić poczynania Egipcjan, tylko trasy ptasich wędrówek... Nie bez kozery jednak w głowie rybaka pojawiło się podejrzenie bociana o niecne plany. Ptaki oraz inne zwierzęta są bowiem od dziesięcioleci wykorzystywane do szpiegowskich podchodów przez rządy różnych państw. Ludzie marzą o superagentach, którzy niezauważalnie i bezpiecznie zdobędą wrażliwe informacje i pomogą im „kontrolować świat". A jako że sami wykorzystują agentów w piórach i futrach, to i dość skwapliwie podejrzewają o to i innych. I... zupełnie niewinne zwierzaki.
Sęp agentem Mosadu
Mania prześladowcza dotknęła na przykład Sudańczyków, którzy w zeszłym roku schwytali sępa płowego, wyposażonego w... GPS z hebrajskim logo. Jakież było zdziwienie władz, kiedy okazało się, że ptaszysko nie jest szpiegiem izraelskich służb specjalnych, ale jednym z setek podopiecznych izraelskiego ornitologa, który śledzi loty ptaków na zimowiska w Afryce.
I choć wszystko wskazywało na to, że to rzeczywiście prawda, władze Sudanu tak rozsławiły swój sukces, że nie chciały się już wycofać. Ich przedstawiciele oświadczyli, że te ornitologiczne opowieści to bujda, a oni są pewni swego – właśnie udaremnili wielką akcję szpiegowską Mosadu.
Sukces w walce z obcymi zwierzęcymi agentami odnieśli w 2007 r. Irańczycy. Pod zarzutem szpiegostwa, przy granicy swego kraju, aresztowali aż czternaście wiewiórek. Gryzonie te miały jakoby działać na rzecz sił Zachodu i podkopywać Republikę Islamską.
Wieść niesie, że wyposażone były w sprzęt podsłuchowy. Oficjalna agencja informacyjna republiki doniosła wszem i wobec o przechwyceniu gryzoni, zanim te narobiły szkód. Ale dalszy los futrzaków pozostał dla opinii publicznej tajemnicą. Można się jednak domyślać, że raczej nie był on usłany różami. W przeciwieństwie do losu pracowników irańskich służb bezpieczeństwa, którzy za całą akcję zostali sowicie nagrodzeni. To ich tak rozochociło, że „wyostrzyli" radary, by znów wychwycić wrogą propagandę. A na rezultaty nie trzeba było długo czekać.
Rok po incydencie z wiewiórkami, w pobliżu zakładu wzbogacania uranu, złapali dwa gołębie. Były mocne powody, by je o coś podejrzewać. Gołębi pocztowych do przesyłania wiadomości – również tych strategicznych – używano bowiem już w starożytności. Wraz z upływem czasu i rozwojem techniki, oprócz przenoszenia papierowych grepsów, pojawiały się coraz to nowe pomysły wykorzystania tych niepozornych ptaków.
W 1908 roku, na przykład, pewien niemiecki inżynier przytroczył gołębiowi kamerę, aby robić zdjęcia – „z lotu ptaka" rzecz jasna. Pomysł szybko podchwyciły służby wywiadowcze i w czasie II wojny światowej na potęgę go wykorzystywały. W Ameryce istniało nawet specjalne centrum hodowli i szkolenia gołębi, gdzie uczono je noszenia małych kapsułek z wiadomościami oraz kamer. Podobno ponad 90 procent przesyłek docierało do celu, a najbardziej zasłużone ptaki otrzymywały nawet... odznaczenia!
Szpieg doskonały
Ale gołębie mają jednak swoje ograniczenia. Potrafią lecieć tylko w jednym kierunku – do domu, co mocno zawęża ich możliwości dostarczania przesyłek. Naukowcy od lat więc biedzą się nad stworzeniem zdalnie sterowanych zwierząt. Oczywiście, żywych.
W 2007 r. chińscy badacze z Uniwersytetu Technicznego wszczepili do mózgu ptaka mikroelektrody, dzięki którym można mu wskazać pożądany kierunek lotu. To był przełom! Uczeni innych krajów od razu podchwycili ten pomysł.
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.