Stąd do wiecznej młodości

Serce na wymianę

Niestety, geny długowieczności nie ochronią nas przed złośliwymi wirusami czy bakteriami. Tu jednak z pomocą przyszła medycyna zwana regeneracyjną. Pierwszą osobą, która z niej w pełni skorzystała, była Claudia Castillo, młoda Katalonka, matka dwojga dzieci. W 2004 roku zachorowała na gruźlicę. Choroba miała ciężki przebieg, organizm kobiety nie reagował na leki. Naciek gruźliczy zamykał drogi oddechowe. W 2007 roku światło tchawicy zawęziło się do czterech milimetrów. Zdesperowani lekarze wycięli więc kobiecie tchawicę, połączyli z oskrzelem i założyli stent. Nic to jednak nie dało. Claudia nadal się dusiła.

– Wtedy zrobiono coś niezwykłego. Od pacjentki pobrano komórki macierzyste ze szpiku oraz komórki z dróg oddechowych i posłano do laboratorium w Bristolu w Anglii, by się namnożyły. Równolegle ze zwłok pięćdziesięcioletniej kobiety, zmarłej na krwotok mózgu, pobrano tchawicę. Oczyszczono ją dokładnie z jej własnych komórek, przesłano do Bristolu i tam w bioreaktorze obsiano komórkami macierzystymi chorej – opisuje tę niezwykłą procedurę prof. Szczeklik.

Gdy komórki skolonizowały cały szkielet tchawicy, wszczepiono ją chorej. Zabieg się udał. Claudia Castillo została pierwszą osobą na świecie, której wymieniono zniszczoną chorobą tchawicę i zastąpiono zdrową!

Już po miesiącu od operacji nowo wszczepiona część była ukrwiona, a po czterech miesiącach lekarze nie dostrzegli żadnej różnicy między nią a resztą. Kobieta mogła wrócić do normalnego życia. Trzy miesiące po operacji przetańczyła nawet pół nocy na balu w Costa Brava.

Równie niezwykłej operacji z użyciem komórek macierzystych poddała kilkudziesięciu pacjentów prof. Graziella Pellegrini z Centrum Medycyny Regeneracyjnej Uniwersytetu w Modenie. Uczona pobrała komórki macierzyste z rąbka rogówki ich zdrowego oka, namnożyła je w laboratorium, a potem wstrzyknęła w uszkodzoną rogówkę chorego. I stał się cud! Chorzy odzyskali wzrok w uszkodzonym oku.

Naukowcy mają nadzieję, że wkrótce dzięki komórkom macierzystym będą naprawiać także inne narządy, np. zniszczone zawałem serce. Są już na najlepszej drodze. W 2011 roku dowiedli, że komórki te podane chorym skutecznie stymulują proces naprawy serca. Zwiększają jego kurczliwość o 20 proc. Imponujący wynik!

Świeża krew

Komórki macierzyste pomagają naprawiać zniszczone fragmenty ciała i tym samym wydłużać życie. Nie są jednak rozwiązaniem dla tych, których organizm się starzeje. Tu potrzebne są inne sposoby, które odmłodzą i pobudzą do dalszej pracy każdą komórkę.

Zaskakującą metodę zaproponowali lekarze, którzy opiekowali się koreańskim dyktatorem Kim Dzong-ilem. Regularnie wstrzykiwali mu krew pobraną od młodych dziewic. Miało to spowolnić procesy starzenia. Tak się jednak nie stało. Dyktator przeżył zaledwie 70 lat. Zmarł dwa lata temu, ale jak głosił oficjalny komunikat, do końca swych dni cieszył się niezłym zdrowiem. Być może zawdzięczał to właśnie „krwistej terapii".

Informacja o niezwykłym pomyśle koreańskich lekarzy nie dotarłaby pewnie do publicznej wiadomości, gdyby nie badania Saula Villedy, naukowca ze Stanford University. On również wykorzystał krew, która jest bogata w najróżniejsze składniki odżywcze, by zatrzymać czas. Zaczął jednak od myszy.

Starym gryzoniom podawał krew pobraną od ich młodszych kuzynek. I udało się. Mózgi staruszków zaczęły pracować jak za młodych lat. Zwierzaki miały lepszą pamięć i szybciej się uczyły. Dowiodły tego testy – w basenie z wodą myszy szukały ukrytej platformy, na której mogą stanąć i uniknąć męczącego pływania. Stare, które otrzymały młodą krew, odnajdowały ją równie szybko jak 4-6-miesięczne, zwierzęta. Te zaś, które nie dostawały zastrzyków, zanim dotarły do celu, popełniały masę błędów.

Wyniki eksperymentu Villedy opublikowano w „Nature", prestiżowym czasopiśmie naukowym. A o najnowszych dyskutowano rok temu na konferencji naukowej, zorganizowanej przez amerykańskie towarzystwo naukowe Society for Neuroscience.