Co nam zdradzi Prozerpina

 

Józefinę szczególnie interesuje synastria, czyli sporządzanie horoskopów partnerskich. Nie tylko między kobietą i mężczyzną, ale też między rodzicami i dziećmi, rodzeństwem. Zauważyła, że w horoskopach rodzinnych większość jej członków ma obsadzone te same punkty ekliptyki. To świadczy o podobnych zdolnościach, karmie, wspólnocie rodzinnych doświadczeń.

– Na przykład Mozart, jego matka, siostra, dziadek, a także synowie mieli podobnie obsadzone punkty w horoskopach. Tak zaznaczył się ich muzyczny talent i wspólnota doświadczeń – przytacza jedną ze swoich obserwacji.

– Z kolei jedna z moich uczennic, w rodzinie której starsze pokolenie mężczyzn (związanych z wojskiem) zginęło w Katyniu, ma podobnie obsadzone punkty świadczące o przywiązaniu do ojczyzny i w razie konieczności – oddania za nią życia.

Najmłodsze pokolenie, czyli ona i siostra, ma wspomniane punkty obsadzone najsłabiej, co wskazuje na stopniowe wygaszanie się traumatycznej karmy rodzinnej.

Intrygujące bywa także analizowanie synastrii między partnerami i kochankami. Gdy relacje są zdecydowanie złe, ludzie po prostu się rozstają. Ale gdy niektóre czynniki przyciągają nas do siebie, inne zaś odpychają, to żyjemy w wiecznym nierozwiązywalnym konflikcie.

– Tak było w małżeństwie Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata – mówi. – Z pierwszą żoną, Władysławą Nawrocką, Dygat miał harmonijną synastrię. Jego horoskop porównawczy z Kaliną Jędrusik był bardziej skomplikowany. Trudniejszy i silniejszy jednocześnie.

Mieli wiele połączeń dających wzajemną atrakcyjność, takich jak koniunkcję Księżyca z Jowiszem, co sprawiało, że choć nie zawsze się akceptowali, lubili ze sobą być, przyciągali się zarówno seksualnością, jak i siłą osobowości. Księżyc Kaliny był w koniunkcji z Juno Dygata, a to w połączeniu z innymi układami planet oznacza szaleństwo i błyskawiczny ślub. Może nie jest to już opętanie, ale... coś w tym rodzaju.

Groźne spotkanie z Plutonem

Józefina zagląda w przyszłość także indywidualnym klientom. Niekiedy informacje z horoskopu lub kart tarota są szokująco precyzyjne. – Ojciec jednej z moich uczennic zmarł, kiedy ona miała dziewięć lat. Przeżyła wtedy prawdziwą traumę – opowiada astrolożka.

– Krótko po tym zapadła na anoreksję. Kilka miesięcy później było z nią już tak źle, że nie dawano jej szans na przeżycie. A wtedy właśnie Pluton przechodził przez jej urodzeniowe Słońce. To trudny tranzyt zwłaszcza dla dziecka. Ale gdy komuś uda się wyjść z tego cało, będzie mocniejszy i co najważniejsze, nigdy już, przynajmniej za jego życia, Słońce nie będzie w koniunkcji z Plutonem.

Fatalny tranzyt przeszedł i dziewczynka niemal natychmiast wyzdrowiała. Lekarze i psychologowie byli zdumieni. Anoreksja nie jest chorobą, z której wychodzi się „od ręki".

Inna klientka, po trzydziestce, która zgłosiła się na sesję astrologiczną, od lat była sama i nie miała już nadziei na poważny związek. Astrolożka na podstawie horoskopu prognostycznego wywnioskowała, że wszystko się zmieni, ale dopiero za... cztery lata. Z tranzytów wynikało, że mężczyznę życia pozna w maju, ale nie zwrócą na siebie uwagi. Spotkają się znów we wrześniu i wtedy się sobą zainteresują.

Kiedy nadszedł wspomniany maj, zadzwoniła, że nic się nie wydarzyło. Ale już we wrześniu radośnie opowiadała, że wreszcie go poznała. Owszem w maju zetknęli się, ale on był ze znajomymi. Rok później byli już po ślubie.

Józefina, mówiąc o wpływie planet na nasze życie, zwraca uwagę, jak wiele zależy od nas. W tej samej minucie rodzi się przecież około 170 ludzi. Mają niemal identyczne horoskopy. Jednak tylko kilkoro zrobi kariery. Wiele zależy od pracy, uporu, konsekwencji człowieka. Najbardziej pocieszający jest fakt, że ludzie, którzy mają trudny horoskop, są zwykle ambitniejsi i jeśli się nie poddadzą, wyjdą obronną ręką z trudności. Jeśli się nie poddadzą, mają szansę zostawić więcej niż ci, którzy dostali od losu dużo. Bo nie cenimy tego, co przychodzi łatwo.

Sonia Ross
fot. archiwum prywatne