Zjedz coś jeszcze, kochanie


Zbrodniczą, tuczącą działalność Robert zaczął niewinnie. Od kupowania książek kucharskich i wspólnych kolacyjek. Wszystko zawsze było pięknie podane, na stole kwiaty. – Twierdził, że gotowanie to jego żywioł – wspomina Dorota. – Wtedy nie zwróciłam uwagi na to, że chodzi mu tylko o to, by mi jak najwięcej nałożyć na talerz.

Najbardziej się nią zachwycał, gdy z przejedzenia nie mogła złapać tchu. – Pięknie wyglądasz. Zdrowo i dorodnie. Nie to, co te wszystkie cholerne anorektyczki! – kadził. Uwielbiał, gdy chodziła po domu w samej bieliźnie. Podszczypywał jej fałdy na brzuchu, zanurzał w nich z lubością twarz. Gdy zrobił to pierwszy raz, poczuła się nieswojo. Ale zaraz potem pomyślała, że przecież ludzie mają różne erotyczne potrzeby.

Szybko się do niego przeprowadziła. Odwiódł ją od szukania pracy. Po co ma się męczyć? Jedna pensja im wystarczy. Myślała: jaki troskliwy! Codziennie przynosił jej świeże ciasto, bo podobno niedaleko domu otworzyli dobrą cukiernię. – Po kilku miesiącach megawyżerki tak utyłam, że nawet mi się ruszać nie chciało – opowiada Dorota. – Do rodziców nie jeździłam, koleżanki przestały do mnie dzwonić. Nawet Magda, z którą zawsze byłam blisko. Jakoś mi to nie przeszkadzało.

– Na prośbę Roberta ważyłam się co kilka dni. I jadłam, bo widziałam, że to go cieszy. A ja tak bardzo chciałam go uszczęśliwić. Gdy pewnego dnia nie dałam rady zapiąć sobie butów i poprosiłam go o pomoc, wyglądał na uradowanego. „Kocha mnie" – rozpływałam się z czułości. „Boże, czy ja zasłużyłam na takiego faceta?". Pierwsze otrzeźwienie przyszło po roku znajomości.

Robert zabrał ją do restauracji, żeby świętować ich rocznicę. Jedyne, co na nią pasowało, to miękka suknia rozmiar 62. Cieszyła się tym wyjściem, ale po chwili poczuła się skrępowana.

reklama


– Niemal wszyscy na nas patrzyli – mówi. – Trącali się łokciami. A gdy Robert wyszedł do toalety, doleciało do mnie, co mówili faceci przy sąsiednim stoliku. Zastanawiali się, jak uprawiamy seks. Jeden z nich stwierdził: „Wiecie, jak to się robi? On daje jej klapa w tyłek i po trzeciej fali wchodzi". Ryknęli śmiechem. Chciałam zniknąć. Gdy wróciliśmy do domu, rozpłakałam się. Powiedziałam Robertowi, że źle się czuję ze swoją wagą. Ruszam się jak słonica. Przestaję być kobietą.

Wlewał jej tłuszcz przez rurkę

– Strasznie się wtedy wściekł! Zaczął krzyczeć, że tyle we mnie zainwestował, a ja stroję fochy! Pochorowałam się wtedy z nerwów! Najpierw wymiotowałam, potem bolał mnie żołądek. Nie mogłam jeść. W ciągu trzech dni schudłam prawie 4 kilogramy.

Wtedy Robert przestał się do niej odzywać. Zimno powiedział: – Jeśli schudniesz jeszcze pół kilo, wynoś się z mojego domu. Dorota zaczęła jeść ze strachu, że go straci. Wszystko wróciło do normy, gdy wskazówka wagi znów osiągnęła 162 kilogramy. Podświadomość jej podpowiadała, żeby uciekała. Natychmiast! Ale ona się wahała. Niby wiedziała, że coś jest nie tak, że jest więźniem jego chorej fascynacji, ale nie umiała tego przerwać. Bała się, że już do końca życia będzie sama.

– Kiedyś, gdy był w pracy, odświeżyłam strony, które oglądał w internecie – opowiada wstrząśnięta. – Moim oczom ukazały się monstrualne kobiety! Dwa razy większe ode mnie. Ich faceci wlewali im przez rurkę tłuszcz do żołądków, a one wyglądały na szczęśliwe. Na przykład Amerykanka, Tammy Jung. Kiedyś szczupła i zgrabna, dzień po dniu na życzenie swego faceta zamieniała się w bezkształtną grubaskę.

Dorota zobaczyła zdjęcia olbrzymich kobiet i filmiki z nimi, które albo one same, albo ich ciemiężyciele wstawiali do sieci. Nieźle na tym zarabiali. – Zrozumiałam, że on mnie bezwzględnie tuczy. Może też chce na mnie zarabiać? Widziałam, że takim kobietom w Stanach obcy mężczyźni przysyłali pieniądze na jedzenie, byle tylko jadły jak najwięcej przed kamerą internetową. Może to miał być kolejny etap?

Dorota tego samego dnia przejrzała wszystkie jego rzeczy. Znalazła tabele kaloryczności, gdzie zaznaczał najbardziej tłuste i słodkie produkty. Codzienne pomiary jej wagi. Okazało się, że kiedy spała, mierzył jej nadgarstki i kostki centymetrem krawieckim!

Spakowała się w dziesięć minut. Zadzwoniła do przyjaciółki ze studiów. Tej samej, z którą mieszkała, zanim poznała Roberta. Usłyszała, że jej pokój jest zajęty, ale na kilka tygodni ją przyjmie. Zanim czegoś nie wymyślą.

– Kiedy Magda mnie zobaczyła, oniemiała – Dorota bała się jej reakcji, ale jakoś to zniosła. Opowiedziała jej wszystko, ze szczegółami. – Magda pomogła mi znaleźć psychologa i dietetyczkę. Do dziś jestem pod ich opieką.

Zmieniła numer telefonu. Facebooka nigdy nie miała, więc Robert nie mógł jej szukać w ten sposób. – Pewnie szuka nowej ofiary – Dorota uśmiecha się, ale gorzko. – Grubej kobiety, która w siebie nie wierzy. I która uważa, że na nic nie zasługuje.

Sonia Ross
fot. be&w, shutterstock

Źródło: Wróżka nr 7/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl