Chciał wędkować, nie wychodząc z domu. Dlatego zbudował dom na środku stawu. Teraz chce przywieźć wielki głaz narzutowy, żeby i utopce miały gdzie siedzieć. One, jak nikt inny, znają się na wodzie.
Wszystko zaczęło się w czwartkowe majowe popołudnie. Cztery lata temu. Interes, który prowadziłem od lat, zaczął lekko podupadać – opowiada Mariusz Węgrzynek, przedsiębiorca z Krosna. – Zastanawiałem się, co dalej robić w życiu. Siedziałem w fotelu. Rozmyślałem. Na stoliku leżała gazeta. Przeglądałem ją znudzony, aż natrafiłem na artykuł o marzeniach z dzieciństwa. Zacząłem czytać z zainteresowaniem. „Może to dobry moment, by za nimi pójść?" – pomyślałem nagle.
Zielone duchy topielców
Tak jak stał, wyszedł z domu, wsiadł do samochodu i powiedział swojej intuicji, by go wiodła we właściwe miejsce. – Byłem spokojny, odpuściłem myślenie – wspomina. – Zdałem się na wewnętrzny głos. Pół godziny później znalazłem się we wsi Dębowiec koło Jasła, gdzie pod sklepem stała klasyczna ławeczka.
Wszedł do sklepu, kupił wodę i usiadł. Chwilę później przycupnęła koło niego starsza kobieta. Na głowie miała chustkę w maki. Mariusz uśmiechnął się do siebie, bo maki rosły też wszędzie wokół. Pięknie było. Bajkowo.
– Nikt mi nie wierzy – zaczęła ona. – Ale w tamtym stawie – wskazała brodą na zarośla po prawej stronie – mieszkały kiedyś utopce. Teraz się wyprowadziły, bo staw brudny, a one chyba tego nie lubią. Wie pan, co to utopce?
The requested URL was not found on this server.
dla zalogowanych użytkowników serwisu.