Dwie białe damy z Niedzicy

W Niedzicy można spotkać aż dwa duchy. Po zamczysku krąży Inkaska księżniczka Umina, zamordowana przez hiszpańską inkwizycję, i księżna Brunhilda, którą porywczy mąż wypchnął przez okno.

To był ostatni dzień lipca 1946 roku. Choć było bardzo ciepło, stojącego przy bramie niedzickiego zamku żołnierza Wojsk Ochrony Pogranicza przebiegł zimny dreszcz. „Żeby z tego szukania skarbu nieszczęścia jakiegoś nie było" – pomyślał i ukradkiem zrobił znak krzyża.

Od godziny 11.45 przekopywał z innymi wopistami miejsce przed bramą zamczyska. Nagle łopata uderzyła w ciemny przedmiot przypominający zmurszałą gałąź. Po chwili wykopali grubą i długą tubę o spłaszczonych końcach, oblaną roztopionym metalem. Ktoś, kto ją ukrył pod zamkową bramą, chciał mieć stuprocentową pewność, że nikt i nic jej nigdy nie zniszczy.

Nadzorujący poszukiwania Andrzej Benesz nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Dzięki wskazówkom ojca odnalazł XVIII-wieczną tubę i znajdujące się w niej kipu – skórzane sznurki z węzłami zakończonymi złotymi blaszkami, na których wyryto napisy: Dunajecz, Vigo, Titicaca.

Nazwy te rozpaliły wyobraźnię poszukiwaczy. Czyżby skarb Inków podzielono na trzy części? Jedną ukryto w Niedzicy, która kiedyś nazywała się Dunajecz, drugą gdzieś w hiszpańskim portowym mieście. Resztę zatopiono w świętym dla Inków jeziorze w Ameryce Południowej. W rodzinie Andrzeja Benesza, przewodniczącego Stronnictwa Demokratycznego w latach 1973-1976, legenda o ukrytym skarbie Inków była przekazywana z pokolenia na pokolenie.

Krwawe porachunki

Żeby wiedzieć, co łączy potomków Synów Słońca z polskim zamkiem i polskim politykiem, trzeba cofnąć się do 1698 roku, kiedy to na świat przyszedł Sebastian Benesz de Berzeviczy. Osierocony w młodym wieku wyruszył posmakować wojaży i wojaczki. Zawędrował do Damaszku, Bagdadu, Ziemi Świętej, wreszcie trafił do Ameryki Południowej. W Peru poślubił Inkaską księżniczkę, a ich córka Umina wyszła za mąż za bratanka Tupaca Amaru II. Tego, który wywołał ostatnie i największe powstanie Indian przeciwko hiszpańskim okupantom.

reklama


Klęska Inków przypieczętowała los przywódców buntu, ich rodzin, a nawet całej szlachty. Hiszpanie wyżynali w pień wszystkich niepokornych. Sebastian zorganizował wtedy ucieczkę z ogarniętego hiszpańskim terrorem Peru. Pod osłoną nocy wywiózł za granicę Uminę i jej męża. Z nimi zabrało się również kilku ważnych Indian, którzy stworzyli Radę Emisariuszy Inków.

Uciekinierzy przedostali się do Wenecji. Niestety, szpicle hiszpańskiej inkwizycji dopadli ich kilka lat później i zasztyletowali męża Uminy. Jedynym prawowitym spadkobiercą skarbów i tronu Inków został więc narodzony kilka miesięcy wcześniej syn Antonio.

Sebastian Berzeviczy miał cichą nadzieję, że uciekając w rodzinne strony nad Dunajec, zmyli hiszpańskich siepaczy. Zamek w Niedzicy należał wówczas do arystokratycznego rodu Palocsayów, dalekich krewnych Sebastiana. Właściciel zamku nie odmówił pomocy krewniakowi i ukrył zbiegów. Niestety, wkrótce Umina zginięła z rąk hiszpańskich prześladowców. Berzeviczy, żeby uchronić jedynego wnuka, poprosił swojego bratanka Wacława Benesza z Moraw o jego adoptowanie.

W 1797 roku, 21 czerwca, w dniu Święta Słońca, największego dla Inków, w kaplicy zamku w obecności proboszcza i Rady Emisariuszy Inków spisano akt adopcyjny i testament Inków. Określono w nim także miejsce ukrycia należnego Antoniowi skarbu. Zaplombowany w tubie dokument zakopano pod zamkową bramą. Antonio Inkas, a właściwie Antonio Benesz, niezbyt interesował się tajemnicą swojego pochodzenia. Został krawcem. Wszystkie rodzinne dokumenty przekazał jednak synowi Ernestowi. Prawnukiem Ernesta był Andrzej Benesz.

Źródło: Wróżka nr 9/2014
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl