Nowy początek, nowa ja


Romek, czyli milczące przyzwolenie

Poznali się przypadkiem, w parku. Romek czytał „Wyborczą", bo lubił tak zaczynać dzień i chodzić do pracy przez miejski ogród. Jest radcą prawnym i stać go na luksus późniejszego rozpoczynania dnia. Tego ranka czytał tekst o golfie i zastanawiał się, czy nie zacząć grać. Na trawę ciągnął go przyjaciel z kancelarii, ale Romek ciągle wykręcał się brakiem czasu.

Młoda blondynka usiadła na jego ławce. Obok postawiła dziecięcy rowerek. Zaglądała mu przez ramię na strony kulturalne, więc po chwili z uśmiechem podzielił się z nią gazetą. I stało się. Po trzech miesiącach mieszkali już razem. Jej czteroletni synek Julek nie znał swojego taty, zaakceptował więc partnera do gry w piłkę. Monika pracowała w muzeum, była absolwentką kulturoznawstwa i imponowała mu oczytaniem. Szukała nowej pracy, bo w muzeum, jak mówiła, nie czuła, że się zawodowo rozwija.

Szybki ślub wprawił w zdumienie jego matkę i znajomych. Komentowali, że Romek jest 14 lat starszy, że pakuje się w cudze dziecko. I że nie spisał intercyzy, chociaż jest zamożnym prawnikiem.

Na ślubie pojawiło się kilku jej byłych, chociaż nikt nie zauważył jego poprzedniej żony. On, facet dojrzały, chociaż w sile wieku, uważał, że warto było poczekać na tę wspaniałą kobietę. Nie szalał z wyznawaniem miłości, ale pierścionek kupił z brylantem. Nie planował dzieci, ale mały Julek był miłym dzieckiem i bardzo spragnionym męskiego wzorca. A on postanowił nim zostać, bo rola wzorca mu odpowiadała. Ciąża Moniki była dla niego wstrząsem. Poczuł przerażenie, ale chwilę później ucieszył się, że wreszcie będzie miał spadkobiercę.

Siedział nad papierami, kiedy zadzwoniła do niego, do kancelarii. Potem pamiętał tylko szloch żony i speszony głos lekarza, tłumaczącego, że poronienie to nie koniec świata i po trzech miesiącach mogą znowu spróbować. Później w domu zapadła cisza. Nie umieli rozmawiać o tym, co się stało. Pierwszy kieliszek Monika wypiła od razu po przyjeździe ze szpitala. Sam jej nalał. Rozumiał, że ma prawo być przybita. Po roku do niego dotarło, że Monika jest na ciągłym rauszu. Zaczynała lekkim drinkiem przed południem. Kiedy wracał wieczorem z kancelarii, witała go z kieliszkiem wina w ręku.

reklama


Nie zawalała pracy, w domu w zasadzie było w porządku. Kiedy się do niej zbliżał, czuł alkohol. Nie pytał, czy piła, bo i po co? Nie chciał awantur. Udawał, że nie widzi. Udawał, że nie wie, o czym mowa. Znajomym wyjaśniał, że upiła się na przyjęciu, bo jeszcze nie stanęła na nogi. Sam kupował dobre wina, bo się przecież na nich znał. Zresztą alkohol jest dla ludzi. Zabronił Monice kontaktów z przyjaciółką. Nie powiedział, że zadzwoniła do niego, prosząc, żeby coś zrobił, bo Monika zapije się na śmierć. Uznał to za bezczelną prośbę bezczelnej osoby.

O wypadku usłyszał w radiu. Żona znanego radcy prawnego prowadziła pod wpływem alkoholu. W samochodzie był jej synek, szczęśliwie nic mu się nie stało. Od razu przyjechała po małego jej matka. Ze szpitala Monika wyszła na własną prośbę, pierwsze kroki skierowała na dworzec kolejowy.

– I wyobraź sobie, że postanowiła się ze mną rozwieźć – skarżył się swojemu wspólnikowi. – Twierdziła na rozprawie, że nie interesowałem się jej życiem, nie byłem dla niej wsparciem. Że musi zacząć od nowa. Teraz chodzi na spotkania AA i zamieszkała w innym mieście, obok matki. Powiedziała, że wreszcie czuje się szczęśliwa. Zwariowała?!

Paula i Borys, czyli nigdy nie jest za późno na reakcję

Borys jest typem prymusa. Pierwszy stały kontrakt miał w kieszeni już na studiach dziennikarskich. Kiedy kończył trzydziestkę, był wicenaczelnym jednej z największych gazet. Paula pracowała w tej redakcji w dziale miejskim od lat i nie miała szans na awans do krajowego. Ładna, zgrabna, około trzydziestki, ale bez przerostu ambicji. Pisała o metrze i dziurach w jezdni. Miejski reporter jest w zespole niezbędny.

Nowy szef przyszedł razem z nowym właścicielem wydawnictwa. Borys widział, że jest ambitny, zdolny i wierzy w sukces ich gazety. Pracował od świtu do późnego wieczora. Borys cenił Karola jak nikogo wcześniej. Zawodowiec i dziennikarz śledczy, imponował zespołowi. Sekretarki go uwielbiały. Nikt nie wiedział, kiedy Paula wpadła szefowi w oko.

Był nadzwyczaj miły, chciał Paulę wyciągnąć z miejskiego i pozostał głuchy na jej niechęć do awansu. Wyróżniał ją, dawał ciekawe tematy, zapraszał do gabinetu. Wreszcie zlecił wyjazd na festiwal filmowy do Cannes. Sam też się tam wybierał, jeden z dokumentów został zrealizowany według jego scenariusza.

Po delegacji Paula wróciła do działu miejskiego. Przestała pojawiać się na kolegiach, chyba że szef chciał się publicznie pastwić nad jej tekstem, wtedy ją wzywał i ochrzaniał. Kiedy zdarzyło się to znowu, Borys wykazał brak zawodowego wyczucia. Przeczytał wcześniej artykuł Pauli i uważał, że jest bardzo dobry. Wziął ją więc w obronę. Po kolegium szef wezwał go do siebie i kazał zwolnić Paulę. – Ona do niczego się nie nadaje – stwierdził. – Nie życzę sobie dyskusji na ten temat.

Borys był w kropce. Nie rozumiał, o co chodzi. Poszedł do miejskiego i usiadł obok Pauli. Zapytał, co się stało. – Nie chcę o tym gadać – ucięła. – Mam dzieci i męża naukowca, muszę zarabiać. Rozmawiałam w radiu, wezmą mnie tam na staż.

Koleżanka Pauli była mniej dyskretna: – Nie dała się przelecieć w tej delegacji. Karol nie inwestuje w przegrane sprawy. Nie ona pierwsza i nie ostatnia. Wszyscy o tym wiedzą, więc nie udawaj, że ty nie.

Miesiąc później Borys przeszedł do telewizji. Chcieli, żeby poprowadził program publicystyczny i chociaż nie dawali etatu ani stałej umowy, z ulgą przyjął tę propozycję. I nigdy jej nie żałował. W nowej ramówce zaproponowano mu kolejny program. Zaczął cieszyć się z tej zmiany. Uznał, że nigdy nie jest za późno na dobrą reakcję. Słyszał czasem Paulę w radiu. Radziła sobie coraz lepiej. Borys coś jeszcze zrozumiał. Nie jest ideałem, ale nie jest też świnią. Aż tak się do tego zawodu nie nadaje. 

Zofia Kleiberg
il. Edyta Banach-Rudzik
fot. shutterstock

Źródło: Wróżka nr 4/2015
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl