Lawendowa pani


Joanna z lawendowego pola 

Nie minie kilka lat od przeprowadzki do Nowego Kawkowa, a Joanna, jak co rano siedząc przed swoim prawie stuletnim domem z kubkiem kawy, będzie spoglądać na ciągnące się aż po horyzont pole kwitnącej lawendy. To, by założyć ją na Warmii, pojawia się w jej głowie razem z myślą: „Co mam robić na tej wsi? Jak zgrać się z otoczeniem?".

Wie, że jeśli nie zacznie pracować, poczucie bycia na wiecznych wakacjach jej nie opuści. A tego nie chce. Ona, dziewczyna z miasta, z sielskim wyobrażeniem wsi, niemająca pojęcia o hodowli czegokolwiek, zabiera się do uprawy lawendy, ignorując uwagi w stylu: „Przecież ta lawenda nie wyrośnie, ziemia nie taka, klimat chłodny...". Dlaczego zdecydowała się na lawendę? Może miała w głowie bajkę o fioletowych prowansalskich polach, a może chciała mieć ładny widok z okien? 

Początkowo jeszcze nie myśli, że lawenda stanie się jej sposobem na życie w Nowym Kawkowie i źródłem utrzymania. Posadzi w pierwszym roku 300 roślinek. Co z tego, że zbyt gęsto i połowę plantacji trzeba było przesadzić. Udało się, lawenda przeżyła zimę, a Joanna zyskała pewność, że to jest to, co w Nowym Kawkowie zamierza robić. 

Wchodzi w zupełnie nowy rytm życia – ciężko pracuje fizycznie, od wiosny do jesieni zajmuje się uprawianiem ziemi, pieleniem, podlewaniem i podcinaniem lawendy. Kładzie się spać wczesnym wieczorem, a wstaje o świcie, co wcześniej było dla niej nie do pomyślenia. Do wszystkiego dochodzi sama. Kiedy stwierdza, że uprawa ziela to za mało i że chciałaby jego oszałamiający zapach zatrzymać na dłużej, sprowadza do Kawkowa książki i od listopada do maja zgłębia receptury destylacji kwiatów lawendy.

reklama


Nigdy nie zapomni frajdy, jaką sprawił jej pierwszy olejek eteryczny, i nie zapomni też niemalże partyzanckich warunków, w jakich powstał na domowej kuchence. Minie kilka lat wytężonej pracy. I to, co powstaje w łemkowskiej chacie – olejki eteryczne, kremy, toniki, syropy, a nawet wino oraz to, co tworzy się wokół lawendy – gospodarstwo agroturystyczne, warsztaty alchemiczne – stają się źródłem utrzymania dla Joanny i jej męża. Otwarte przez nich pierwsze w Polsce Lawendowe Muzeum Żywe odwiedza rocznie 4000 gości, którym nie przeszkadza, że Nowe Kawkowo nie leży na głównym turystycznym szlaku. 

Joanna wreszcie u siebie

Joanna nie tęskni za warszawskim życiem. – Nie żałuję, że wyprowadziłam się ze stolicy. Mam silne wrażenie, iż to, co nam się przydarza w życiu, ma zwykle sens, choć nie od razu jesteśmy w stanie to dostrzec. A poza tym na wsi można robić najrozmaitsze rzeczy. Do dyspozycji jest spora przestrzeń, inspirujące piękno krajobrazu, a także nieco odmienne niż w mieście pojęcie czasu. Wieś jest spowolnieniem. Zatrzymuje człowieka zarówno fizycznie, jak i psychicznie. A bycie wieśniakiem to powód do dumy. Zawiera w sobie ogromną wiedzę na temat natury, która to wiedza nie jest dana człowiekowi w mieście, choćby całymi dniami przesiadywał w parkach.  

Nieprzypadkowo książkę „Lawendowe Pole, czyli jak opuścić miasto na dobre" wydała po 14 latach. To właśnie tyle czasu musiało minąć, by poczuła, że nie ma już wątpliwości – na dobre pożegnała się z Warszawą. Kiedyś rzuciła mimochodem: – Bywają dni, kiedy nie mogę uwierzyć, że to wszystko mi się zdarzyło. Chyba jestem szczęściarą. 

Jak wysiać lawendę – porady Joanny Posoch 

● Do garnuszka wsyp garstkę przesianego przez sito piasku, zalej wodą i zagotuj.
● Po ostygnięciu odlej wodę, a piasek przełóż do filiżanki, wsyp nasionka i wymieszaj.
● Filiżankę nakryj bawełnianą lub lnianą ściereczką, przykryj talerzykiem, włóż do lodówki na miesiąc.
● Sprawdzaj, czy piasek zanadto nie wysycha; jeśli tak – podlej go delikatnie wodą. Te zabiegi robi się w lutym lub marcu. 

● Do balkonowej skrzynki z dziurkami w denku nasyp piasku do jednej trzeciej jej wysokości. Resztę uzupełnij ziemią do kwiatów, która wysychając, nie twardnieje. Po miesiącu wsyp do skrzynki piasek z nasionami i rozgarnij tak, by nasion nie było na powierzchni. Całość posyp czystym piaskiem.

● Skrzynkę postaw na parapecie od strony południowej – lawenda lubi temperaturę około 20°C i lekką wilgoć, więc regularnie zraszaj ziemię. Kiedy po kilku dniach pojawią się pierwsze maleńkie łodyżki z listkami, skrzynkę, o ile pogoda jest ładna, wystaw na zewnątrz, najpierw na kilka godzin. A gdy roślina się zahartuje, nawet na cały dzień, na noc chowając ją do domu. Rób tak przez tydzień. Potem lawenda może już mieszkać na zewnątrz przez całą dobę. 

Gdy roślinki mają 10 centymetrów wysokości i widać, że są zdrowe, przesadź je do małych doniczek. Każdą delikatnie wyjmuj ze skrzynki, podważając za pomocą łyżeczki do herbaty, aby nie uszkodzić wiotkich jeszcze korzeni. Do doniczki wsyp odrobinę piasku i ziemię do połowy. Włóż lawendę i, przytrzymując ją za łodyżkę, dosypuj po trochę ziemi. Po 2-3 tygodniach z kruchej sadzonki wyrośnie okazały krzaczek lawendy. 

Ewa Pluta ­­
fot. Rafał lipski, Tomasz Waszczuk/Agencja Gazeta

Galeria zdjęć

W lewo
W prawo
Źródło: Wróżka nr 5/2016
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

Promocja wróżka