Seksualna wampirzyca

Lucyna nie jest pięknością. Ma kilka kilogramów nadwagi, rude włosy, za duże usta i mały biust. Trzy lata temu skończyła studia i rozpoczęła życie na własny rachunek. Pracuje w agencji reklamowej i nieźle sobie radzi. Wydawałoby się - przeciętna dziewczyna, ale Lucyna różni się od innych...

Tłum zakochanych facetów

- Odkąd pamiętam, zawsze był wokół mnie tłum facetów - wspomina. - Już jako nastolatka nie mogłam się opędzić od propozycji wyjścia do kina, kawiarni, na imprezę. W domu nieustannie dzwonił telefon. Mama dziwiła się: "co oni w tobie widzą". Tymczasem chłopcy niewiele dla mnie znaczyli. Owszem, od czasu do czasu dawałam się gdzieś zaprosić, ale wolałam towarzystwo koleżanek, chociaż i z nimi nie miałam dobrych kontaktów. Dopiero kilka lat później zrozumiałam, że po prostu były o mnie zazdrosne. Seks odkryłam już w szkole średniej.

W czwartej klasie zjawił się nowy nauczyciel matematyki, tuż po studiach. Nigdy nie byłam z matmy orłem, a on wymagał. Na półrocze groziła mi dwója. Pomyślałam wtedy, że koledzy odwożą mnie i przywożą do domu (wybierałam tylko tych z dobrymi samochodami), są na każde moje skinienie, dlaczego by nie dołączyć pana Marka do tego grona? Któregoś dnia zostałam po lekcjach, odczekałam, aż matematyk będzie sam w sali. Spojrzałam mu głęboko w oczy, cały czas myśląc: masz zrobić to, co każę... Siedział na krześle, pochyliłam się nad nim, jeden pocałunek, drugi... Dziś myślę, że to idiotyczne stracić dziewictwo na szkolnej ławce, ale wtedy się tym nie przejmowałam.

Lucynie i Markowi udało się ukryć romans. Ona nie miała już kłopotów z matematyką, za to problemy z Markiem. Dzwonił, wystawał przed jej oknami, obserwował, z kim rozmawia na przerwach. Snuł plany, że natychmiast się pobiorą, gdy Lucyna zda maturę. - Marek był świetnym facetem, ale jak miałam mu wytłumaczyć, że nie małżeństwo mi w głowie? - wspomina. - Tym bardziej, że wcale nie był jedyny. Dzięki "zaangażowaniu" dwóch kolejnych panów bez problemu zrobiła kursy prawa jazdy i komputerowy.

Liczy się tylko seks

Lucyna zdała na studia i wyjechała do innego miasta. W krótkim czasie stała się najpopularniejszą dziewczyną na roku. Jej "czar" działał. Wtedy po raz pierwszy zdała sobie sprawę, że coś jest nie tak. Koleżanki rozmawiały o chłopakach, cierpiały i były szczęśliwe, po prostu kochały. A ona nic, zupełnie nic nie czuła... - Było mi wszystko jedno, z kim idę do łóżka - wspomina. - Nie miałam pojęcia, co to znaczy kochać. Nie potrzebowałam romantycznych kolacji we dwoje, spacerów przy blasku księżyca, wydawało mi się to śmieszne i głupie.

Dla mnie ważny był seks. Dawał mi dziwne poczucie siły, władzy. Dzięki niemu mogłam całkowicie panować nad drugim człowiekiem. Niewiele robiłam sobie z uczuć facetów, z którymi sypiałam. Denerwowało mnie, gdy chcieli czegoś więcej niż łóżka. Te ich sceny zazdrości, prośby, groźby, obietnice... Adam też nie był dla niej nikim wyjątkowym. Ani specjalnie przystojny, ani błyskotliwy, ale wierny jak pies, przybiegający na każde jej skinienie. Gdy powiedziała mu, że między nimi koniec, nie potrafił się z tym pogodzić. Prosił, błagał, tłumaczył... Pewnego dnia wykrzyczał w złości: Jesteś nienormalna! Jesteś seksualnym wampirem! Jesteś opętana!

reklama

Pięć miesięcy celibatu

Uświadomiła sobie, że to prawda. Zrobiła "rachunek sumienia". O co jej właściwie w życiu chodzi? Opowiedziała o wszystkim swojej przyjaciółce, Justynie. - Spróbuj czegoś zupełnie nowego... celibatu - usłyszała radę. Roześmiała się Justynie w nos. A potem... Potem przez pięć miesięcy żyła jak zakonnica.
- To był prawdziwy koszmar - wspomina. - Wyobrażam sobie, że tak właśnie się czują narkomani na odwyku. Zaczęłam mieć kłopoty ze zdrowiem, bez przerwy się przeziębiałam, gnębiły mnie migreny, bóle żołądka. Po pięciu miesiącach męczarni skapitulowałam. Wróciłam do poprzedniego trybu życia i wszystko wróciło do normy.

Dziś Lucyna mówi, że o mały włos nie zmarnowała życia. Na szczęście przytrafił jej się przypadek...
Za namową koleżanki wybrała się do wróżki. Dla zabawy, bo wtedy wszystko robiła dla zabawy.
- Przywitała mnie stara kobieta, poprosiła o przełożenie kart lewą dłonią. Czekałam, aż zacznie mówić... Chciałam usłyszeć, jak każdy, coś dobrego, ale wróżka nie wyrzekła ani słowa. Wreszcie powiedziała, że karty milczą, że nie wolno dalej próbować. Powiedziała, że nie potrafi mi pomóc, ale doradziła wizytę u swej przyjaciółki Żanety.

Gwałt z poprzedniego wcielenia

Ciemne oczy kobiety zdawały się ją przenikać na wskroś.
- Prosiła, żebym zamknęła oczy, słyszałam, jak się modli, prosi o otwarcie drogi. Zapadałam się w głąb siebie, przez chwilę wydawało mi się, że dokądś lecę, że nie mam ciała... To było cudowne uczucie, zupełnie straciłam kontakt z rzeczywistością. Gdyby w tamtej chwili ktoś zapytał mnie, jak mam na imię, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Na pierwszym seansie nie zobaczyłam więcej. Obdarzona darem jasnowidzenia Żaneta stwierdziła, że problem Lucyny nie leży w tym życiu. Podczas kolejnych spotkań zmierzyły się z przeszłością.

- W hipnozie ujrzałam koszmar - opowiada Lucyna. - Mieszkałam w małym miasteczku pod Krakowem. Miałam 14 lat, wracałam od koleżanki do domu. Było ciepło, ubrana byłam w spódnicę do kolan i białą bluzkę, do tego dopasowany kapelusik. Tak przed wojną nosiły się dziewczynki z dobrych domów. Koło mnie zatrzymał się samochód, wyskoczyło z niego dwóch pijanych młodzieńców. Jeden mocno złapał mnie za łokieć. Chciałam uciekać... nie mogłam. Wciągnęli mnie do samochodu, wywieźli... nie wiem do parku, lasu, zdarli ubranie, zgwałcili kilkakrotnie. Pobili. W hipnozie przeżyłam to po raz kolejny. Obserwowałam całą scenę z góry. To był ból, poniżenie, strach, rozpacz, żal. Jeden z nich cały czas zaciskał ręce na mojej szyi. Dusiłam się. Nagle przestało boleć. Umarłam...

Gdy wróciłam do obecnego życia, Żaneta zapytała, czy chcę wiedzieć, co się stało z gwałcicielami i moją rodziną. Nie chciałam. To wystarczyło... Długo trwało, zanim zrozumiałam, że ta krzywda wpłynęła na moje obecne życie. Podświadomie chciałam teraz krzywdzić innych w taki sam sposób, w jaki skrzywdzono mnie. Najtrudniej było spełnić prośbę pani Żanety, by wybaczyła oprawcom. Hipnotyzerka tłumaczyła, że tylko pod tym warunkiem można przerwać koło zła, które jej wyrządzili, a które zapewne już do nich wróciło...

- Stoczyłam walkę z samą sobą, udało się - Lucyna bierze głęboko oddech, jakby zrzuciła z grzbietu potężny ciężar. Nadal intryguje mężczyzn i ma w sobie to nieuchwytne "coś". Ale nie zwraca uwagi na jakiekolwiek zaloty. Pierwszy raz w życiu spotkała kogoś, przy kim chce być także po wyjściu z łóżka. Po raz pierwszy w życiu jest naprawdę zakochana...


Anna Forecka

Źródło: Wróżka nr 8/2001
Tagi:
Już w kioskach: 2020

Pozostań z nami w kontakcie

mail fb pic YouTube

sklep.astromagia.pl